#16

46.2K 2.5K 158
                                    

Sama nie wiem jak zacząć tą rozmowę, a przecież byłam do takich usług wilkołaków nim skończyłam szesnaście lat. Powinnam już się przyzwyczaić do tego, że "moje" ciało nie zawsze jest moje.To oni decydują co ludzie mają robić, a my to robimy jeżeli chcemy jeszcze żyć. Dopiero szelma mnie uświadomiła, że to o duszę powinnam się martwić. Ciało nie może żyć bez duszy, ale dusza bez ciała już tak.

-Co się stało?-powtórzył jeszcze raz.

-Chcesz mojego ciała.-nawet się nie pytałam czy chce, stwierdziłam zwykły fakt.

Zwykły fakt dla nas ludzi, niewolników wiecznie poddanych woli swoich panów.

-O czym ty mówisz?-zrobił taką mnie jakby nie wiedział o czym ja mówię lub jak bym mówiła w innym języku, którego on nie zna.

-Wszystkie wilki korzystają z ciał dziewczyn, Ty też pewnie chcesz skorzystać z mojego ciała...-nie dokończyłam mojej wypowiedzi, wystraszyłam się bo jego oczy pociemniały, a na twarzy pojawił się straszny grymas.

Wstał i ruszył do drzwi, zamykając je tak nimi trzasnął, że całe pomieszczenie zadrżało. Co ja takiego zrobiłam?

***
Tegan

Opuściłem swój pokój jak najszybciej, by nie zrobić jej krzywdy i nie zdemolować pokoju, który swoją drogą bardzo lubię.

Wiedziałem, że była służącą lecz w sposób w jaki oferowała mi seks, nawet prostytutki nie robią tego lekceważąc własne ciało. Jakby było ono nic nie warte. Ruszyłem prosto do bramy i dałem sygnał aby mi otworzyli.
Brama nie zdążyła się całkiem otworzyć, a ja już bylem na zewnątrz.

Pozwoliłem swojej drugiej naturze przejąć nade mną kontrolę. Mocne dreszcze wstrząsnęły moim ciałem, z gardła wydobył się charkot. Mrowienie przeszło po moim całym ciele, wszystko trwa ułamki sekund. Stoję już na czterech łapach i pozwalam swoim mięśniom działać puszczając się pędem w las.

Mknę niczym strzała pomiędzy drzewami. W tym lesie rosły tu głównie drzewa iglaste, gdzieniegdzie były skupiska drzew liściastych. Nagle wyczułem ledwie unoszącą się woń wampira. Zawyłem najgłośniej jak mogłem, aby wartownicy mnie usłyszeli. Wampiry nie miały prawa przychodzić na teren nie graniczący z terenem wampirów i to w dodatku na mój teren- teren alfy. Na terenach graniczących było potrzebne tylko pozwolenie, jeżeli natknęło się na patrol trzeba było je okazać inaczej taką osobę traktowało się jako intruza. Zamykało się w więzieniu lub deportowało, częściej to pierwsze.

Ruszyłem za zapachem, ale stawał się on mniej wyraźny. Gwałtownie się zatrzymałem łapy jeszcze chwile sunęły po ściółce siłą rozpędu. Biegłem powrotem do miejsca, gdzie spotkałem ten zapach i kierowałem się w tą stronę mocniejszego zapachu. Za sobą usłyszałem głośny tupot łap, które donośnie uderzały o leśne runo. Było ich co najmniej pięciu. Byli to moi żołnierze, poznaje po zapachu.
Nie biegłem najszybciej, więc dość szybko zrównali się zemną.

Zapach wampira był dobrze wyczuwalny i z każdym przebiegniętym metrem był mocniejszy, więc wiedzieli o co chodzi. Biegliśmy cały czas po terytorium należącym do mnie, ale powoli zbliżaliśmy się do jego granicy.

Zapach tutaj trochę się zapętlał by po chwili zniknąć nad rzeką. Woda zmyła zapach i był on już niewyczuwalny. Ryknąłem pełen wściekłości. Skurwiel.

Rozdzieliliśmy się na dwie grupy po dwie i trzy osoby. Przeszukiwaliśmy teren do samego rana. Wchodziliśmy na sąsiedni teren zarządzany przez pomniejszego alfę, ale nie było tam żadnego śladu wampira.

Dopiero nad ranem wróciliśmy do domu. Chłopaki czekali już przy samochodzie. Dante i Nico jechali ze mną i trzema innymi zmiennymi. Kade i Rico zostają na miejscu.

-Wiecie, gdzie jest Kade?

-W domu zaczynał śniadanie.-odpowiedział mi Nico, Dante żegnał się z Tess.

Ruszyłem szybki krokiem do domu, znalazłem przyjaciela siedzącego przy stoliku w kuchni.

-Chciałbym, abyś miał oko na Elizę.-mówię prosto z mostu.

-Jasne niema sprawy.

-Powinniśmy wrócić za dwa dni, ale może się nam przedłużyć. Zadzwoń potem do mnie i złóż raport od chłopaków z patrolu. Chcę wiedzieć czy coś mają o tej pijawce co weszła na nasze terytorium.

-Co wampir na naszym terytorium? To przecież daleko granicy.

-Tak, wyczułem zapach na wschodniej części, ale urwał się przy rzece. Idę, powinniśmy już dawno wyjechać.

Kieruje się z powrotem w stronę samochodów i zasiadam od strony pasażera. Dante jak zawsze kieruje samochodem.

-Ja się zdrzemnę ciężka noc.-mówię i opuszczam fotel do wygodniejszej pozycji.

Słońce już wschodzi i oświetla wszystko pomarańczowym blaskiem. Zapowiada się długa droga, ale może uda się większość przespać. Na miejscu czeka nas sporo roboty i jeszcze wizyta u mojego ojca oraz matki.

W sumie znowu będę dla Was za dobra i wstawie drugi już dzisiaj rozdział. Dobroci nigdy za wiele 😘

Płomień LunyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz