Zatrzymał się w progu. Siłą rozpędu wpadłam na niego, bo cały czas trzymał moją rękę. Odbiłam się od jego torsu i poleciałam w tył. Zdążył mnie złapać za ramiona nim, kompletnie poleciałam w tył.
-Nie przepraszaj, masz prawo wyrazić swoje zdanie.-odpowiedział spokojnym tonem.
-Myślałam, że będziesz wściekły, na to co powiedziałam i jakim tonem się do Ciebie odezwałam.-mówiłam ze skruchą.
-Komu innemu by się zapewne oberwało, ale nie Tobie.- pogładził mnie po policzku zewnętrzną stroną dłoni.
Przymknąłem oczy na ten miły gest, lecz on chyba odebrał to inaczej, bo zabrał dłoń. Złączył nasze dłonie w ciepłym uścisku i ruszył po schodach razem ze mną.
W jadalni wszyscy już siedzieli przy stole i czekali na nas. Widziałam współczujący wzrok dziewczyn, musiały wszystko słyszeć w kuchni. Posłałam im znaczący uśmiech, że wszystko jest w porządku. Ich wyraz twarzy z zatroskanego i współczującego zmienił się na normalny. Wszyscy zaczęli nakładać sobie przygotowane przeze mnie i dziewczyny dania. Zrobiłam danie, które robiłam na kolacje w warowni dębowego wilka. Był to gulasz wieprzowy z kaszą gryczaną. Wilki od razu się na niego rzuciły i po chwili miska była prawie pusta.
Także, sobie nałożyłam niewielką ilość na spróbowanie. Nigdy nie jadłam, tego co zrobiłam. Przyprawy zawsze miałyśmy wyliczone i tego się trzymałyśmy.
Włożyłam pierwszą porcję do ust, było bardzo smaczne. Nałożyłam sobie, także niewielką porcję ziemniaków i surówki. Mój żołądek mieścił teraz więcej niż kiedyś. Na koniec wypiłam kompot z jabłek przygotowany przez Tess.
Tegan mówił do Dantego, że jeszcze raz muszą załatwić tę samą sprawę co rano. Więc po chwili obaj wstali od stołu i mówiąc, że niedługo wrócą. Ruszyli do wyjścia, słyszałam trzaśnięcie drzwiami.
Pomogłam Tess i Evie posprzątać po obiedzie, później poszłam do pokoju. Za oknem zaczęło padać i ochłodziło się na dworze. Rozpaliłam ogień w kominku i usiadłam przed nim, aby się ogrzać. Ciepło było bardzo przyjemne, wyciągnęłam ręce przed siebie. Drobniejsze drewienka zdążyły się wypalić, więc dołożyłam większe kawałki. Tegana nadal nie było. Chociaż do wieczora było jeszcze trochę czasu, to stwierdziłam, że wezmę kąpiel. Przygotowałam sobie piżamę, a w międzyczasie nalałam wody do wanny z jakimś czerwonym płynem. Weszłam do łazienki, zamykając drzwi. Zdjęłam ubrania i zanurzyłam się w przyjemnie gorącej wodzie. Czułam jak wszystkie moje mięśnie się odprężają. Jak schodzi ze mnie cały ten stres. Siedziałam tak długo, aż woda zrobiła się letnia. Wstałam i wytarłam ciało w ręcznik koloru morskiej zieleni. Usłyszałam jak ktoś wszedł do pokoju, a po chwili zapukał do drzwi łazienki.
-Eliza?
-Tak?-otworzyłam drzwi owinięta tylko w ręcznik.
Widziałam jak jego wzrok ześlizguje się po mojej twarzy coraz niżej, po szyi, dekolcie, kończąc na piersiach lekko zasłoniętych ręcznikiem. Jego wzrok szybko powrócił do mojej twarzy, dla mnie to nie była nowość, że wilkołaki patrzyły na mnie w ten sposób. Jednak sama świadomość, że jest on alfą i jestem jego mate, jakoś dziwnie na mnie działała.
Z jednej strony się go trochę boje i czuję respekt, z drugiej czuję się jakoś inaczej, nie umiem określić tego uczucia. Jest ono jednak na pewno pozytywne.
-Chciałem się upewnić, że jesteś u góry. Dziewczyny mi powiedziały, że przyszłaś tutaj.
-Tak, nie byłam im już potrzebna na dole.-powiedziałam niepewnie.
-Przyniosłem kolacje dla nas.-powiedział, pokazując ruchem ręki na biurko, gdzie stal talerz z kanapkami i butelka wina z dwoma kieliszkami.
-Dobrze pozwolisz, że się najpierw ubiorę? - nie krępowało mnie stanie przed nim w samym ręczniku tylko fakt, że stał i patrzył się na mnie w inny sposób niż wilkołaki.
CZYTASZ
Płomień Luny
WerewolfPrawie 150 lat temu Wielka Wojna podzieliła wszystkie istoty na ziemi. Część ziem zamieszkują wilki, a część wampiry. Są jeszcze żywiołaki, ale było ich niewielu. Każdy z nich opowiedział się za jedną ze stron. Ludzie zostali zdegradowani do najni...