Część 5

2.9K 299 54
                                    

Troje mężczyzn, choć może właściwie chłopców, przemierzało z zawrotną prędkością ulice ruchliwego Petersburga. Na przedzie, jak na lidera przystało, raźno maszerował blondyn, wpatrzony przed siebie spojrzeniem, które mogłoby zabijać małe kotki, gdyby nie fakt, że kochał on te zwierzęta. Czerwone trampki, z niewidocznymi dla wprawnego oka cętkami, poruszały się dynamicznie. Drugi z chłopców, chociaż wyższy, starszy i lepiej zbudowany od małego wojownika, szedł potulnie, próbując dorównać zabójczemu tempu. Jego twarz wyrażała głęboką skruchę i być może strach. Wskazywał na to jednoznacznie szeroko otwarte oczy i rozchylone usta. Chociaż mogło to być spowodowane narzuconym tempem poruszania się. Na samym końcu, ze zdecydowanie większym spokojem, lecz także odrobiną dezorientacji podążał trzeci z chłopców.

- Zabije mnie, zabije mnie, zabije mnie... - powtarzał jak zacięta płyta Yuri.

- kto ma cię zabić? - zapytał z tyłu Otabek - Adil, ty wiesz o co tu chodzi?

Chłopak jednak mu nie odpowiedział, pędził przed siebie jak szalony.

- Jeśli wejdę tam i go spotkam wszystko będzie na mnie - zastanawiał się głośno Yuri - Otabek, musisz tam iść i uratować nam tyłki. Po prostu sprawdź czy Mickey jest w pokoju.

- Nic z tego nie rozumiem. Przerażacie mnie.

- Później wszystko ci wytłumaczę, to trochę skomplikowana sprawa.

Brunet wyglądał jakby intensywnie się nad czymś zastanawiał, by po chwili ruszyć w stronę drzwi. Gdy tylko zniknął we wnętrzu budynku Yuri westchnął głośno, poczuł lekką ulgę, że to nie on musi się konfrontować z nadgorliwym bratem.

- Tu jesteście chłopaki! Szukałem was - głos z wyraźnie włoskim akcentem zmroził krew w żyłach czekającym chłopcom. Mickey stał przed nimi jakby nigdy nic, wymachując zamaszyście torbą z zakupami, a w drugiej ręce trzymając koktajl o wściekle różowej barwie. Obok niego, przygarbiona i smutna stała Sara.

- Przepraszam cię Adil, gdzieś po drodze cię zgubiłem i chciałem wrócić do hotelu ale spotkałem Sarę, która wyszła do sklepu i poszliśmy razem się przejść. Mam nadzieję, że się nie martwiłeś.

- N..nie, no co ty - powiedział z niedowierzaniem Adil.

- Mickey, pójdę już do pokoju, jestem zmęczona - zwróciła się do brata Sara. Jej głos wyrażał ból i przygnębienie, jakby coś wyssało z niej całą radość i optymizm, który tak zawzięcie okazywała wszystkim na co dzień.

- Masz rację, ja tuż już pójdę, zrobiło się strasznie zimno.

- Nie ma go, nie wiem...

- Ciiiiicho Otabek, wszystko wiemy - uciszył Yuri wychodzącego przez drzwi hotelowe bruneta. Sztuczny uśmiech od ucha do ucha nie schodził z jego twarzy przez całą tę dziwną sytuacje. Jedyną osobą, która nie podejrzewała absolutnie nic był wniebowzięty, nieświadomy jak małe dziecko Mickey.

Sara przeszła ostentacyjnie blisko Yuriego i szturchnęła go lekko w ramię. Jej wzrok wyrażał jedno. Zawód. Yuri zawiódł zarówno ją, jak i Milę. To spojrzenie było gorsze niż wizja wściekłej i nieokiełznanej Mili, która zapewne zgotuje mu piekło na ziemi. Wymyślne tortury przeszły przez umysł blondyna, ciekawe które z nich będzie mógł wypróbować na własnej skórze.

- Wiecie co, ja też już pójdę, właściwie to nie wiem co tu w ogóle robię - zaczął wykręcać się Adil.

- To do jutra, cześć wszystkim! - zawołał przeszczęśliwy Mickey, a Adil odszedł w przeciwnym kierunku. Yuri czuł się źle, wręcz okropnie. Po przyklejonym uśmiechu, odpowiednim dla klauna nie został już nawet ślad. Jedyne o czym mógł myśleć to to, by znaleźć Milę i natychmiast błagać o przebaczenie. Ktoś dotknął jego dłoni. Uczucie miękkiej i ciepłej skóry działało kojąco, choć na moment odsunęło jego myśli od trudnej rozmowy z przyjaciółką.

Calineczka| Otayuri Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz