- Jak to trenował? Myślałem, że zrezygnowałeś z funkcji trenera, przynajmniej na razie.
- Po zwycięstwie na igrzyskach uznałem, że to pora już to skończyć, definitywnie. Wygrana nie przyniosła mi tyle satysfakcji co kiedyś, coś się we mnie zmieniło. Może po prostu dojrzałem – Victor spojrzał na syna – moje priorytety się zmieniły. Czasem przychodzi taki moment, kiedy wiesz, że trzeba zejść ze sceny. A ponieważ już kiedyś ci to obiecałem, chciałem dotrzymać obietnicy .
- Nie rozumiem.. a Prosiak?
- Masz na myśli mojego męża? – brew starszego powędrowała w górę, jakby pierwszy raz usłyszał to przezwisko z ust Yuriego.
- Nie nazywaj go tak, niedobrze mi.
- Myślałem, że już ci przeszło.
- Nigdy mi do końca nie przejdzie.
- Sam pokochałeś mężczyznę.
Policzki i szyja blondyna momentalnie pokryła się bordowymi wypiekami. Nadal nie potrafił przywyknąć do tego faktu, zawsze myślał, że jest normalny, patrząc na to z innej perspektywy nie przypominał sobie, żeby kiedykolwiek w jego prawie osiemnastoletnim życiu spodobała mu się jakaś dziewczyna. Potrafił docenić kobiece piękno, bo jako „artysta" był wyczulony na każdy rodzaj piękna, jednakże podziwianie zewnętrznej atrakcyjności nijak ma się do prawdziwej miłości, takiej pełnej zaufania i zaangażowania.
- Nie o to mi chodziło, nie rozumiesz mnie. Prosiak jest dla mnie wybitne nieatrakcyjny.
Victor zaśmiał się i odgarnął z czoła kosmyki szarych włosów. Dopijając resztę kawy czekał na kolejny ruch podopiecznego. Ciągle miał nadzieję na zgodę Rosjanina, nie wchodząc w szczegóły jego decyzji.
- A co z „twoim mężem"? – Yuri artystycznie przewrócił oczami, chcąc przekazać ile wysiłku musiał włożyć w wypowiedzenie tych dwóch słów.
- Yuri kończy po tym sezonie, obiecał mi i sobie złoto i nie zrezygnował z tej obietnicy, a ja będę go wspierać. Niezależnie od twojej decyzji.
To nie tak, że Yuri czuł się wykluczony spośród tego ciepła i wsparcia z rodziny Victora, w końcu już dosyć dawno uświadomił sobie, że zazdrością nic nie ugra, a Victor już wybrał. Teraz przyjeżdża do niego z propozycją, o której niegdyś marzył. Nie raz wyobrażał sobie jak Victor wraca i prosi go, wręcz błaga o drugą szansę, a on w pełny triumfu wyrzuca mu wszystkie błędy i odrzuca propozycję, jako niezależny łyżwiarz w pełni chwały, na szczycie. Tam gdzie kiedyś stał platynowy młodzieniec o zwiewnych, długich włosach symbolizujących jego styl, styl zwycięstwa. Wewnętrznie prowadził walkę, ta dobra strona chciała się zgodzić, w końcu tak bardzo się zmienił pod wpływem minionych przeżyć, Otabeka, zmiany stylu życia, za to przeciwległy front zalewał go goryczą i upokorzeniem, które spotkało go ze strony rosyjskiej gwiazdy.
- Muszę się zastanowić.
Zdziwiła go ta decyzja i Yuri wiedział, że podjęcie jej było najlepszym co mógł zrobić, a może raczej nie podjęcie. Niech teraz on czuje się odrzucony, pełny niepewności, nawet jeśli od tej decyzji nie zależy jego być albo nie być, tak jak było to z młodszym.
- No dobrze, mamy czas do przyszłego sezonu – odparł na bezdechu. Odchrząknął targany wątpliwościami, a Yuri wreszcie poczuł nad nim mentalną przewagę i było mu z tym dobrze.
- Tato, namalowałem słonia, patrz – Miki podstawił ojcu kartkę pod twarz i wgramolił mu się na kolana, prawie zrzucając ze stolika filiżankę.
![](https://img.wattpad.com/cover/118195879-288-k211712.jpg)
CZYTASZ
Calineczka| Otayuri
Fanfikce|Zakończone| Kazachstańscy hokeiści w połączeniu z Yurim Plisetskym na jednym lodowisku to zdecydowanie nienajlepszy pomysł. To moje pierwsze opowiadanie, więc nie jest zbyt górnolotne, dlatego proszę o wyrozumiałość 😊