Zmęczony nawet nie zauważył kiedy zasnął przed laptopem z pudełkiem lodów w ręce. Obudził go odgłos przekręcanych kluczy w drzwiach. Przez otwarte okno wpadało letnie, nocne powietrze. Przetarł zmęczone oczy oglądając się za siebie, by sprawdzić kto przyszedł. Matka weszła do salonu, rzuciła skórzaną ramoneskę na sofę i opadła ciężko zaraz za częścią garderoby. Potargane włosy odstawały jej we wszystkich kierunkach. Po odsiedzeniu w kilkuminutowej ciszy podeszła do szafki i wyciągnęła z wysokiej półki zamkniętej za szklaną szybką butelkę białego wina. Z obojętną miną postawiła na niskim stoliku dwa kieliszki.
- Nie chcę.
- Trudno – odwróciła jedno z naczyń do góry dnem i po krótkim siłowaniu z korkiem nalała sobie nieprzyzwoicie dużą porcję. Na żadnym eleganckim przyjęciu nie uznaliby tego za przejaw savoir vivre, ale ona zapewnie już na takie okolicznościowe imprezy zapraszana nie była. Co najwyżej spotkania ze starymi przyjaciółkami w barze bardziej przypominającym melinę, niż miejsce schadzek pań z wyższych sfer. Wypiła pół kieliszka naraz, zdjęła buty na wysokim obcasie i rzuciła je w kąt zapewne chcąc trafić w stronę korytarza.
- Dzisiaj tu sprzątałem.
- W końcu się do czegoś przydałeś.
- Więc teraz ty się do czegoś przydaj i nie rób bałaganu.
Poszedł do kuchni żeby wyrzucić prawie opróżnione pudełko po lodach. Na dnie pływało trochę rozpuszczonej śmietany. Chciał iść spać i zapomnieć o tym gdzie i z kim jest. Jutro zaczynał nowy sezon treningów i czekała go poranna pobudka. Leon karał spóźnialstwo jeszcze bardziej niż Yakow. Młody choreograf postanowił zostać na stanowisku jeszcze przez kolejny sezon. Jak powiedział na ich ostatnim spotkaniu Yuri miał potencjał, ale i za dużo przeświadczenia o własnej wielkości. Nic nie otrzymuje się za darmo, bez ciężkiej pracy. Plisetsky nie był wyjątkiem od tej reguły. Teraz, kiedy miał nowe łyżwy żaden przejazd nie był mu straszny.
- Gdzie idziesz? – zatrzymała go, gdy przechodził przez salon w kierunku swojego pokoju.
- Idę spać.
- Posiedź ze mną. Porozmawiamy.
- O czym? – westchnął i przysiadł na krawędzi kanapy.
- Dlaczego nie chodzisz do szkoły?
- Bo są wakacje, zrobiłaś się jednym kieliszkiem, czy już przyszłaś pijana?
- Nie. W ogóle nie chodzisz do szkoły. Wiem, bo dziadek mi mówił.
- Zająłem się karierą, na szkołę przyjdzie czas.
- Kiedy? Jak będziesz miał 40 lat?
- Nie zrezygnuje z treningów i wyjazdów na zawody, bo ty tak chcesz.
- Wszystko można pogodzić.
- Tak jak ty pogodziłaś pracę i opiekę nad dzieckiem? Mam brać z ciebie przykład?
- Nie mówimy teraz o mnie.
Właśnie dlatego denerwowała go za każdym razem kiedy otwierała niewyparzone usta, a ich rozmowy nigdy nie kończyły się inaczej niż kłótnią. Zacisnął dłonie w ciasną pięści. To chyba pod jej wpływem stał się tak nerwowy i porywczy, może gdyby od samego początku wychowywał go tylko dziadek, a on żył bez świadomości posiadania zdegenerowanej matki, byłby miłym blond aniołkiem. Najgorsze, że jeszcze jako dziecko widział w niej kogoś z kogo warto brać przykład, kobietę sukcesu, zapracowaną i zimną, ale niewątpliwie godną szacunku.
CZYTASZ
Calineczka| Otayuri
Fanfiction|Zakończone| Kazachstańscy hokeiści w połączeniu z Yurim Plisetskym na jednym lodowisku to zdecydowanie nienajlepszy pomysł. To moje pierwsze opowiadanie, więc nie jest zbyt górnolotne, dlatego proszę o wyrozumiałość 😊