Götze x Reus - Roommates (part 5)

296 43 9
                                    

Mario obudził się, czując ciepły oddech na swoim policzku, ktoś również obejmował go w talii. Gdy tylko się zorientował, od razu otworzył oczy i prawie podskoczył, widząc przytulającego się do niego Marco. Serce bruneta natychmiast przyspieszyło, zanim w ogóle zrozumiał co się wydarzyło. Blondyn chyba to wyczuł, bo po chwili też się przebudził i spojrzał zdezorientowany na Mario, nie wiedząc jak to się stało, że znaleźli się w takiej pozycji. Gdy tylko nieco się otrząsnął, odsunął się na drugą stronę łóżka.

- Hej - powiedział zachrypniętym głosem Götze, uśmiechając się nieśmiało.

- Hej - mruknął Marco, wciąż wyglądając na zmieszanego tą sytuacją.

- Tak bardzo bałeś się w nocy, że postanowiłeś się przytulić? - wypalił Mario, czując, że nie może znieść dłużej tego dziwnego napięcia. Miał nadzieję, że ten niewinny gest nie zepsuje świetniej atmosfery, która panowała między nimi od wczorajszego wieczora. Brunet nie pamiętał kiedy kładł się spać z uśmiechem na ustach. Rodzina Marco była tak bardzo idealna, a jednocześnie dziwna i wyjątkowa, że nawet taki introwertyk jak on, potrafił się świetnie odnaleźć w jej towarzystwie. 

- Bardzo śmieszne - prychnął Marco i gdyby Mario go nie znał, to powiedziałby, że chłopak się nieco zarumienił - Przepraszam, po prostu wyobrażałem sobie, że leży obok mnie piękna blondynka - dodał zupełnie innym tonem, uśmiechając się szelmowsko, całe zakłopotanie znikło z jego twarzy w przeciągu kilku sekund, jakby nigdy się na niej nie pojawiło. 

- A tu takie rozczarowanie o poranku - odparł Mario, na co blondyn wybuchnął śmiechem i wszystkie negatywne emocje wyparowały. Götze również się roześmiał, ciesząc się, że udało im się wymknąć z tej nieco niezręcznej sytuacji. 

- Co dzisiaj robimy? - zapytał brunet, który czuł się dziwnie nie znając planu dnia. Mario od zawsze należał do osób niezwykle uporządkowanych i zorganizowanych. Gdy nie wiedział co będzie robił danego dnia, czuł się wyjątkowo zdezorientowany.

- Chciałbyś pojechać na narty? Moja siostra mówiła mi, że kilka kilometrów stąd znajduje się wyciąg - zaproponował Marco i ku jego zaskoczeniu Mario uśmiechnął się szeroko. 

- Mogę zamiast nart wypożyczyć deskę? 

- Dobrze jeździsz? 

- Wychowałem się w górach, daję radę - przyznał nieśmiało brunet, ciesząc się, że będą robić coś w czymś czuł się dobrze. 

- Ja chyba jednak zostanę przy nartach i od razu mówię, że jeżdżę jak sierota - wyznał, a Mario zaśmiał się krótko. 

- To dobrze, będę miał się z czego pośmiać - odparł, na co Marco uderzył go w ramię, udając obrażonego. 

***

Na stoku spędzili kilka godzin. Marco nie mógł wyjść z podziwu obserwując zjeżdżającego na desce Mario. Chłopak wyglądał jak profesjonalny snowboardzista. Blondyn mimo zapowiedzi, nie radził sobie najgorzej, przez większość czasu utrzymując się na nogach. Upadł tylko raz i to z powodu wielkiej zaspy, która niewiadomo czemu akurat znalazła się pod jego nartami. 

- Ostatni zjazd? - zapytał Mario, gdy po raz kolejny wjechali na górę. Marco ze zdziwieniem obserwował szeroki uśmiech na twarzy współlokatora. Brunet wyglądał jakby naprawdę świetnie się bawił. Marco miał dziwne wrażenie, że ten jego uśmiech robi z nim różne dziwne rzeczy. 

- Tak, tak, już jestem trochę zmęczony - przyznał blondyn, na co Mario pokiwał głową, zgadzając się. 

Zjechali po raz ostatni, ciesząc się pięknymi widokami i świeżym, skrzypiącym pod deskami śniegiem. Mario dojechał na dół szybciej i czekał na Marco, który wolał zdecydowanie wolniejszą jazdę. Brunet odpiął deskę i zaczął wypatrywać swojego przyjaciela. 

another love - football storiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz