Marco uśmiechnął się radośnie do bruneta, gdy szli w kierunku hali. Chłopak odwzajemnił jego gest, a blondyn był pewien, że nigdy wcześniej nie widział bardziej uroczego uśmiechu. Mario wydawał mu się bardzo wyjątkowym człowiekiem. Nigdy wcześniej nie spotkał kogoś, kto zainteresował go tak bardzo. Mario był miły, uczynny, nieco zdenerwowany i nieśmiały. Uroczo się rumienił, a jego uśmiech przyćmiłby nawet słońce.
- No nareszcie zaszczycili nas panowie swoją obecnością - powiedział oburzony pan Schmitt. Mario na sam dźwięk jego głosu wzdrygnął się zdenerwowany. Marco z kolei nic sobie nie robił z uwagi nauczyciela wf-u i pewnym siebie krokiem ruszył aby stanąć na końcu szeregu. Brunet podążył za nim, potykając się nieco i depcząc mu po piętach.
- Przepraszam - szepnął takim tonem, jakby przynajmniej kogoś zabił. Blondyn usłyszał cichy śmiech chłopaków z klasy i miał szczerą ochotę im teraz przywalić. Odczuwał dziwną potrzebę chronienia Mario przed złem tego świata.
- Nic się nie stało, stary - odpowiedział i objął chłopaka ramieniem, chcąc pokazać innym, że Götze jest jego nowym przyjacielem. Wiedział, że ma wysoką pozycję w tej grupie, pomimo tego, że dopiero dołączył do klasy. Z większością osób znał się już od dawna, z niektórymi trenował w klubie. Nie musiał więc nawet walczyć o czyjekolwiek uznanie, bo ono pojawiło się automatycznie, gdy tylko stanął w progu sali lekcyjnej dzisiaj rano.
Stanęli obok siebie, a blondyn niechętnie opuścił rękę z ramienia Mario, ale za to obdarzył chłopaka kolejnym szczerym uśmiechem. Chciał, żeby Götze wreszcie przestał się tak denerwować. Brunet spojrzał na niego tak intensywnie, że Marco prawie zadrżał. Nikt nigdy nie miał na niego takiego wpływu. Reus wiedział już, że będzie musiał zrobić wszystko, żeby ten niepozorny chłopak został conajmniej jego przyjacielem.
- Marco, Alan wybierzcie drużyny, zagramy dzisiaj dla odmiany w nogę - powiedział trener, zbyt znużony, żeby zaproponować uczniom nawet wykonanie podstawowej rozgrzewki.
- Może powinniśmy chociaż zrobić kilka kółek i rozgrzać mięśnie nóg? - zasugerował Marco, co niektórzy przyjęli z jękiem zawodu. Blondyn wiedział, że nie wszyscy lubili rozgrzewki, ale jako piłkarz nie mógł sobie pozwolić na głupie złapanie kontuzji.
- Okej, niech będzie rozgrzewka, Götze, ty ją poprowadzisz. To kara za dzisiejsze spóźnienie - powiedział pan Schmitt, doprowadzając tymi słowami Mario do ewidentnego ataku paniki. Chłopak wyglądał jakby miał zaraz zemdleć.
- Spokojnie, pomogę ci - zaoferował Marco, czując się nieco winny, że to on wywołał temat rozgrzewki. Brunet zaczął od biegania wokół sali gimnastycznej o mało co nie potykając się o własne nogi. Marco usłyszał czyiś śmiech, ale gdy tylko się odwrócił i spojrzał na uśmiechniętą grupę morderczym wzrokiem, wszyscy spoważnieli jak na komendę i wrócili do wykonywania ćwiczeń. Po chwili stanęli w okręgu i Mario nieśmiało zaproponował kilka ćwiczeń na rozciąganie. Gdy już skończyły mu się pomysły, spojrzał na blondyna rozpaczliwym wzrokiem. Marco uśmiechnął się do niego, bo zwyczajnie w świecie nie mógł się powstrzymać i wykonał kilka nowych ćwiczeń, które wszyscy powtórzyli.
- Dobra koniec rozgrzewki, wracamy do wybierania drużyn - powiedział trener, wchodząc na salę z kubkiem kawy. Marco nigdy nie rozumiał, dlaczego nauczyciele wf-u w tej szkole, nigdy nie wykazywali nawet minimum zaangażowania.
- Alan, możesz zacząć - powiedział blondyn i uśmiechnął się serdecznie do znajomego, mimo tego, że jego dzisiejsze zachowanie w stosunku Mario, sprawiło, że nie był już do niego tak przyjaźnie nastawiony jak wcześniej.
CZYTASZ
another love - football stories
FanfictionKrótsze i dłuższe opowiadania ze świata piłki nożnej.