14#

48.9K 2.6K 156
                                    

Dochodząc na dół słychać rozmowę kilku osób. Kierujemy się do jadalni, gdzie przy stole siedzi trzech mężczyzn.
Na nasze wejście zerkają kto przyszedł i wracają do poprzedniej pozycji kontynuując jakaś dyskusję. Pochodzimy do stołu, Tegan odsuwa dla mnie krzesło na którym siadam,a on obok mnie. Po mojej lewej stronie są dwa miejsca wolne. Do pomieszczenia wszedł kolejny mężczyzna, a za nim ciemno włosa kobieta i Tess.
Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko na mój widok, a ja odwzajemniłam uśmiech. Alfa cały czas mi się przyglądał i on także wyglądał na zadowolonego.

Przybysze z kuchni postawili na stole wielkie półmiski. Był półmisek z makaronem w jakimś sosie, mięso w różnych odsłonach, pełno sałatek i zupa. Wszyscy zaczęli nakładać sobie jedzenie, ja tylko się patrzyłam.

-Dlaczego nic nie jesz?-pyta alfa, a reszta spojrzała na mnie.

-Nie jestem głodna-mówię cicho.

-Jadłaś tylko śniadanie, a teraz jest pora obiadowa musisz coś zjeść.

-Nic nie zjem, ja jem tylko jeden posiłek dziennie.-mówię.

Nie była bym wstanie zmieścić cokolwiek do mojego żołądka. U dębowego wilka zdarzało się nie jeść nawet dwa dni jak nie zasłużyło się. Choć jedzenie wyglądało pysznie, mój żołądek nie był by w stanie przyjąć nawet małej porcji.

-Musisz jeść.-mówi władczym głosem nie znoszącym sprzeciwu.-Nie będziesz się u mnie głodzić.

Lekko zadrżałam na jego podniesiony głos. Tessa to zauważyła i odezwała się.

-Zjedz chociaż zupę, jest lekka na pewno trochę zjesz.-Nalała mi chochlę zupy do miski i postawiła przede mną.

Siedziała obok mnie i nie sprawiło jej to problemu. Zupa, która postawiła na talerzy przede mną to rosół. Wzięłam łyżkę i nabrałam trochę płynu, gdy pierwsza porcja trafiła do moich ust Tegan zaczął kontynuować posiłek.

Mężczyzna siedzący koło Tess coś jej powiedział na ucho i twarzy dziewczyny zagościł wielki uśmiech. Wrócił do swojego posiłku, ale położył jej rękę na udzie.

-Jutro wyjeżdżam na cały dzień-mówi Tegan obracając głowę w moja stronę.-Tess lub Eva przyniosą Ci jedzenie do pokoju.

-My możemy się zająć luną.-po raz pierwszy odzywa się chyba Eva-nie musi całego dnia spędzać w pokoju.

-Zastanowię się.-mruknął mój mate.

Mój mate jak dziwnie i obco brzmią te dwa słowa. Mój, moja , moje nie  znałam żadnego z tych słów odkąd skończyłam sześć lat. Mate również jest dla mnie obcym słowem. Zapragnęłam wrócić do mojego stare życia sprzed paru dni. Wtedy wiedziałam co mam z sobą zrobić i gdzie jest moje miejsce. Tutaj czuję się nieswojo. Nigdy też odkąd jako mała dziewczynka zostałam zawieziona do warowni jej nie opuściłam.

Zjadłam ledwie połowę i tak niewielkiej porcji zupy, a już byłam syta i nie zjadłabym więcej. Odstawiłam delikatnie łyżkę, a on spojrzał na mnie, ale nic nie mówił.
Reszta osób nadal była zajęta jedzeniem. Przyjrzałam im się poza tym, że wszyscy byli wilkołakami, to tylko dwie osoby się bardziej wyróżniały.
Druga dziewczyna i mężczyzna siedzący obok niej. Ich skóra była ciemna, o wiele ciemniejsza niż moja. Włosy również mieli czarne jak smoła. Pierwszy raz widziałam tak dziwnych ludzi. Dziewczyna podniosła na mnie wzrok, przyłapana na przyglądaniu się jej szybko spuściłam wzrok. Nie powiedziała nic, nawet wyraz jej twarzy pozostał obojętny po prostu wróciła do posiłku.

Pierwszy od stołu wstał Tegan i popatrzył na mnie. Zrozumiałam, że mam wstać i pójść za nim. Wstałam i powoli zasunęłam krzesło.
Doszliśmy do schodów, gdy odezwał się za moimi plecami.

-Idź do pokoju, ja wrócę za dwie godziny.

Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem i ruszyłam na górę. Z racji, że byłam sama szłam powoli. Nie spieszyło mi się do siedzenia samej. Brakowało mi dziewczyn Meg, Justy, Lany i Dary. To z nimi spędzałam całe dnie, w takim składzie byłyśmy już jakieś sześć lat. Teraz to zostało zostało zmienione zostałam sama w obcym nieznanym mi miejscu. Tak bardzo nie chcę tu być. Co z tego, że dostaję dobre jedzenie, pokój niczego sobie jak ja jestem tutaj zagubiona. Nie pasuję do tego miejsca. Nie wiem jak mam się zachowywać.

Wchodzę do pokoju i znowu siadam na balkonie. Czuję jak wzrok zachodzi mi łzami, ale żadna się nie wylewa.
Siedzę tak, słońce ślimaczym tempem przesuwa się powoli ku zachodowi.

Dziękuje Wam za te wszystkie gwiazdki i komentarze, czytam każdy i bardzo mnie cieszy fakt, że tak wam się ta książka spodobała.

Płomień LunyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz