Delektujcie się rozdziałem, jest wyjątkowo długi ;)
W samo południe Tess i Eva zabrały mnie od Tegana, informując go, że oddadzą mnie tuż przed wyjazdem na bal.
Najpierw zajęły się moją fryzurą. Upięły moje średniej długości włosy, zostawiając kilka luźnych pasemek opadających po bokach mojej twarzy, które zakręciły dodatkowo na lokówce.
Potem Eva wykonała makijaż, to zajęło o wiele więcej czasu. Nakładała kolejne warstwy kosmetyków. Musiałam otwierać i zamykać oczy co chwilę. Ciężko było siedzieć spokojnie przez tyle czasu. Dziewczyna co chwilę marudziła pod nosem, żebym się nie ruszała, bo będzie krzywo.
W tym czasie Tess z Lucy przyniosły suknię i dodatki.
-Świetna robota Eva.- podsumowała pracę Tess.
Nie widziałam siebie, bo nie dały mi żadnego lusterka, mówiąc, że zobaczę dopiero efekt końcowy.
Zakładanie sukni było lekko problemowe, aby nie uszkodzić fryzury. Lucy sprawnie zawiązała gorset z tyłu, a Tess zakładała mi biżuterię. Wyglądała ona na wykonaną ze szkła, na szyi zwisała mi drobna zawieszka w kształcie serca, a na ręce bransoletka mieniła się w blasku słońca.- Jeszcze kilka drobnych poprawek i będziesz gotowa.
Ta kilka drobnych poprawek, a zajęło im to dobrą godzinę. Dopiero po tym czasie odsłoniły stojące w rogu duże lustro.
-O cholera...- kolejny raz zaniemówiłam, widząc zupełnie inna dziewczynę w lustrze.- To naprawdę ja?
-Yhym.- przytaknęły dziewczyny.
Włosy miałam upięte, a twarz widziana w lustrze nie przypominała mojej. Pierwsze, na co zwróciłam uwagę to oczy, Eva chyba użyła wszystkich kosmetyków, jakie posiadała.
Nie przypominałam tej zwykłej służącej z warowni, czułam się wyjątkowo.
-Tylko nam tu nie płacz, bo popsujesz makijaż.
-Postaram się.- posłałam dziewczyną dziękujący uśmiech.
-Dziewczyny już jest po szesnastej, trzeba się pospieszyć.-ponagliła nas Tess.
Zadarłam lekko suknię do góry, aby jej nie nadepnąć na schodach lub pobrudzić. Wychodząc z budynku, ujrzałam Tegana i Kade'a stojących przy samochodzie. Obydwaj ubrani byli w czarne, dopasowane garnitury, tylko że Kade miał rękę na temblaku. Stali do nas tyłem, a gdy usłyszeli, że nadchodzimy, to odwrócili się.
Oczy Tegana rozszerzyły się na mój widok, Kade natomiast zagwizdał. Na ten gest Tegan lekko pacnął go w tył głowy. Zaatakowany zareagował no to głośnym śmiechem i wsiadł na przednie siedzenie od strony pasażera.
Tegan zbliżył się do mnie parę kroków i przesunął po mnie wzrokiem, zaczynając od dołu, a kończąc na górze. Ten wzrok przyprawiał mnie o szybsze bicie serca, w pozytywnym znaczeniu.
-Byłaś piękna, ale teraz przeszłaś samą siebie.- wyszeptał.
Może teraz na mojej twarzy ukazałby się ledwie widoczny rumieniec, ale nie ma szansy przebić się przez makijaż.
-Dziękuję.- powiedziałam, śmiejąc się i dając mu buziaka w polik.
-Wsiadajmy, nie chcemy się spóźnić- powiedział, otwierając drzwi do czarnego i dość dużego samochodu.
Całe szczęście, że w środku był równie duży co na zewnątrz, bo miałabym problem z siedzeniem przez suknię. Za kierownicą siedział Nico, również miał elegancki strój, ale nie był to garnitur. Tegan co chwilę zerkał na mnie, nie kryjąc swojego uśmiechu. Stwierdziłabym, że wygląda na bardzo szczęśliwego i dumnego.
CZYTASZ
Płomień Luny
WerewolfPrawie 150 lat temu Wielka Wojna podzieliła wszystkie istoty na ziemi. Część ziem zamieszkują wilki, a część wampiry. Są jeszcze żywiołaki, ale było ich niewielu. Każdy z nich opowiedział się za jedną ze stron. Ludzie zostali zdegradowani do najni...