Umówili się na spotkanie obok parku za dwie godziny. Otabek dostał telefon od przedstawiciela rosyjskiej federacji na wstępne rozmowy transferowe, a Yuri poszedł na spotkanie z matką. Nie uśmiechała mu się ta rozmowa, jej towarzystwo i interes jaki do niego miała. Skoro twierdziła, że to ważne, tym bardziej nie chciał tego słuchać. Zapewne znowu wpakowała się w finansowe kłopoty, z których on miał ją teraz wyciągać. Nieraz dał się nabrać na jej zapewnienia, że to już ostatni raz, a ona ciągle zawodziła. Podarował brunetowi szybki pocałunek i wyszedł zostawiając mu klucz. Droga do umówionego miejsca zajęła niecałe piętnaście minut. Wchodząc do kawiarni rozejrzał się po opustoszałym wnętrzu. Od wejścia otoczył go zapach świeżo parzonej kawy. Siedziała przy najdalej położonym stoliku, za drewnianym filarem i popijała cappuccino z białej filiżanki. Niczym dama założyła nogę na nogę i rytmicznie poruszała podniszczonym butem na wysokiej szpilce. Na oparciu krzesła wisiał bordowy płaszcz, nadgryziony przez lata wiernej służby.
Dopiero gdy zbliżył się na odległość kilku metrów zobaczył, że nie jest sama. Naprzeciwko niej, ukryty za filarem siedział mężczyzna w paskowanym garniturze. Ubranie wyglądało na niezbyt nowe, ale ładnie utrzymane, pachniało od niego mydłem i czystością.
- Jesteś – oderwała się od filiżanki i złapała go roztrzepanym wzrokiem świdrującym spod posklejanych tuszem rzęs – Poznaj pana Sorokina – wskazała na mężczyznę, który chętnie uniósł się z krzesełka i wyciągnął do niego ciepłą dłoń.
Yuri nie powinien mieć do niego żadnych zastrzeżeń, wydawał się miły, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Podłużną twarz zdobiło kilka zmarszczek, ale tych tworzących się pod wpływem szczerego śmiechu.
- Yuri Plisetsky – przedstawił się i podał mu dłoń. Nie mylił się, co do jej wielkości i ciepła. Mężczyzna był wymuskany i wypielęgnowany bardziej niż nie jedna kobieta, na pewno bardziej niż jego zaniedbana matka.
- Usiądź synu – wskazała na krzesło obok siebie. Yuriego przeszył wstrząs szoku, jakby po jego ciele przepłynęło kilka wolt prądu. Słowo „synu" wypowiedziała bez sarkazmu i obrzydzenia, bardziej jak neutralne i niewymuszone określenie relacji jaka ich łączy. Wiedział już wtedy, że knuje coś grubego.
Usiadł obok mężczyzny czując się pewniej, gdy mógł ją obserwować.
- Pan Sorokin jest adwokatem i załatwia dla mnie pewną sprawę – jej głos brzmiał podejrzanie zbyt entuzjastycznie.
- Jaką sprawę?
- Wyjaśnię ci, ale musisz obiecać, że uszanujesz to i zgodzisz się na naszą propozycję.
- Wiesz, że tego nie zrobię, dopóki nie usłyszę o co chodzi.
Powieka drgnęła jej i poruszyła kącikiem ust. Chyba nie myślała, że uda jej się tak łatwo go omamić udawaną szopką.
- Chodzi o ciebie i dziadka.
- Co z dziadkiem?! – poderwał się z miejsca. Tętno podskoczyło mu do zawrotnego tempa. Skoro chodziło o dziadka to czemu od razu nie tłumaczyła o co chodzi, tylko odstawiała głupie przedstawienie?
- Spokojnie, pańskiemu dziadkowi nic nie jest – uspokoił go adwokat. Położył dłoń na rozdygotanym ramieniu i posadził go powrotem na krześle.
- Nie panikuj. Ojcu nic nie jest, nic poważnego – burknęła i pstryknęła na kelnerkę, by ta doniosła jej kolejną filiżankę napoju. Przypomniała mu się Olia i jej dziwne nawyki – Chodzi o tym, że dziadek jest już starszym człowiekiem. Zajmował się tobą od dziecka i chyba nadszedł czas.. żeby przeszedł na emeryturę. Nie sądzisz?

CZYTASZ
Calineczka| Otayuri
Hayran Kurgu|Zakończone| Kazachstańscy hokeiści w połączeniu z Yurim Plisetskym na jednym lodowisku to zdecydowanie nienajlepszy pomysł. To moje pierwsze opowiadanie, więc nie jest zbyt górnolotne, dlatego proszę o wyrozumiałość 😊