Rozdział 18.-Wypadek

496 51 12
                                    

20 Gwiazdek + 10 komentarzy =Kolejny rozdział
××××
-No dobrze zaczęło się od tego, że zaszłam w ciąże w wieku 17 lat. Pierwsza myśl jaką miałam to, żeby usunąć ją, ale po tygodniu stwierdziłam, że chce cię urodzić. Gdy cię urodziłam nie wiedziałam jak mam się tobą zająć byłam jeszcze za młoda. Przerosło mnie to wszytsko. Mój mąż a twój ojciec zostawił mnie, bo nie radził sobie z rolą ojca. Rodzice się ode mnie odwrócili. Zostałam z tym wszystkim sama.Moja siostra powiedziała mi, że nie może mieć dzieci, więc pomyślałam, że może ona się tobą lepiej zajmie.-powiedziała mając już łzy w oczach. -Po jakiś 2 latach żałowałam tego co zrobiłam. Pojechałam pod jej dom, ale jej tam nie zastałam. Jakaś kobieta powiedziała mi, że wyprowadziła się miesiąc temu i nie wie gdzie wyjechała. Postanowiłam cię odnaleźć. Szukałam wszędzie. Aż do teraz. -powiedziała wycierając łzy.

-Nie wiem nawet co powiedzieć. -wstchnęłam mając łzy w oczach. -Skąd wiedziałaś, że tu będę? -zapytałam patrząc na nią.

-To był moment, pomyślałam sobie, że jeszcze tam nie sprawdziłam.-powiedziała do pijając kawę.

-A z kąd miałaś mój numer?

-Znalazłam go.. -przerwał jej dzwonek telefonu. -Przepraszam,ale to ważne. -powiedziała wstając, po czym oddaliła się trochę.

Spojrzałam na mojego chłopaka, który nic nie mówił.Tylko patrzył się przed siebie.

-Kochanie? -zapytałam zwracając jego uwagę. Obrócił głowę w moją stronę uśmiechając się. -Co o tym wszystkim myślisz ?-zapytałam patrząc w jego oczy.

-Nie wiem. Na prawdę. -odparł przysuwając się do mnie bliżej.

-Przepraszam, ale muszę już iść. -powiedziała spoglądając na mnie.

-My też już się będziemy zbierać. -odparłam wstając.

-To do zobaczenia.-powiedziała.

Kilka godzin później

-Proszę.-powiedział podając mi owocową herbatę. Powiedziałam ciche "dzięki".

-Ja nie wiem co ja mam o tym wszystkim myśleć. -powiedziałam kładąc głowę na kolanach mojego chłopaka.

-Porozmawiaj z ojcem, może on ci coś wyjaśni. -odparł głaszcząc mnie po włosach dłonią.

-On nie będzie chciał mi tego wyjaśnić. -mruknęłam biorąc herbatę do ręki.

-To chociaż spróbuj.-powiedział przyciągając mnie do siebie.

-Chodźmy spać, już jest późno.-powiedziałam wstając z kanapy.

-Okej chodź.

Następnego dnia

Obudziło mnie szeptanie do ucha. Obróciłam się w drugą stronę, otworzyłam oczy i zobaczyłam koło siebie mojego chłopaka ze śniadaniem w ręku.

-Wstajemy kochanie.-mruczy,położył tackę z jedzieniem na szafkę nocną.

-O a co to za okazja.-mruknęłam mu do ucha, po czym musnęłam lekko jego usta.

-Przekonasz się nie długo.-odparł uśmiechając się do mnie.

-Już nie mogą się doczekać.-odpowiadam biorąc tackę do ręki,zabieram się za jedzenie naleśników.

-Dziękuję to było pyszne.-powiedziałam przybliżając się do niego,po czym musnęłam lekko jego usta,przez co zamruczał.

-Teraz smakujesz truskawką.-odparł pogłębiając pocałunek.

-Serio?-zapytałam sarkastycznie.

Nagle usłyszałam dzwonek telefonu,spojrzałam na mojego chłopaka,następnie na telefon,który nie przestawał dzwonić.

-Odbierz może to coś ważnego.-odparł odsuwając się ode mnie,zszedł z łóżka,wziął tackę z jedzeniem,następnie wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą.

-Hallo?
-Czy do dzwoniłem się do Kayle Smith? -pyta mnie jakiś mężczyzna.
-Tak o co chodzi? -zapytałam. Historia lubi się powtarzać,pomyślałam.
-Chodzi o pańskiego ojca. Miał wypadek samochodowy. Jest w stanie bardzo ciężkim. Mogłaby pani przyjechać do szpitala.-powiedział.
-A gdzie znajduje się ten szpital?
-Jest w Kalifornii na ulicy xxxx.
-Dziękuję za informację i postaram się tam być jak najszybciej. -powiedziałam rozłączając się.

Wyszłam szybko z łóżka, podeszłam do szafy z, której wyciągłam przypadkowy zestaw ubrań padło na czarne spodnie z wysokim stanem do tego biały T-Shirt na nogi Nike. Włosy związałam szybko w kucyka, postanowiłam, że się nie maluję. Wybiegłam szybko z pokoju. Nie zauważając, że Martinus biegnie za mną.

-Kochanie,Co się stało! -krzyknął podchodząc do mnie.

-Nie mam teraz czasu na wyjaśnienia muszę jechać szybko do szpitala. -powiedziałam otwierając auto.

-Dlaczego chcesz jechać do szpitala? -pyta mnie spoglądając na mnie.

-Powiedziałam ci coś. Ja muszę tam szybko.. -powiedziałam cała zdenerwowana mając łzy w oczach, które teraz spływają.

-Ale dlaczego ty płaczesz kochanie. -powiedział przytulając mnie do siebie.

-Mój ojcec. -mruknęłam cicho w jego koszulkę.

-Co twój ojciec? -pyta wycierając palcem moje łzy.

-On jest w szpitalu jest w ciężkim stanie. -powiedziałam płaczliwie. -Miał wypadek.

-Dobra jedziemy ale ja prowadzę. -powiedział biorąc z mojej ręki kluczyki.-Nie możesz w takim stanie prowadzić samochodu.

-Okej. -mruknęłam siadając na miejsce pasażera.

Czy gdy tam dojedziemy nie wiadomo czy będzie już za późno.

Say Yes "M&M"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz