Mario po raz pierwszy od kilku lat nie wyszedł ze szkoły sam, a w towarzystwie kolegi. Ponadto nie był to zwykły znajomy z klasy, a chłopak, w którym po jednym wspólnym dniu w szkole był już absolutnie zakochany. Wszystko co zrobił dzisiaj dla niego Marco było tak wspaniałe, że aż musiał powstrzymywać uśmiech, który samoistnie pojawiał się na jego twarzy.
- Jak wracasz do domu? - zapytał go blondyn, gdy już wyszli na zewnątrz.
- Autobusem, a później podmiejskim pociągiem, przesiadam się na dworcu centralnym - wyjaśnił, będąc pewien, że Marco zupełnie to nie interesuje.
- Mogę cię podrzucić jeśli chcesz - zaproponował wskazując dłonią na swój nowy samochód, którego zazdrościli mu wszyscy w szkole.
- Nie, no co ty, nie chcę ci robić kłopotu - powiedział od razu Mario. Nie mieściło mu się w głowie, że blondyn mógł mu zaproponować coś takiego.
- To żaden kłopot, a jeśli masz trochę czasu to możemy zajechać do mnie do domu i może mógłbyś mi wytłumaczyć te wszystkie rzeczy z matematyki, które Braun mówiła, że powinniśmy znać - Mario prawie zemdlał na samą myśl, że miałby się znaleźć w domu Marco. Musiał jednak przyznać, że ta propozycja brzmiała zachęcająco.
- Jasne - odpowiedział tylko, bo był pewien, że nie da rady nic więcej z siebie wykrztusić.
- Naprawdę znalazłbyś dzisiaj dla mnie czas? - Marco upewniał się szczęśliwym głosem jakby Mario właśnie znalazł jeden wolny termin w swoim zapełnionym kalendarzu. Jednakże, terminarz bruneta był zupełnie pusty, a Götze zawsze po szkole wracał prosto do domu. Nigdy w życiu nie był u znajomego z klasy. Musiał przyznać, że denerwował się na samą myśl o wizycie w domu blondyna.
- Nie mam dzisiaj żadnych planów - ani jutro, ani pojutrze pomyślał z przekąsem, ale o tym zdecydował się już Marco nie mówić.
- Świetnie, bo wiesz, w kolejne dni mam popołudniami treningi i nie dałbym rady się z tobą spotkać - powiedział takim tonem, że gdyby te słowa nie były kierowane do niego to Mario uwierzyłby, że Marco naprawdę żałuje, że nie znajdzie czasu na kolejne spotkania - Tak w ogóle to dziękuję, że chcesz mi pomóc, wiem, że Braun cię w to wciągnęła, ale...
- Nie ma sprawy, chętnie pomogę - przerwał mu Mario i aż się zawstydził tego, że odważył się wtrącić w wypowiedź blondyna. Z reguły nie mówił zbyt wiele, zawsze starał się ważyć słowa.
- Dzięki, Mario - opowiedział i ponownie tego dnia objął chłopaka ramieniem, co sprawiło, że serce bruneta zaczęło bić o wiele za szybko. Co prawda, Götze, który obserwował Marco na szkolnych korytarzach, wiedział, że chłopak dość często wykonuje takie gesty, ale nigdy nie mógł sobie wyobrazić, że zrobi je w jego kierunku.
Szybkim krokiem doszli do samochodu blondyna. Mario z niemym zachwytem przyglądał się samochodowi, który wyróżniał się zdecydowanie na szkolnym parkingu.
- Zapraszam do mojego skarbu - powiedział Marco, a brunet niepewnie otworzył drzwi od strony pasażera. Gdy tylko usiadł w fotelu na chwilę przymknął oczy, myśląc o tym, że to nie może być prawda, że to wszystko jest zbyt wspaniałe, że zaraz to się skończy, a on obudzi się na lekcji wf-u, słuchając obelg kolegów na temat jego tuszy - Mario, wiem, że ten samochód jest świetny, ale drzwi trzeba zamykać ręcznie - zaśmiał się blondyn, na co brunet aż podskoczył i zrobił się od razu cały czerwony od zażenowania. Szybko chwycił za klamkę i próbował jak najdelikatniej zamknąć drzwi - To czym się interesujesz, Mario? - zapytał Marco, wyjeżdżając ze szkolnego parkingu.
CZYTASZ
another love - football stories
FanfictionKrótsze i dłuższe opowiadania ze świata piłki nożnej.