Część 9

2.1K 255 66
                                    


Dzień randki przyszedł szybciej niż Yuri by sobie tego życzył. Zmartwiony niedługim rozstaniem z bliskimi przeżywał każdą chwilę z dziadkiem jakby była jego ostatnią.

- Yaraćka, wiesz o tym, że wracasz za tydzień, prawda?

- Wiem, ale to i tak za długo. Powinieneś jechać ze mną.

- O nie, jestem za stary na tak długie podróże, poza tym pod żadnym pozorem nie wsiądę do samolotu.

- To nic strasznego, po prostu jesteś kilka tysięcy metrów nad ziemią.

- Jeszcze słowo i nawet ty nie polecisz - powiedział oburzony dziadek i wrócił do krojenia warzyw w ciszy.

Zaraz po zjedzonym obiedzie i godzinnym przygotowywaniu Yuri stał już w drzwiach mieszkania i odbierał reprymendy i rozkazy dziadka.

- I wróć przed 23. Wiesz, że będę czekał, aż nie pojawisz się w tych drzwiach?

- Pewnie kiedy wrócę będziesz spał w fotelu z kotami na kolanach, tak zawsze na mnie czekacie gdy wracam późno.

- No cóż Yuraćka, starość nie radość, moje stare kości pamiętają lepsze czasy matuszki Rosji. Liczę na ciebie i twoją odpowiedzialność, że mnie nie zawiedziesz.

- jakże bym śmiał - po tych słowach blondyn pochylił się nad trzema kotami, które także przyszły go pożegnać i wcale nie było to spowodowane tym, że ich miski z obiadem stały tuż przy wyjściowych drzwiach.

- No, życzcie mi powodzenia chłopaki... i dziewczyno.

Futrzaki zajęte wcinaniem pysznej potrawki nawet nie zwróciły uwagi na niego, ani jego słowa.

- Albo i nie - dodał widząc brak jakiejkolwiek reakcji.

Pierwszym co mieli zaplanowane na dzisiejszy wieczór było pójście do kina. Jako, że oboje byli prawdziwymi mężczyznami z krwi i kości, mdławy film romantyczny nie wchodził w grę. Zamiast tego wybrali najkrwawszy z możliwych horrorów, pełen przemocy, paranormalnych zjawisk, których przeraziłby się największy chojrak, oraz latających flaków i strumieni krwi. Czyli wszystko co najlepsze współczesna kinematografia miała do zaoferowania. Dalsza część randki była wielką tajemnicą.

Yuri nigdy nie lubił tajemnic, ani niespodzianek. Drażniła go niewiedza i niepewność. Dla Otabeka mógł jednak wytrzymać wiele, nawet ściśle tajny plan randki. Brunet czekał już na niego pod kinem. Było to stare kino, właściwie to jedno z najstarszych w całym Petersburgu. Zadziwiające jest to, że puszczali tam jeszcze jakiekolwiek filmy, a już tym bardziej nowe produkcje. Mimo to, był to piękny budynek, w starym rosyjskim stylu. Gdzieniegdzie ujawniały się jego lata pod postacią odpadającego tynku, lub braku kilku dachówek, lecz to tworzyło tylko lepszy klimat do oglądania filmów.

- Jesteś gotowy na podróż pełną wrażeń do krainy makabrycznej furii krwi? - zapytał Otabek z ponętnym półuśmiechem. Silne, wspaniale zbudowane ramiona opinała czarna, dopasowana marynarka, a pod nią ciemna koszulka. Wyglądał gustownie, ale nie przesadnie elegancko. Jego włosy były niedbale ułożone, co dodawało mu uroku niegrzecznego chłopca. Gdyby jeszcze się nie znali to Yuri zapewnie w tej chwili zakochałby się po raz drugi.

- Cóż za metafory - zaśmiał się wesoło Yuri - A to było chyba pytanie retoryczne. Kto nie lubi krwi i latających flaków?

- No nie? - zapytał śmiejąc się jednocześnie Otabek - Świetnie wyglądasz Yuri - dodał lekko rozmarzony i zbliżył się na odległość nie większa niż długość rąk.

- Taa, miałem fenomenalnych stylistów.

- Co?! Zatrudniłeś specjalnie stylistów?

- Zatrudniłem to za duże słowo. Nie mówią zbyt wiele, ale świetnie doradzają za garść chrupków o smaku wątróbki.

Calineczka| Otayuri Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz