Durm x Reus - More than friends

397 32 12
                                    


Obudziło go pukanie do drzwi. Na początku je zignorował, mając nadzieję, że uparty człowiek, który ośmielił się wyrwać go ze snu da mu wreszcie spokój. On jednak nie przestawał, sprawiając, że Erik niechętnie podniósł się z łóżka i przecierając oczy, udał się do przedpokoju. Niepewnie otworzył drzwi i zamarł, widząc stojącego w nich Marco.

- Erik, no nareszcie! Długo mi kazałeś na siebie czekać - powiedział blondyn i nie czekając na zaproszenie, praktycznie wepchnął się do mieszkania młodszego chłopaka.

Erik westchnął teatralnie, przekręcając oczami, udając zirytowanie. Tak naprawdę, ledwo co potrafił powstrzymać uśmiech. Z Marco zaprzyjaźnili się zupełnie niedawno, kiedy razem przechodzili rehabilitację po swoich kontuzjach. Erik, co prawda, podziwiał starszego chłopaka od lat, ale dopiero kilkanaście miesięcy temu udało im się znaleźć wspólny język. Od tego czasu, zdarzało im się odwiedzać siebie nawzajem, chodzić razem do kina czy rozmawiać wieczorem przez telefon. Tak po prostu, tak bardzo zwyczajnie, a jednocześnie tak bardzo wyjątkowo.

Brunet nigdy nie narzekał na brak przyjaciół. Wręcz przeciwnie, zawsze miał kogoś do kogo mógł zadzwonić, jednak nikt z nich nie potrafił go tak naprawdę zrozumieć. Nikt nie wiedział przez co musiał przejść i jak bardzo trudne było radzenie sobie z niewybrednymi komentarzami. Jednak Marco wiedział. Marco był tym, który rozumiał go bez słów, który zdawał sobie sprawę z tego, że życie na sportowym topie ma wiele wad, może nawet więcej niż zalet.

Erik im bardziej poznawał Marco, tym bardziej był nim zafascynowany. Pod fasadą gwiazdy, którą widzieli wszyscy, krył się jednocześnie cholernie wrażliwy chłopak i niesamowicie silny mężczyzna. Blondyn miał temperament, potrafił krzyczeć i ranić słowami, kiedy miał zły humor, był czasem bezczelny, czasem irytująco obojętny, jednak Erik wiedział, że jeśli mu na czymś bardzo zależało, miał w sobie wystarczająco pasji i miłości, żeby walczyć o to do samego końca. Durm uwielbiał tę dwojakość jego charakteru. Fascynowało go to jak wiele warstw krył w sobie piłkarz. Chciał wiedzieć co go ukształtowało, co sprawiło, że stał się taki jakim jest teraz. Dlaczego radość życia zamienił na cynizm? Dlaczego wzdryga ramionami zamiast obdarzać ludzi uśmiechem?

- Marco?! Co ty tu robisz?! Nie powinieneś być z kadrą narodową? - zapytał zdezorientowany brunet, przeczesując palcami rozczochrane włosy.

- Mam dzień wolnego - rzucił i uśmiechnął się szelmowsko - Przyniosłem świeżutkie rogaliki i kawę - powiedział, unosząc do góry torbę z pobliskiej cukierni.

- I to ma być powód budzenia mnie z samego rana w niedzielę? - odparł Durm, wciąż maskując swoją radość z wizyty Marco.

- Będziesz miał dłuższy dzień! - odpowiedział blondyn i skierował się do salonu bruneta.

- Jeśli nie zasnę w trakcie - rzucił sarkastycznie Erik, mimowolnie uśmiechając się pod nosem, kiedy zobaczył Marco, swobodnie siedzącego na jego kanapie. Brunet zdecydowanie mógłby przyzwyczaić się do tego widoku. Reus wyglądał tego dnia chyba jeszcze lepiej niż zazwyczaj, o ile było to możliwie. Miał na sobie jasne, poszarpane jeansy i zwykły biały t-shirt. Jego blond włosy były jak zwykle perfekcyjnie ułożone.

Erik nawet nie chciał wyobrażać sobie jak bardzo źle wygląda jego własna fryzura. Tego poranka postanowił unikać luster. Wolał się skupić na tym, że Marco był u niego z wizytą, że to właśnie do niego przyjechał w ostatni wolny weekend przed wyjazdem na mistrzostwa.

- Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że jedziesz do Rosji - powiedział szczerze, popijając łyk kawy kupionej przez blondyna. Nie potrafił powstrzymać uśmiechu, kiedy zorientował się, że Marco wybrał jego ulubione karmelowe late, choć sam oficjalnie gardził smakową kawą. Może jednak blondynowi trochę na nim zależało?

another love - football storiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz