Tegan
Jedziemy dzisiaj spotkać się z naszym informatorem.
Większość drogi pokonaliśmy samochodem, resztę pokonamy pieszo. Miejscem naszego spotkania jest stara chata na brzegu miasta.
Wybrałem najlepszych ludzi: Nico, Ronna, Belfa i Roba. Pierwszy najlepiej operuje bronią palną i będzie osłaniał tyły, a cała reszta walka wręcz. Mam nadzieję, że wszystko pójdzie bez problemów i nie będziemy musieli używać przemocy.
I nie mam, tu namyśli tego, że nie lubię się bić. Z chęcią obiłbym kilka zakapiorowatych mord, ale wolałbym nie mieć żadnych strat w ludziach. Dlatego nie pozwoliłem Dantemu i Rico jechać ze mną, jeżeli zdarzyłoby się coś niespodziewanego, ich mate byłyby załamane. Tym bardziej Tess, martwiłaby się, a to może źle wpływać na jej ciąże. Nie dopuszczam do siebie myśli, że sam nie wrócę i to Eliza będzie mnie opłakiwać. Nie mówiłem więc jej, w jakim celu dzisiaj wyjeżdżam. Może i było to trochę samolubne, ale mam swoje powody, by postępować tak, a nie inaczej.Idziemy ścieżką w lekko rozdartym szyku, tworząc odwróconą literę "V". Nico idzie kilka kroków wolniej niż my. Wszyscy obserwujemy otoczenie, węsząc w poszukiwaniu zagrożenia. Wyczuwam tylko jednego wilkołaka, który już musi być w niszczejącym budynku. Daję znać naszym, że wchodzimy do środka. Nico zostaje przy drzwiach, będąc w pełnej gotowości, by przeprowadzić ewakuację.
Uchylam drzwi, ostrożnie zaglądając do środka. Przez przybrudzone okna przedziera się niewielka ilość światła. W powietrzu daje się wyczuć dużą ilość kurzu. Po chwili moje oczy przyzwyczajają się do panującego mroku. Na starych meblach widać, tworzącą się sporej grubości warstwę kurzu.
W rogu pokoju stoi zakapturzona postać. Jestem pewien, że wie o naszej obecności.
-Chciałbym rozmawiać sam na sam, alfo.- mówi, nie odwracając się.
-Nie żądasz zbyt wiele?
-Zwykłe środki ostrożności.
Dałem niemy znak moim ludziom, aby wyszli. Zostałem sam z nieznanym mężczyzną, który odwrócił się i zdjął kaptur. Zrobił krok do przodu, stając w słabym świetle. Był po trzydziestce, blond włosy miał ścięte na krótko. Nie znałem go.
-Wolę rozmawiać na osobności, nigdy nie wiadomo kto jest szpiegiem.- powiedział, uśmiechając się ironicznie.
-Mów więc co wiesz.
-Powiem Ci niewiele alfo, nie jestem nikim ważnym, tylko zwykłym pionkiem. Nie znam Pana, nikt go nie widział,nawet jak do nas przyjeżdża ma zasłoniętą twarz. Słyszałem, że ma do nas przyjechać za jakiś czas. Postaram się wtedy z Tobą skontaktować i przekazać, gdzie będzie on przebywał.
-Co z tego masz, że mi o tym mówisz?
-Straciłem zbyt wielu przyjaciół przez jego działania.
-Skąd mam wiedzieć, że mogę Ci zaufać?
-Tego nie możesz być pewny. Sam bym nie ufał takiej osobie jak ja, co nie zmienia faktu, że dostarczę Ci informacji, których sam byś nie zdobył.
-Co oni szykują? Znalazłem kartkę przy ostatnim zamordowanym żywiołaku ognia.
-Nie wiem, zlecenia dostajemy na góra dwa dni wcześniej. Nikt nie wie, jakie zadanie będzie mieć do wykonania.
-Wampiry też są w to zamieszane?- brzmiało to bardziej jak stwierdzenie niż zapytanie.
-Myślę, że tak. Pojawia się u nas jeden z nich, co jakiś czas. Niestety też ma zakrytą twarz, jedynie jego oczy zieją lodowatym spojrzeniem. A teraz wybacz alfo, ale kończy mi się czas i powinienem wracać, jeżeli nie chcę być spalony.
CZYTASZ
Płomień Luny
WerewolfPrawie 150 lat temu Wielka Wojna podzieliła wszystkie istoty na ziemi. Część ziem zamieszkują wilki, a część wampiry. Są jeszcze żywiołaki, ale było ich niewielu. Każdy z nich opowiedział się za jedną ze stron. Ludzie zostali zdegradowani do najni...