Nie pasowaliśmy do siebie. Ja i on razem to jakieś zupełnie nieporozumienie. On był silniejszy, pewniejszy siebie, tajemniczy i jakby nieco niebezpieczny. Mimo to, przyciągała mnie do niego jakaś dziwna moc. Łapałem się na tym, że niby przypadkowo przysuwałem się bliżej niego podczas treningów czy zmieniłem szafkę w szatni na tę obok niego, żeby móc zamienić z nim kilka nieznaczących, choć tak ważnych dla mnie słów.
On raczej mnie ignorował, a przynajmniej nie zwracał na mnie szczególnej uwagi. Może to dobrze bo kiedy był obok, nigdy nie wiedziałem co powiedzieć, rumieniłem się i jąkałem jak czternastolatek, który po raz pierwszy w życiu chce zaprosić dziewczynę na randkę. Byłem zły na samego siebie, ale nie mogłem na to nic poradzić.
Dlatego nie potrafiłem ukryć zaskoczenia, kiedy dwa dni temu podszedł do mnie i zaproponował coś zupełnie niedorzecznego.
- Erik, chcesz być ze mną w pokoju? - zapytał bezpośrednio, uśmiechając się do mnie przyjaźnie - Wiesz nie ma Jonasa, więc pomyślałem, że...
Byłem ciekawy, czy cały hotel mógł wtedy usłyszeć, jak głośno biło moje serce. Roman chyba jednak niczego nie zauważył bo tylko patrzył na mnie wyczekująco.
- Jasne - odparłem zachrypniętym głosem, czując się wyjątkowo niepewnie.
Dwa dni w pokoju z Romanem, mogły okazać się błogosławieństwem, ale też przekleństwem. Mimo wszystko, nie potrafiłem powstrzymać uśmiechu, który bezczelnie wkradał się na moje usta.
Pokój był mały z podwójnym łóżkiem. Znów miałem mieszane uczucia.
- Ja śpię po prawej! - krzyknął i rzucił się na materac, zanim ja zdążyłem przetrawić myśl, że będziemy spać tak blisko siebie.
- Ej! Ja zawsze śpię po tej stronie! - odpowiedziałem, próbując zepchnąć go z łóżka i zająć jego miejsce.
Znów okazało się, że nie pasujemy do siebie. Nawet w czymś tak banalnym nie potrafiliśmy być zgodni.
Mimo to, Roman śmiał się, kiedy z całej siły ciągnąłem go za ramię. Ten dźwięk brzmiał dziwnie obco. Dopiero, wtedy zrozumiałem, że nigdy wcześniej nie słyszałem jego śmiechu. Jak to w ogóle było możliwe? Szwajcar często się uśmiechał, żartował, ale nigdy nie śmiał się tak jak teraz.
- Nawet nie myśl, że uda ci się mnie zrzucić! Pierwszy zaklepałem tę stronę - powiedział, głosem trzyletniego dziecka, co tak mnie rozczuliło, że przestałem z nim walczyć i opadłem na "swoją" część łóżka. Nie mogłem powstrzymać uśmiechu. Wiedziałem, że to niebezpieczne, żeby czuć się w jego obecności swobodnie, ale mimo wszystko postanowiłem zaryzykować i odpuścić, nawet jeśli miałbym zrobić z siebie kretyna.
- Pójdę wziąć prysznic - powiedziałem, ale on nic nie odpowiedział, tylko zerwał się z łóżka i pobiegł do łazienki, zatrzaskując mi drzwi przed nosem.
O nie! Tak łatwo się nie poddam - pomyślałem i szarpnąłem za klamkę, po czym wszedłem do środka. Roman przyglądał mi się zaskoczony.
- Mogłeś poprosić, to bym cię wpuścił przede mną - rzuciłem, patrząc na niego nieco rozbawiony całą tą sytuacją.
- Ja nigdy o nic nie proszę - odparł i nie zważając na moją obecność, zaczął ściągać z siebie ubrania.
Przełknąłem ślinę, przyglądając mu się wygłodniałym wzrokiem. Moje oczy powolnie śledziły linie jego tatuaży. Zanim się nie obejrzałem, stał przede mną zupełnie nagi. Nie był to pierwszy raz, w końcu korzystaliśmy z tej samej szatni, jednak było to zupełnie coś innego. Zaschło mi w gardle. Wiedziałem, że powinienem się wycofać i wyjść z tej łazienki, ale nie potrafiłem ruszyć się z miejsca. Mój wzrok bezustannie wędrował po jego ciele, jakby chciał się nacieszyć wyjątkowym widokiem.
- Nie możesz tego robić - mruknął dziwnie zachrypniętym głosem, po czym zrobił krok w moją stronę.
- Co...? - wymamrotałem, nie mogąc dłużej myśleć trzeźwo, kiedy on był już tak blisko mnie.
- Nie możesz się tak na mnie patrzeć - odparł drżącym głosem. Znów przełknąłem głośno ślinę, czując, że nie jestem już w stanie oddychać.
- Jak...? - zapytałem żenująco słabym tonem.
- Tak, że mam ochotę o coś ciebie poprosić - odparł, robiąc kolejny krok w moją stronę. Chciałem nieco się odsunąć, ale moje plecy spotkały się ze ścianą. Byłem w pułapce. Roman podniósł dłoń i musnął palcami mój policzek. Przymknąłem oczy, celebrując tę chwilę.
- Ale ty przecież nigdy o nic nie prosisz - rzuciłem. Byłem dumny, że udało mi się powiedzieć tak wiele słów bez zająknięcia.
- Może tym razem warto zrobić wyjątek - stwierdził, przybliżając swoją twarz do mojej.
Napięcie, które panowało między nami było nieznośne. Byłem już na skraju wytrzymałości.
- Warto - odparłem, chcąc, żeby wreszcie coś się zadziało między nami, coś czego sam nie miałem odwagi zainicjować.
- Pocałujesz mnie? - poprosił, przyglądając mi się uważnie.
Pokiwałem głową, po czym z ulgą złączyłem nasze usta, w namiętnym pocałunku.
- Zdejmiesz tę cholerną bluzkę?
- To była prośba czy rozkaz? - zapytałem, pomiędzy kolejnymi pocałunkami.
- Zamknij się i zrób to o co cię proszę!
- Czyli jednak prośba - odpowiedziałem i zdjąłem z siebie nie tyle bluzkę, ale i wszystko inne.
***
Hej Kochani!
Chciałam napisać coś innego, ale jakoś tak wyszło mi to coś xD
Dajcie znać co myślicie.
Buziaki!
CZYTASZ
another love - football stories
FanfictionKrótsze i dłuższe opowiadania ze świata piłki nożnej.