Już 60 rozdziałów! Chyba się odrobinę zapędziłam z tym opowiadaniem. Miało się skończyć na 20...
...
- Nie odbiera.
- No to przestań dzwonić i choć do nas - krzyknęła wesoło Sara.
- Ja mu kiedyś porywam te tlenione kłaki i zrobię sobie z nich perukę.
- Później wyrwiesz mu kłaki, teraz chodź, bo Otabek zje ci ci wszystkie ptysie.
- Won on moich ptysiów brutalu!
Adil zerwał się godzinę wcześniej pod naporem natarczywego spojrzenia Otabeka. Ponaglał go do spotkania z przeznaczeniem, podał swój adres i nakazał porozmawiać w końcu na spokojnie z matką własnego dziecka. Sam został z Sarą i Milą nad rzeką. Noc zesłała na miasto przyjemny zefirek znad wody. Dużo ludzi wybrało ten kierunek na wieczorny odpoczynek po ciężkiej pogodzie za dnia. Weekend już tuż tuż więc ludzie zaczynali świętować. Dużo młodzieży popijało lemoniadę siedząc na kocykach i rozmawiając o minionych tygodniu.
- Twój przyjaciel bardzo pasuje do Saule - stwierdziła Sara.
- Niby dlaczego?
- Jest wesoły, ale i ułożony. Może brakuje mu trochę dojrzałości, ale faceci tacy po prostu są.
- Dlatego jesteś ze mną - wtrąciła się Mila zaskakując ukochaną pociągnęła ją w tył i złożyła na ustach słodki pocałunek.
- Nie strasz mnie tak, myślałam, że to jakiś gwałciciel - oburzył się Włoszka wracając do pierwotnej pozycji i wycierając usta smakujące teraz zapewne jakimś specyfikiem, który Mila wcinała na obiad.
- Nie dużo się pomyliłaś, ale ja nie gwałcę między 22 a 6 rano.
- Przynajmniej zachowujesz ciszę nocną, to ci się chwali.
- Hej Beka, nie zajadaj stresu. Pewnie nie odbiera, bo telefon mu się rozładował jak zwykle. Pomyśl o tym inaczej - zaświergotała rudowłosa.
- N..b...wy jak? - zapytał z ustami pełnymi bitej śmietany.
- Trochę od siebie odpoczniecie, to zdrowe dla związku.
- My ciągle od siebie odpoczywamy, już jestem wypoczęty i gotowy na znoszenie jego humorów, gdyby tylko łaskawie chciał się tu pojawić.
- Słuchaj... - wyszeptała Mila i zmrużyła powieki, schyliwszy się w przód i czekając aż Beka zrobi to samo - Skoro on cię olewa, to ty też to zrób.
- Co? - zapytała Sara - to dziecinne.
- Dlaczego? Yuri ma ego wielkości dubajskiego wieżowca, jak zobaczy, że nie zależy ci na kontakcie tak bardzo jak jest o tym przekonany, to jeszcze będzie błagał o odrobinę uwagi.
- Najprędzej się obrazi..
- Trudno! Trochę się pogniewa, ale będzie go zżerać od środka, że nie okazujesz mu tyle uwielbienia ile potrzebuje. Mówię ci, znam go od takiego smyka, wiecznie musiał być w centrum uwagi. Zawsze wypominał to Victorowi, ale jest taki sam, mały, zakochany w sobie egoista.
- Chyba trochę przesadzasz.
- Mnie też to boli, bo Yuraćka jest moim przyjacielem, ale wszystko co mówię jest szczerą prawdą.
Spędzili nad rzeką czas aż do późnych nocnych godzin. Zapas ptysiów i kremówek dawno się skończył, a oni rozochoceni kupili kilka butelek smakowego piwa. Otabek poczuł się jak typowy homoseksualista na spotkaniu z psiapsiółami, nawet jeśli to żałosne, to czuł się z nimi dobrze. Dawały mu dobre rady, a Mila była niekończącym się źródłem sucharów i pogadanek o żarciu i seksie. Nie dziwił się, że Yuri tak bardzo ją lubił, choć za żadne skarby nie chciał się do tego przyznać. Sara za to zdawała się być jej przeciwieństwem. Miła, odpowiedzialna i ułożona, ale po drugiej butelce piwa mandarynkowego jako pierwsza wstała słysząc z głośników "Gangnam style" by wykonać znany chyba każdemu taniec. Mila nie czekała długo z przyłączeniem się do niej. Cały wieczór śmiały się, chichotały, szeptały do uszu obietnice i pieściły usta motylimi pocałunkami.

CZYTASZ
Calineczka| Otayuri
Fanfiction|Zakończone| Kazachstańscy hokeiści w połączeniu z Yurim Plisetskym na jednym lodowisku to zdecydowanie nienajlepszy pomysł. To moje pierwsze opowiadanie, więc nie jest zbyt górnolotne, dlatego proszę o wyrozumiałość 😊