Durm x Reus - Christmas Wish (Marco pov)

399 27 15
                                    

Dzisiaj był ten dzień. Dzień, w którym wreszcie porozmawiam z Erikiem.  Przyznam mu się do swoich głęboko skrywanych uczuć, z nadzieją, że w najgorszym razie jedynie mnie odrzuci, bez wyśmiewania czy wyzywania. Chciałem go złapać gdzieś na imprezie, licząc na choć kilka minut sam na sam. Z jednej strony wiedziałem, że to ryzykowne rozmawiać z nim podczas klubowego przyjęcia, jednak chciałem wykorzystać ostatnią szansę w tym roku. Jeśli mnie odrzuci to będę miał przerwę świąteczną na odreagowanie i na przygotowanie się na nasze kolejne spotkanie. 

Po raz ostatni zerknąłem na swoje odbicie w lustrze, krzywiąc się lekko na widok moimi sińców pod oczami. Ostatnio nie spałem zbyt dobrze. Na szczęście, biały, długi t-shirt i zwężane spodnie przed kostkę wyglądały na mnie zupełnie przyzwoicie. Włosy też dawały radę, nie ruszając się nawet o milimetr, po ilości pianki jaką na nie nałożyłem. Wyszedłem z domu z sercem dudniącym ze zdenerwowania. Bałem się tego momentu, ale jednocześnie nie mogłem już wytrzymać tej niepewności. 

Usiadłem obok Mario i Auby, próbując zlokalizować bruneta. Po chwili zobaczyłem go po przeciwnej stronie stołu, pomiędzy Matze, a Romanem. Jego policzki były zarumienione, a za każdym razem gdy ktoś zadał mu pytanie to nieśmiało spuszczał wzrok na podłogę, zastanawiając się nad odpowiedzią. Podobała mi się jego cicha natura. Erik nigdy nie mówił zbyt wiele, gdy byliśmy w grupie praktycznie się nie odzywał, jednak gdy już coś powiedział to było to zdecydowanie trafne i przemyślane. Tym się od siebie różniliśmy, ja rzadko zastanawiałem się nad tym co mówię i często dawałem się ponieść emocjom, tym pozytywnym i tym negatywnym. Erik był prawie zawsze powściągliwy, chociaż czasem nieco odpuszczał i pozwalał sobie na szczery śmiech. Śmiejący się Durm to był bezwątpienia jeden z najpiękniejszych widoków na świecie. 

Chwilę po tym jak zająłem miejsce zaczęła się kolacja, a następnie seria nudnych występów. Postanowiłem, więc porozmawiać z Erikiem dopiero jak to się wszystko skończy. Gdy po zakończonym show św. Mikołaja wstałem, żeby poszukać chłopaka, z zaskoczeniem odkryłem, że nie ma go na sali. Niepewnym krokiem podszedłem do Matze. 

- Widziałeś Erika? - zapytałem nieśmiało. Kilka tygodni temu Ginter przyłapał mnie na bezczelnym gapieniu się na bruneta, po czym otwarcie zapytał mnie o to czy coś czuję do Erika. Nie potrafiłem zaprzeczyć. Bałem się konsekwencji tamtej rozmowy, ale Matthias chyba zachował te rewelacje dla siebie, bo Erik zupełnie nie zmienił swojego nastawienia do mnie w ostatnich tygodniach. 

- Poszedł już do domu - odparł chłopak, przyglądając mi się uważnie, jakby chciał wyczytać moje intencje. 

- Cholera! - powiedziałem tylko zdenerwowany na samego siebie, że tak długo zwlekałem, mogłem przecież podejść do bruneta zanim zaczęliśmy jeść kolację - Znasz jego adres? - zapytałem nagle, spontanicznie decydując się na wyprawę do domu Erika. 

- Karlstraße 4/34, drugie piętro - odpowiedział, a ja wyjąłem telefon i wpisałem ulicę od razu w Google Maps - Marco? - zatrzymał mnie, gdy już chciałem odchodzić.

- Nie skrzywdź go - poprosił tylko, przyglądając mi się uważnie. 

- Chcę tylko, żeby był szczęśliwy - odparłem, uśmiechając się do niego ostrożnie. Matthias pokiwał głową w odpowiedzi, a ja szybkim krokiem opuściłem imprezę i wsiadłem do samochodu. Włączyłem nawigację i ruszyłem w kierunku mieszkania Erika, nie zastanawiając się nad niczym więcej. Adrenalina buzowała w moich żyłach. Miałem ochotę krzyczeć z dziwnej radości, sama myśl, że pędzę spotkać się z chłopakiem, w którym jestem beznadziejnie zakochany, sprawiała, że chciało mi się śmiać. Lubiłem takie momenty, momenty całkowitej wolności, podążania za głosem serca, gonienia własnych pragnień i marzeń. Chwile, w których mogłem być sobą i doświadczać życia, sprawiały, że moja nudna egzystencja, pełna rutyny i ciągle tych samych planów treningowych choć na chwilę stawała się ekscytująca. Czułem, że żyję i to uczucie było najcudowniejszą rzeczą jaką kiedykolwiek doświadczyłem. 

another love - football storiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz