Rozdział 35.-Wesołe Miasteczko

359 35 2
                                    

-Kochanie mam dla ciebie niespodziankę! - krzyknął narzeczony wchodząc do naszej sypialni.

-Tak, a jaką? - zapytałam wstając z łóżka, podeszła do niego blisko tak, że prawie stykaliśmy się nosami.

-Nie mogę ci powiedzieć, bo w tedy by to nie była niespodzianka. - powiedział, po czym szybko musnął moje usta i wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą.

-Martinus no,ale gdzie tak dokładnie pojedziemy? - zapytałam wychodząc z sypialni. Weszłam do holu gdzie czekał na mnie mój narzeczony.

-Zobaczysz.-mruknął, po czym zaczął ubierać buty.

-A z jakiej to okazji?-zapytałam ubierają się,gdy byłam już gotowa to wyszłam z domu a za mną szedł Martinus.

-Przestaniesz zadawać pytania. Wejdź do auta i nie gadaj tyle. - powiedział otwierając pilotem auto.

-No, ale... - zaczęłam a przerwał mi Martinus, położył palec na moich ustach żebym już nic nie gadała.

-Csii.

Jechaliśmy kilka minut, gdy nagle zatrzymał się wesołym miasteczkiem.

-Emm... Martinus? Co my tu robimy? - zapytałam odpinając pasy.

-Zobaczysz. A teraz chodź. - powiedział wychodząc z auta.

-Po co tu w ogóle przyjechaliśmy? - zapytałam podchodząc do narzeczonego i splatając nasze palce.

-Przestaniesz w końcu tyle gadać.-powiedział ciągnąc mnie do przodu.

-Dobrze już nie będę.

**
-Chodźmy tam! - krzyknęłam wskazując ręką na autka.

-Okej, ale ja kieruję. - mówi Martinus.

-Nie ja chcę.

-Nie, bo ja ty będziesz koło mnie siedzieć. - powiedział podchodzcąc do autka.

-Nie zgadzam się. Chcę kierować,bo inaczej nie wsiądę. Wybieraj. - powiedziałam spoglądając na niego.

-Dobra, ale później ją chce kierować. - powiedział wsiadając do autka.

-Tylko nas nie zabij. Błagam cię chce jeszcze żyć. - powiedział poważnie na co się zaśmiałam.

-Spokojnie przeżyjesz. - powiedziałam wsiadając na miejsce kierowcy.

-No ja myślę, kochanie.

**
-To było świetne, wrócimy tu kiedyś? - zapytałam wchodząc do auta.

-Jasne, kiedyś na pewno.-powiedział odpalając auto.

-Z jakiej okazji mnie tu zabrałeś, czy ja oczymś zapomniałam?-zapytałam zapinaną pasy.

-Nasza rocznica, kochanie. - powiedział patrząc na drogę.

Zamórowało mnie, zapomniałam o naszej rocznicy.

-Powiem w prost.. zapomniałam. - mruknęłam cicho pod nosem.

-Domyśliłem się, więc postanowiłem coś fajnego wymyślić. Myślę, że ci się podobało. - powiedział nawet na mnie nke spoglądając.

-Bardzo mi się podobało.-mruknęłam cicho pod nosem.

**
Weszliśmy do domu nie odzywając się do siebie. Zdjęłam buty,następnie kierowała się w stronę sypialni.

Muszę odpocząć.

Położyłam się na łóżku, zamknęłam oczy i już miałam zasnąć gdy do sypialni wszedł Martinus. Poczułam jak kładzie się koło mnie. Przytulił mnie do siebie, po czym tak zasneliśmy.

Następnego Dnia

Wstałam wcześnie rano, bo postanowiłam,że odwdzięczę się Martinusowi za wczoraj.

Zrobiłam mu naleśniki, po czym je ładnie udekorowałam. Zrobiłam jeszcze herbatę owocową. Postawiła to wszystko na tacy o ruszyłam w stronę sypialni gdzie spał jeszcze mój narzeczony.

Weszłam po cichu tak, żeby go nie obudzić, postawiłam śniadanie na szafce nocnej, następnie siadłam na łóżku.

-Martinus, kochanie śniadanie. - mruknęłam cicho do jego ucha, głaszcząc ręką jego włosy. On cicho zamruczał,po czym otworzył oczy i spojrzał na mnie.

-Dzień dobry, kochanie a co to za okazja, że zrobiłaś mi śniadanie do łóżka! - zapytał siadając na łóżku l, po czym wziął tą tace na kolana.

-Za to, że pamiętałeś. - powiedziałam posyłając mu uśmiech co odwzajemnił.

-Ja zawsze będę pamiętał tego się nie zapomina. - powiedział biorąc jednego naleśnika.

-Nie gadaj tylko jedź, bo ci wystygnie. - powiedziałam pośpieszając go.

-Nie martw się.

**
-Pójdziesz ze mną na zakupy?-zapytałam podnosząc głowę go góry.

-Nie możesz wziąść kogoś innego?-zapytał podnosząc na mnie wzrok.

-Nie,chcę żebyś to był ty i nikt inny. - powiedziałam przysuwając się do niego bliżej. Wtuliłam się w niego. On spojrzał na mnie, nie wiedząc co kąpinuje.

-Proszę no zgódź się. - mruknęłam cicho w jego ucho. Tak, że przeszły mu ciarki.

-Dobrze pójdę z tobą. - powiedział muskając lekko moje usta.

Jest! Udało się go namówić.

-To chodźmy. - powiedziałam wstając, pociągnęłam go za rękę żeby wstał, ale on nie chciał.

-Ale, że dzisiaj chcesz iść?-zapytał si spoglądając mi w oczy.

-Tak a kiedy chcesz iść? - zapytałam.

~**~

Say Yes "M&M"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz