Igrzyska 4

1.4K 175 47
                                    


Wymknęli się z pokoju nie zauważeni przez nikogo. Wszyscy z lekkim zażenowaniem i spojrzeniem wyrażającym prośbę o pomoc słuchali śpiewającego Yuuriego. JJ nawet próbował nieudolnie zmienić jego repertuar, żeby chociaż tak boleśnie nie kaleczył języka hiszpańskiego, ale Japończyk nie dał się tak łatwo. Ten, który chciał obejrzeć przedstawienie najbardziej, odpuścił po dziesięciu sekundach. Stwierdził, że Prosiak wszedł na nowy poziom beznadziejności śpiewania i powinni go za to karać grzywną lub karą pozbawienia wolności do lat trzech. Jako głównego argumentu używał częściowo już utracony słuch i rysy na psychice.

Nawet Victor nie wyglądał na specjalnie zadowolonego, a na co dzień wpatrzony był w męża maślanym wzrokiem, jak w obrazek świętego, lub grecki posąg. Teraz za wszelką cenę namawiał go na zaprzestanie występu. Jednakże do bruneta nie docierało wiele argumentów.

Yurio zdążył tylko nagrać filmik, który miał zamiar wykorzystać w czarnej godzinie dla szantażu i wyszedł zaraz za Otabekiem.

Postanowili, że Yuri zejdzie na dół i poprosi o osobny pokój, a za powód poda urządzoną w swoim dotychczasowym lokum imprezę i nieznośnych współlokatorów.

Ku zdziwieniu ich obu otrzymał klucz do nowego pokoju i to bez większych problemów. Swoją drogą recepcjonista wyglądał na tak zmęczonego, że mógł to zrobić zupełnie nieświadomie. Poprzedniej nocy również miał zmianę. Yuri pamiętał go z wczorajszej, nocnej przechadzki razem z Milą.

Pokój mieścił się na najwyższym piętrze, nie mieszkało tam wiele osób. Z jednego dobiegał wesoły śmiech, a z drugiego odgłos telewizora. W reszcie panowała cisza, a plakietki na drzwiach świadczyły o tym, że są puste.

Wślizgnęli się do ostatniego pomieszczenia po prawej stronie korytarza i wreszcie ogarnęła ich błoga cisza i ciemność. Otabek był jedyną osobą, przed którą Yuri przyznał się o swojego lęku. Od kiedy tylko pamiętał, zawsze bał się ciemności. Matka nigdy nie czekała aż uśnie, nie czytała mu bajek i nie śpiewała kołysanek. Gasiła wszystkie możliwe światła, w tym małą, błękitną lampkę przy łóżku, mówiła twarde i wymuszone dobranoc, po czym opuszczała pomieszczenie, by zająć się toną papierów zalegających na biurku w biblioteczce. Pokój malca znajdował się od tylnej strony kamienicy. Nie docierało tam światło ulicy, latarni, samochodów. Nawet po kilku minutach jego wzrok nie potrafił przyzwyczaić się do tak głęboko czarnego otoczenia. Na siłę zamykał oczy i powtarzał jakieś banały, żeby ukoić rozkołatane nerwy. Kiedy opiekę nad nim przejął dziadek, za wszelką cenę próbował wyplenić ten strach, bez większych efektów.

Otabek wyciągnął telefon i włączywszy latarkę,odnalazł lampkę na nocnej szafce, gdyż jak się okazało główne światło nie działało. Żarówka wydzielała słabą, ledwo widoczną poświatę, niczym świeca.

W pomieszczeniu unosił się zapach detergentów. Najwyraźniej niedawno odbyło się tu czyszczenie. Nie wiadomo, czy w ogóle ktoś był zameldowany tam przed nimi. Wszystko pachniało nowością, a meble wyglądały na nieużywane. Nie wygnieciona kanapa, idealna pościel ułożona w perfekcyjną kostkę i niepodłączona do kontaktu mini lodówka.

Dopiero po chwili poczuli jak przeraźliwie zimno jest wewnątrz. Pan w recepcji nie przewidział, że w nieużywanym pokoju, nie będzie włączonego ogrzewania. Za oknem mocno sypał śnieg, rozpadało się na całego.

- Teraz bardziej przydałaby się ciepła herbata – powiedział Yuri, spoglądając na zmrożonego szampana. Na samą myśl o napiciu się trunku, przebiegł mu plecach niezbyt przyjemny dreszcz.

- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem – zasalutował Otabek. Po 15 minutach imprezy na dolnym piętrze zdążyli już wlać w niego parę kieliszków jakiegoś mocnego alkoholu i drinka.

Calineczka| Otayuri Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz