Cudem udało im się wyminąć portiera i dotrzeć na szóste piętro budynku. Nie przemykali się już niczym złodzieje, ale nadal zachowywali ostrożność. Jak się okazało słusznie po plecach Yuriego przebiegał deszczyk ekscytacji. Jak na zawołanie z pokoju 401 wyłoniła się postać, której zdecydowanie nie chciał teraz spotkać.
Pewnie osoba ta wyminęłaby go bez słowa, ale to że nie był sam, przykuło jego uwagę. Yuri starał się nie okazywać zdenerwowania i udawać, że wszystko jest w należytym porządku. Plan prawie podziałał, Leon przeszedł niemal że obojętnie obok dwójki, jednak zmienił zdanie kilka kroków dalej.
- Plisetsky – dosłyszał swoje nazwisko zza pleców.
- Tak? – zwrócił się po chwili wahania. Leon nie wyglądał na zadowolonego. Wykrzywił usta, jakby chciał wyrazić obrzydzenie i pogardę. Otabek również się zatrzymał, nie specjalnie rozumiejąc zaistniałą sytuacje. Najwyraźniej nie poznał choreografa , widzianego tylko w telewizji i to nie dłużej niż parę sekund.
- Nie za późno na schadzki?
- Nie jestem dzieckiem, a ty moim rodzicem – odszczeknął się młodszy, robiąc podobna minę do rozmówcy.
- W pewnym sensie jestem twoim opiekunem podczas tych zawodów – zbliżył się i zmierzył wzrokiem Otabeka z góry na dół – A wam chyba nie wolno przyprowadzać gości. Kto to w ogóle jest?
- Nie słyszałem takiej zasady. A poza tym to nie twoja sprawa – zawarczał blondyn i złapał starszego za łokieć, próbując ruszyć go z miejsca. Otabek się nie opierał.
- Pewnie Yakow nie będzie tak wyrozumiały jak ja – Leon skutecznie zatrzymał Rosjanina jednym komentarzem. Wiedział gdzie ugryźć żeby rozdrażnić. Nie chodziło o to, że Yuri bał się Yakowa, zignorowałby go jeszcze szybciej niż choreografa, co innego go powstrzymało.
- Grozisz mi?
Leon już otwierał usta, żeby jakoś błyskotliwie odpowiedzieć małemu złośnikowi.
- Mogę się wtrącić? Nie wiem o co chodzi, ale jestem przyjacielem Yuriego, dawno się nie widzieliśmy i chciałem z nim tylko porozmawiać. Czy to będzie sprawiało jakiś kłopot? – elegancko wywinął się Otabek.
Leon posłał mu szybkie pojrzenie. Przeczesał ciemne włosy i wyprostował sylwetkę.
- Nie obchodzi mnie co chcecie robić. A ty Plisetsky lepiej zabrałbyś się za ćwiczenie. Tylko mistrzowie dostają dyspensę o ćwiczeń.
Otabek nie umiał stwierdzić czy te słowa zabolały chłopaka, czy wewnętrznie przyznał mu rację, czy też tylko bardziej zezłościły. Nie odgryzł się żadnym złośliwym testem, odpuścił, za co Otabek był mu dozgonnie wdzięczny. Naprawdę nie miał ochoty na neutralizowanie zaognianego przez obu mężczyzn konfliktu. Yuri nie przesadzał, twierdząc, że nie potrafią się dogadać.
Brunet zamknął za Rosjaninem drzwi i w ciszy obserwował, jak ten wyładowuje swoje niezadowolenie na przypadkowych przedmiotach. Dostało się nocnej szafce i poduszce, która wylądowała pod parapetem, odbita o szybę balkonu.
- Nienawidzę go.
- Nie przejmuj się – nie bardzo wiedział co mógł w takiej sytuacji powiedzieć. Nie potrafił stworzyć dla nich kompromisu, sami musieli go wypracować. Przysiadł obok na miękkim, hotelowym łóżku. Z początku się wahał, ale uczucie przezwyciężyło strach przed humorami blondyna. Mógł się wściekać, ale Otabek przyjechał tu specjalnie dla niego i nie zamierzał odpuszczać przez nic dla niego nie znaczącego choreografa.
CZYTASZ
Calineczka| Otayuri
Fanfiction|Zakończone| Kazachstańscy hokeiści w połączeniu z Yurim Plisetskym na jednym lodowisku to zdecydowanie nienajlepszy pomysł. To moje pierwsze opowiadanie, więc nie jest zbyt górnolotne, dlatego proszę o wyrozumiałość 😊