Marco wiedział, że to co było między nim i Erikiem nie przetrwa przeprowadzki chłopaka do Anglii. Kilka wspólnych nocy to zbyt mało, żeby żyć przez kilka lat w związku na odległość, niezależnie od tego, jak dobrze czuł się w ramionach młodszego chłopaka. Blondyn wiedział, że nie okazywał tego Erikowi wystarczająco często, ale naprawdę mu na nim zależało i czuł, że to rozstanie nie będzie dla niego łatwe.
- Marco?! - brunet wymamrotał, otwierając drzwi swojego mieszkania, do którego przyjechał na weekend, żeby zabrać resztę swoich rzeczy i przekazać klucze nowym właścicielom.
- Hej - odpowiedział nieśmiało blondyn, nie wiedząc jak ma zacząć rozmowę z chłopakiem, który nieco niepostrzeżenie zajął ważne miejsce w jego sercu.
- Nie spodziewałem się ciebie tutaj - odparł Erik, wpuszczając go do środka.
Mieszkanie było już prawie zupełnie puste, na korytarzu stały ostatnie kartony z rzeczami Erika. W salonie pozostała jedynie kanapa i regał, z którego brunet zabrał już wszystkie swoje książki. Marco zawsze dziwiła miłość Erika do literatury, zupełnie nie pasowała ona do młodego, wysportowanego chłopaka.
- Chcesz się czegoś napić? - zapytał gospodarz, jednak nie czekając na odpowiedź blondyna, poszedł do kuchni i wyciągnął dwie puszki coli. Wiedział, że Marco przyjechał samochodem, więc alkohol nie wchodził w grę.
Usiedli w salonie na kanapie i w milczeniu otworzyli swoje napoje, jakby bojąc się zacząć tę rozmowę. Oboje wiedzieli, że to pożegnanie. Żaden z nich się nie łudził, że będą na siebie czekać i widywać się od czasu do czasu. Mieli świadomość, że to nie wystarczy. Marco już raz spróbował tego rozwiązania. Choć szalał z miłości za Mario i był pewien, że uda im się przetrwać, to skończyło się to złamanym sercem.
Marco nawet nie był pewien czy czuł do Erika coś więcej, a może po prostu bał się odkryć jak bardzo mu na nim zależało. W każdym razie, nie był gotowy na nic więcej. Chyba nie był. Bo patrząc w smutne oczy młodszego chłopaka, czuł dziwny ścisk w sercu, na samą myśl, że to zapewne ich ostatnie spotkanie w tym roku.
- Jak się czujesz? No wiesz z tym wszystkim? - wydusił z siebie w końcu Marco, jednak, gdy tylko zobaczył jak Erik zacisnął dłonie w pięści, zrozumiał jak głupie i nietaktowne było jego pytanie. Brunet wyglądał jakby miał się zaraz rozpłakać, a jedyną rzeczą, która go od tego powstrzymywała była obecność Marco.
- Przepraszam, to było głupie... - powiedział od razu i przybliżył się nieco do Erika, kładąc dłoń na jego ramieniu, w geście pocieszenia.
- Wszystko się zmieni - wymamrotał nagle Durm, a po jego policzku spłynęła jedna łza, której udało się wymknąć spod zaciśniętych powiek.
- Erik...
- Wszystko będzie nowe, inne, nieznane. Nie lubię nowych rzeczy - przerwał mu brunet słabym głosem - Stracę dom, przyjaciół... ciebie - dodał, spuszczając wzrok na swoje kolana.
- Erik...?
- Tak wiem, że nigdy nie byłeś mój - powiedział zirytowanym tonem, podnosząc wzrok i patrząc na Marco wyzywająco. Blondyn czuł bijącą od niego złość. Jego oczy błyszczały nieznanym dotąd blaskiem. Jedynie zaczerwienione policzki przypominały mu Erika, którego znał.
- Poradzisz sobie, jesteś świetnym zawodnikiem, wynająłeś już nowe mieszkanie, poznałeś już kolegów z drużyny i z tego co widziałem ciepło cię przyjęli, wkrótce znajdziesz też kogoś, kto zastąpi ci mnie - powiedział Marco, czując jednocześnie, jak robi mu się niedobrze, na samą myśl o Eriku w towarzystwie innego mężczyzny.
CZYTASZ
another love - football stories
FanfictionKrótsze i dłuższe opowiadania ze świata piłki nożnej.