4#

48.8K 2.6K 60
                                    

Biegłam i biegłam, już bolały mnie stopy, ale strach nie pozwalał mi się zatrzymać. Usłyszałam gdzieś za sobą warczenie psa. Odruchowo odwróciłam głowę, nie zatrzymując się. To był błąd. Potknęłam się o nie równe podłoże i upadłam, a nade mną zawisł wielki wilk. Stworzenie znowu groźnie zawarczało.

-Thomas, zejdź z tego ludzkiego dziecka. A ty.-wskazał palcem prosto na mnie.-mów co robisz w tej części lasu, zakazanej dla was.

Patrzyłam na niego, robiąc coraz większe oczy. Czułam, że zaraz ze strachu zacznę się trząść.

-Mów, że wreszcie! - jego krzyk przerwał ciszę w lesie.

-Drax, Ty chyba nie wiesz, jak się rozmawia z dziećmi.- powiedział kolejny mężczyzna z siwymi włosami.

Podszedł do mnie i delikatnie złapał mnie za ramiona stawiając na proste nogi bo leżałam cały czas na leśnym mchu.

-Powiedz nam malutka, co się stało? I dlaczego jesteś sama w lesie? - mówił powoli ze spokojem w głosie.

-Ja... bo...-język mi się plątał, czułam napływające ogromną falą łzy. Wiedziałam, że już nie zobaczę rodziców. Zostałam sierotą. Nawet nie wiem, gdzie jest mój brat.

Siwy mężczyzna puścił moje ramiona i odwrócił się w ich stronę. Muszę im powiedzieć, o wampirach oni ich zabiją.Mieszkając z rodzicami w części rządzącej przez wilki, to wampiry były naszymi wrogami.

-Wampiry.- powiedziałam ledwie słyszalnym szeptem.

Wszyscy spojrzeli zdziwionym wzrokiem na mnie, a potem na siebie. Czyli naprawdę mają dobry słuch, że mnie usłyszeli.

-Niemożliwe całą noc patrolujemy teren i nie natknęliśmy się na żaden ślad krwiopijców.-powiedział z nutą drwiny Drax.

-Nie istotne i tak trzeba to sprawdzić.-mówi siwy pan.-Czy pamiętasz, jak się nazywasz i gdzie mieszkasz dziewczynko?

-Eliza Ruff, mieszkam... dom...-wytarłam policzki od łez skrawkiem piżamy.-Nie pamiętam, gdzie jest mój dom.

-W jakim mieście mieszkasz ?- dopytywał cierpliwie.

Pokiwałam głową na boki. Rodzice chyba nigdy nie mówili nazwy miasta. Tylko parę razu tam byłam, nasz dom był na brzegu lasu.

-Mieszkamy na brzegu lasu, tatuś robi meble z drewna.

-To chyba ten Henry Ruff stolarz. Mieszka na obrzeżach Avion. -powiedział jakiś mężczyzna stojący kawałek od Draxa.

-Tak też go znam, kawał drogi stąd. Wezwij tam oddział trzeci, spotkamy się z nimi na miejscu. Stave zabierz dziewczynkę do bazy, jeżeli to naprawdę wampiry może być niebezpiecznie.

-Tak jest dowódco.

Młody mężczyzna wziął mnie na ręce i pobiegł ze mną w nieznanym kierunku.

****

Gdy dowódca z oddziałem doszli do domu stolarza, oddział trzeci wyszedł z lasu. Dał znać, aby część ludzi otoczyła dom. Wchodząc po schodach, było widać wyważone drzwi, które ledwie trzymały się na zawiasach. Do ich nosów dotarł zapach krwi wymieszany z wonią wampirów.
Dał sygnał do wejścia. To, co tam zastali widział pierwszy raz w swojej długiej karierze. Na korytarzu leżało zmasakrowane ciało chyba mężczyzny, trudno to stwierdzić. W kuchni wszystko było zdewastowane, a na ścianach było pełno krwi. Dowódca szedł w głąb mieszkania, na progu do dziecięcego pokoju leżała kobieta mógł to stwierdzić po jej długich włosach, które mieniły się szkarłatem krwi. Na drzwiach też było pełno krwi, jakby ktoś podciął jej gardło, gdy wychodziła z pokoju. Dobrze, że nie zabrali dziecka, to było by za wiele dla niej. Kątem oka dostrzegł, jak jeden z jego ludzi wyszedł na zewnątrz. Sposób, w jaki zatykał usta świadczył tylko o jednym, będzie wymiotować. Dowódca rozkazał zabezpieczyć i zbadać teren wokół domu. Sam wrócił do jednostki wojskowej, by zacząć pisać raport z dzisiejszej nocy, która będzie się jeszcze ciągnąć przez jakiś czas.

Dziewczynkę kazał odesłać do sąsiedniej warowni zarządzanej przez betę. Tam się nią zajmą. Wojskowe mury posterunku nie są dla dziecka tym bardziej ludzkiego.

Płomień LunyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz