Przez kilka minut leżeli w ciszy na łóżku blondyna, każdy z nich próbował ułożyć sobie w głowie wszystko co wydarzyło się w ostatnich dniach. Mario niepewnie, wyciągnął dłoń i ostrożnie dotknął ramienia chłopaka.
- Opowiedz mi - poprosił ponownie tego wieczora brunet, patrząc wyczekująco na wahającego się blondyna.
- Mario, ja.... to trudne - przyznał, trzęsąc się z emocji, które po latach tłamszenia zaczęły brać nad nim górę - Nie chcę, żebyś zaczął mną gardzić - dodał, unikając wzroku chłopaka.
- Marco, podobasz mi się taki jaki jesteś - wyznał, sprawiając, że zaskoczony chłopak spojrzał mu prosto w oczy.
- Podobam ci się? - zapytał zdziwiony, jakby Mario powiedział coś zupełnie absurdalnego.
- Tak, jestem w tobie beznadziejnie zakochany, a teraz możemy już wreszcie porozmawiać o tobie? - odpowiedział szybko, rumieniąc się na swoje wyznanie.
- Zakochany? - wymamrotał jedynie Marco, jakby nic innego nie usłyszał.
- Musisz mi wszystko opowiedzieć, chcę wiedzieć - powiedział stanowczym tonem Götze, nie chcąc dłużej roztrząsać swojego wyznania uczuć. Samo wypowiedzenie tych słów było dla niego wystarczająco zawstydzające.
- To nie jest interesująca historia, nic takiego się nie wydarzyło, nie przeżyłem żadnego dramatu - odparł szybko, jakby bał się, że gdy Mario usłyszy co ma do powiedzenia to będzie zawiedziony.
- Mów - nakazał mu jednak młodszy chłopak, tracąc cierpliwość.
Marco przełknął głośno ślinę, zamykając na chwilę oczy, jakby chciał tego wszystkiego uniknąć, choć wiedział, że nie ma wyboru. Jeśli chciał na nowo zbudować siebie, musiał się wreszcie zmierzyć z przeszłością. Może przy boku Mario będzie to dla niego łatwiejsze?
- Wszystko zaczęło się już w podstawówce - zaczął łamiącym się głosem, nieświadomie łapiąc dłoń bruneta i zaciskając na niej swoje palce, szukając wsparcia - Byłem małym, chudym, słabym chłopcem. Często chorowałem przez co rzadko bywałem w szkole. Kiedy już do niej przychodziłem, byłem zbyt nieśmiały, żeby nawiązać kontakt z innymi. Najgorzej było na wf-ie. Wszyscy się ze mnie śmiali, nawet dziewczyny, gdy nie potrafiłem poradzić sobie z najprostszymi ćwiczeniami. Często zdarzały mi się różne urazy, regularnie coś sobie łamałem. Zawsze siedziałem w pierwszej ławce, bo wszystkie inne były zajęte przez tych "fajniejszych". Nie zapraszali mnie na urodziny, nie rozmawiali ze mną gdy nie musieli, czasem jedynie wyśmiewali mnie, albo moje niemodne ubrania. Jak byłem mały ojciec stracił pracę. Przez kilka lat było nam bardzo ciężko, rodziców nie stać było na kupowanie mi nowych ciuchów czy wysyłanie mnie na klasowe wycieczki. Zaczęli mnie nazywać słabym biedakiem, frajerem, beznadziejnym chuchrem. Z późniejszej perspektywy dowiedziałem się, że to był jedynie niewinny początek, nic takiego, lekkie droczenie się, ale już wtedy bolało mnie to wyjątkowo mocno, czułem się gorszy, choć nie wiedziałem co zrobiłem nie tak. Nie miałem pojęcia co takiego było we mnie co tak bardzo ich odrzucało. Dlaczego nikt nie potrafił mnie zaakceptować? Dlaczego nikt nie chciał się ze mną przyjaźnić?
- Co na to twoi rodzice? - zapytał przytomnie Mario, pamiętając przemiłe święta w rodzinnym gronie blondyna.
- Nic im nie mówiłem, nie chciałem dodawać im zmartwień - odparł, zamykając na chwilę oczy jakby próbował pozbierać myśli.
- Co było dalej? - zapytał szeptem, jakby niepewny czy powinien naciskać na blondyna. Chłopak jednak otworzył oczy i spojrzał na niego łagodnie, jakby wiedział, że gdy wreszcie to z siebie wyrzuci to poczuje się dużo lepiej.
CZYTASZ
another love - football stories
FanfictionKrótsze i dłuższe opowiadania ze świata piłki nożnej.