Dzisiaj baardzo spokojny rozdział :)Osiem dni temu Yuri nie miał żadnych nadziei na powrót do normalnej rzeczywistości. Takiej, jaką znał od spotkania Otabeka, czasu kiedy wygrywał turnieje, otwierała się przed nim kariera, wielkie perspektywy, mieszkał z ukochanym dziadkiem. Był w 100% przekonany, że to już nigdy nie powróci. Nastał nowy dzień. Saule przyjęła do wiadomości wszystkie przekazy i zalecenia lekarza o powolnym i stopniowym uświadamianiu brata, co do rzeczywistości, której nie znał. Nie przejęła się tym aż tak mocno jak sam Yuri. Potrafiła wykrzesać z siebie wolę walki szybciej niż niedołężne, zbierające się jak mucha zatopione w smole myśli blondyna.
Długo zastanawiali się co zrobić w sprawie Aniel. Po wielogodzinnych, nocnych rozmowach zdecydowali, że traumatyczne wspomnienia należy mu dawkować, więc narazie przekazali mu jedynie, że jego starsza siostra nie żyje. To jak zginęła było kwestia sporną i trudną. Yuri nawet pokłócił się o to z zaborczą Saule. Ostatecznie zrobili coś, czego zapewne już niedługo pożałują, ale co w tamtej chwili wydawało się być rozwiązaniem najmniej szkodliwym. Kłamstwo. Yuri był pod wrażeniem z jaką gracją starsza z rodzeństwa Altin opowiada o chorobie Aniel i jej spokojnej śmierci podczas snu. Otabek był zdruzgotany, ale na pewno nie tak bardzo jak mógłby być słysząc prawdziwą wersje wydarzeń. Po kilku cichych dniach znów zaczął się z nimi komunikować.
Rolę pierwszoplanową przejęła Saule. Yuriemu chory i tak nie poświęcał zbyt dużej uwagi, oprócz kilku zagadkowych spojrzeń. Przecież go nie znał, dlaczego miał interesować się obcych kolesiem, który nachalnie próbuje mu wpoić, że kiedyś się przyjaźnili? Tak, teraz byli zapomnianymi przyjaciółmi, Otabek go nie kochał. Już nie.
Co więcej wydawało sie, że widzi w nim wroga, jakby Yuri chciał go oszukać. Ale ponieważ Saule go tolerowała, to jego przypuszczenia nie mogły być prawdziwe. W wyniszczonej stuktrurze pamięci Kazacha, nie było Yuriego, on po prostu zniknął.
- Lubisz koty?
Yuri oderwał spojrzenie znad książki i utkwił je w Otabeku. Brunet siedział na łóżku i myślal. Ostatnio nie robił nic innego, poświęcał każdą sekundę nie spędzoną na śnie, by próbować zapełniać luki pamięciowe.
- Lubię. Nawet bardzo.
- Hmm... to dziwne, ale jakoś od początku, kiedy cię zobaczyłem, od razu mi się z tobą skojarzyły.
Yuri uśmiechał się nieśmiało. Chyba jego obsesja na punkcie futrzaków potrafiła tak uprzykrzać innym życie, że nawet amnezja nie dała rady wydrzeć tego z ich bombardowanej stertą głupot, ciekawostek i zdjęć kotów umysłów.
- Pewne dlatego, że dużo o nich mówię.
- Kiedy się poznaliśmy?
- Ponad dwa lata temu.
- Widziałem cię wczoraj w telewizji.
- Serio?
- Jesteś łyżwiarzem figurowym.
- Zgadza się.
- To dlatego jesteś taki.. filigranowy.
- Nie pomyślałeś, że jesteśmy kolegami z drużyny?
Otabek zaśmiał się wesoło.
- Ani przez moment.
- Dlaczego? - naburmuszyl się blondyn i nadął policzki.
- Może i straciłem pamięć, ale nie rozum. Jak taki ktoś jak ty, mógłby grać w hokeja?
- Taki jak ja?
CZYTASZ
Calineczka| Otayuri
Fanfiction|Zakończone| Kazachstańscy hokeiści w połączeniu z Yurim Plisetskym na jednym lodowisku to zdecydowanie nienajlepszy pomysł. To moje pierwsze opowiadanie, więc nie jest zbyt górnolotne, dlatego proszę o wyrozumiałość 😊