#30

47.2K 2.4K 247
                                    

Dwa dni później obudziłam się bez Tegana, łóżko po mojej lewej stronie było puste i zimne, czyli dzisiaj musiał wstać bardzo wcześnie.
Stella wyjechała wczoraj wieczorem, ale obiecała jeszcze nas odwiedzić. Bardzo ją polubiłam, mimo jej zakręconego charakteru.

Wczoraj Tegan oprowadził mnie po części budynków oraz przedstawił kilku ważniejszym osobom. To był bardzo miły dzień, co jakiś czas alfa wykonywał gest w moją stronę. To złapał mnie za rękę, to pocałował w czubek głowy lub w usta. Ta noc dwa dni temu, bardzo nas do siebie zbliżyła. Już nie bałam się, tego prawie dwumetrowego mięśniaka. Zawsze był dla mnie miły, a jego czułe gesty przekonały mnie do niego. Gdybym jeszcze raz miała przechodzić, przez to co się ostatnio wydarzyło, raczej nie wachałabym się ani chwili. Teraz czuję, że tu pasuję.

Aktualnie siedzę na balkonie, w dłoni trzymając gorący kubek z napojem. Na sobie mam szary sweterek i w nieco ciemniejszym odcieniu spodnie. Jest jeszcze wczesne popołudnie, gdy brama się otwiera, a podwórko zaczyna wypełniać niekończąca się kolumna aut. Jestem zaskoczona tym widokiem i to nie w pozytywnym słowa tego znaczeniu. To są samochody wojskowe z całą masą żołnierzy. Zamarłam na widok wysiadających mundurowych. Czy to jest atak? Czy nikt ich nie powstrzyma?
Dopiero w ostatniej chwili widzę Tegana, wychodzącego z Kadem z budynku. Mówi coś do niego i się rozdzielają. Samochody dalej przejeżdżały przez bramę, tylko teraz było to kilka ciężarówek. Obserwowałam ten widok z zapartym tchem. Ze stresu nie byłam zdolna do żadnego ruchu, a ktoś pukał do drzwi. Po dłuższej chwili na miękkich nogach poszłam otworzyć drzwi. Po drugiej stronie stał Kade.

-Tegan prosi, abyś przyszła na główny plac.- jego głos był spokojny.

-Co się dzieje?- zebrałam w sobie odwagę, aby zapytać go o zamieszanie na zewnątrz.

-Tegan nic Ci nie powiedział?- Jego twarz wyrażała zaskoczenie.

-Nie, co się dzieje? Czemu przyjechało tyle żołnierzy?

-Przyjechał główny alfa, ojciec Tegana.

-O cholera...- musiałam mieć naprawdę dziwną minę, bo Kade się zaniepokoił.

-Wszystko w porządku?

-Nie, ale chodźmy.- powiedziałam odważnie, chociaż w ogóle się tak nie czułam.

Pokonując drogę, cały czas się zastanawiałam, czemu Tegan nie poinformował mnie o tym fakcie. Przygotowałabym się jakoś, nawet nie wiem, jaki on jest. Wyszłam z domku i obejrzałam się, czy mój nieoficjalny ochroniarz za mną idzie. Nie wiem czemu, ale czułam się raźniej w towarzystwie osoby, którą znam. Szedł kilka kroków za mną, zachowując cały czas dystans. Przystanęłam kawałek od wszystkich zebranych żołnierzy, niektórzy patrzyli się na mnie w dziwny sposób. Obejrzałam się za Kadem w poszukiwaniu ratunku. Jak za zawołanie zjawił się tuż za mną, kładąc dłoń na ramieniu i kierując mnie przez tłum, prowadził do Tegana.
Ze stresu czułam, że mam ściśnięte gardło. Bałam się tych wszystkich otaczających mnie wilkołaków, ale świadomość, że jest jeszcze ze mną Kade, dodawała mi otuchy. Mam wrażenie, że każdy patrzy się na mnie wrogo.
Po chwili, gdy przeszliśmy przez ten cały tłum, zobaczyłam Tegana, starszego mężczyznę oraz kobietę w tym samym wieku.
Chciałam, podejść szybko do Tegana, ale kobieta szybko stanęła naprzeciw mnie.

-Witaj w rodzinie.- krzyknęła radośnie i mocno mnie przytuliła.

Wystraszyłam się na ten impulsywny gest i jak zawsze cała zesztywniałam. Tegan wiedział, jak reaguję na wszystkie nagłe gesty czy ruchy.

-Mamo, proszę Cię.- widziałam zadowolenie w oczach Tegana, ale nie mogłam tego powiedzieć o sobie.

Kobieta była bardzo podobna do Stelli, tylko była starsza i miała brązowe falowane włosy. Koło oczu można było dostrzec lekkie zmarszczki, pomimo to wyglądała bardzo młodo.

Płomień LunyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz