Götze x Reus - Roommates (part 4)

266 46 10
                                    


Mario nie był pewien jak to się stało i czemu w ogóle zgodził się przyjąć propozycję Marco, ale następnego dnia rano siedział w małym samochodzie blondyna, jadącym na południe Niemiec. Przez chwilę rozmawiali o zwykłych, codziennych sprawach. Po pewnym czasie jednak zamilkli, a zmęczony brunet oparł głowę o szybę, niepostrzeżenie zamykając oczy. Wczorajszej nocy prawie nie spał. Nie mógł opanować emocji, które rozpierały go od środka. Był zdziwiony jak bardzo ucieszyło go to, że Marco zdecydował się zabrać go ze sobą. Oczywiście nie przyjął tego bezrefleksyjnie, nie dał się zupełnie ponieść radości. Strach, który towarzyszył mu całe życie znów dał mu o sobie znać, sprawiając, że przez całą noc prawie nie zmrużył oka. W jego umyśle pojawiały się różne scenariusze tego jak może wypaść jego spotkanie z rodziną blondyna. Większość z nich była negatywna. Mimo to, o poranku, Mario wsiadł do samochodu razem z Marco. Nie był pewien czy przekonał go serdeczny uśmiech blondyna, czy może jego błyszczące dziwną radością oczy.

- Jesteśmy - usłyszał Mario, czując, że ktoś trzęsie go delikatnie za ramię.

- Co?! - zapytał zdezorientowany, przecierając zaspane oczy - Zasnąłem?

- Chrapałeś jak suseł - odparł Marco, uśmiechając się do niego krzywo.

- Mówi się spać jak suseł - poprawił go Mario, na co blondyn odpowiedział mu aroganckim prychnięciem, po czym znów na jego ustach pojawił się lekki uśmiech. 

- Gotowy? 

- Yhym - przytaknął brunet, jednak nie był pewien czy to prawda. 

- Uważaj, może być głośno! - powiedział Marco i nie czekając na odpowiedź chłopaka wysiadł z samochodu. Mario nie pozostało nic innego jak również opuścić pojazd i ramię w ramię z blondynem skierować się do małego domku na odludziu. 

Czekając aż ktoś otworzy im drzwi, rozglądali się dookoła podziwiając górskie krajobrazy. Świeży śnieg sprawiał, że wszystko wyglądało jeszcze bardziej magicznie i imponująco. Nagle drzwi się otworzyły i wyskoczyła z nich starsza od nich dziewczyna.

- Marco! - krzyknęła, rzucając się na blondyna. Ten zaśmiał się i objął ją mocno swoimi ramionami. 

- Cześć siostra - powiedział widocznie zadowolony, uśmiechając się szeroko. Mario jeszcze nigdy nie widział u blondyna tak autentycznej radości. Z reguły na jego ustach gościł raczej krzywy uśmieszek - Nico! - krzyknął Marco, przytulając mocno swojego siostrzeńca.

- A to kto? - zapytała siostra blondyna, przyglądając się uważnie Mario, który miał ochotę zapaść się pod ziemię. Chciał zrobić dobre wrażenie, a jednocześnie nie był w stanie wydusić słowa. Jego policzki piekły, a gula w jego gardle rosła.

- Mario, mój przyjaciel - wyręczył go Marco, obejmując ramieniem w geście wsparcia. Brunet wiedział, że chłopak zauważył w jakim jest stanie. Reus bywał czasami wyjątkowo spostrzegawczy. Jednak najważniejsze dla Mario było to, że Marco nazwał go swoim przyjacielem. Nie współlokatorem, nie kolegą ze studiów, a przyjacielem. To sprawiło, że jakieś dziwne ciepło wypełniło go od środka - Jego rodzice muszą spędzić święta za granicą i pomyślałem, że zaproszę go do nas - wytłumaczył nie wchodząc w szczegóły, za co Mario był mu wyjątkowo wdzięczny. 

- Yvonne, miło mi - powiedziała dziewczyna, uśmiechając się do niego przyjaźnie i zanim się zorientował objęła go ramionami i przytuliła krótko. 

Czuł, że zarumienił się jeszcze bardziej, ale kamień spadł mu z serca. Najwyraźniej rodzina Marco naprawdę była otwarta i przyjazna. 

- A ja jestem Nico, a Marco jest moim wujkiem - wytłumaczył chłopiec, wyciągając do bruneta dłoń. Mario chętnie ją uścisnął, powtarzając swoje imię. 

Gdy już weszli do środka, Marco przedstawił bruneta pozostałym członkom rodziny. Wszyscy wyglądali na zadowolonych z jego wizyty. W domu panował prawdziwy rozgardiasz. Mama Marco, Yvonne i kuzynka blondyna krzątały się po kuchni, przygotowując świąteczne ciasta i inne przysmaki. Nico latał po całym domu siejąc zamieszanie, jednocześnie sprawiając radość wszystkim dookoła. Mężczyźni za to siedzieli na sofach udając, że rozmawiają o czymś istotnym i nie mogą pomóc w przygotowaniach zanim nie omówią spraw, które mogą zmienić bieg historii.

- Chodźmy do pokoju, rozpakujemy się, a później zejdziemy na kolację - zaproponował Marco, a brunet pokiwał tylko głową zgadzając się.

Ich pokój położony był na piętrze. Kiedy weszli do środka zauważyli, że w pomieszczeniu znajdowało się tylko jedno duże łóżko. Mario przełknął ślinę nie wiedząc jak ma zareagować. Sama myśl o tym, że mieliby spać tak blisko siebie była niepokojąca i ekscytująca zarazem. 

- Chyba na tydzień będziemy musieli stać się gejami - powiedział lekkim tonem Marco, rzucając się na łóżko. 

Mario wciągnął głośno powietrze, czując jak serce dudni mu w klatce piersiowej. Gdyby tylko Marco wiedział... Brunet czuł, że jest mu gorąco i zimno jednocześnie. Słabym krokiem podszedł do drugiej strony łóżka i opadł na nie niepewnie. 

- Ej żartowałem tylko - rzucił Marco, śmiejąc się głośno.

- Wiem, wiem - odparł brunet, mając nadzieję, że zabrzmiało to wiarygodnie.

- Na pewno? Bo masz minę jakbym właśnie rozebrał się, rzucił na łóżko i krzyczał "weź mnie, Mario" - odpowiedział, śmiejąc się ponownie i kręcąc głową na samą myśl o takim wydarzeniu. 

Mario głośno przełknął ślinę, czując, że traci grunt pod nogami. Nie powinien sobie wyobrażać tego o czym mówił Marco, ale jego umysł uwielbiał z nim pogrywać w najgorszych momentach. 

- Tak, tak - powiedział bez przekonania, wymuszając mały uśmiech.

- Ej Mario, wszystko okej?  - zapytał blondyn, przyglądając mu się uważnie, jakby dokładnie wiedział o czym myślał brunet.

- Po prostu trochę źle się czuję - wymyślił naprędce, udając, że kręci mu się w głowie. 

- Połóż się i odpocznij chwilę, a ja pójdę przynieść ci szklankę wody - powiedział, podnosząc się i kierując do drzwi. 

Brunet opadł na łóżko czując, że brakuje mu powietrza. Jego kłamstwo o zawrotach głowy stało się prawdą. Przymknął oczy, opierając głowę o poduszkę. Oby tylko nie zrobić nic głupiego - pomyślał, zanim odpłynął w krainę Morfeusza. 

***

Hej Kochani! 

Nie sądzicie, że akcja trochę za wolno się toczy? Nie chcę nic przyspieszać, a jedocześnie obawiam się, czy nie zrobi się z tego zbyt wiele rozdziałów. Dajcie proszę znać co o tym myślicie.

Buziaki!

another love - football storiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz