Część 4

3.5K 311 123
                                    

Ostatni tydzień dłużył się niemiłosiernie, przynajmniej blondwłosemu łyżwiarzowi. Nieprzyzwyczajony do długiego przesiadywania w domu, obrażał i wyzywał każdego kto przychodząc do niego w odwiedziny, przekroczył próg jego pokoju. Przyzwyczajona Mila tylko śmiała się i głaskała Yuriego po głowie jak rozzłoszczonego kociaczka, ale wrażliwa Sara wybiegła z pokoju z płaczem po kilku dosyć nieprzyjemnych słowach.

W ten właśnie sposób Yuri został uziemiony na kolejne trzy dni w domu z powodu uszkodzenia, już prawie wyleczonego nosa, pobity przez rozwścieczoną Milę za doprowadzenie Włoszki do płaczu. Dziadek musiał odrywać ja siłą, a że jego kręgosłup nie domaga i nie sprawuje już swojej funkcji tak jak dawniej, nie udało mu się jej zatrzymać.

Liczba odrzucanych telefonów od Victora przybrała liczbę dwucyfrową, a ponieważ istniała obawa, że dalsze ignorowanie sprawi, że Rosjanin pojaw się w drzwiach pokoju blondyna, jedno odebrane połączenie na dwadzieścia odrzuconych zupełnie wystarczyło. I tak podczas rozmowy, a raczej monologu przez 20 minut opowiadał o sobie, a pytanie o zdrowie Yuriego zajmowało mu około czterech sekund.

Pomimo regularnego rozciągania się i ćwiczeń w domu, forma Yuriego spadała, nie mógł zwlekać już ani chwili dłużej z powrotem na lodowisko. Ostatniego dnia pobytu w domu do drzwi jego pokoju zapukał gość.

- Nie ma mnie! Wiem, że to ty Mila.

- Yuraćka, to nie Mila. Przyszedł twój przyjaciel, bardzo chciał cię zobaczyć - za plecami dziadka stał Otabek i lekko się uśmiechał. Yuri natychmiast zrzucił z łóżka trzy koty, paczka ciastek wylądowała na podłodze, a potargane włosy szybko zostały związane w niechlujny kucyk.

- To ja sobie pójdę, na pewno chcecie porozmawiać, tylko proszę was bez bicia, drugi raz mój kręgosłup naprawdę tego nie wytrzyma.

- Dziękuję panu, może pan być pewien, że z mojej strony nie spotka go żadna krzywda.

Dziadek wyszedł swoim powolnym tempem z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Otabek stał nadal na swoim miejscu, na plecach miał plecak, a ręce włożył do kieszeni spodni.

- Nie wiedziałem, że przyjdziesz, mogłeś mnie uprzedzić, mój pokój wygląda okropnie. Najlepiej nie rozglądaj się zbyt często bo dostaniesz oczopląsu od ilości śmieci.

Otabek zaśmiał się pod nosem i pogładził czarne włosy. Były ładnie ułożone, a przeczesanie ich dłonią zachwiało ich konstrukcją.

- Bałagan to rzecz, która nie jest mi obca. Siostry musiały przekopywać się przez stertę chomikowanych przeze mnie przedmiotów by się do mnie dostać.

- Chomikowanych?

- Zbierałem chyba wszystkie związane z hokejem i motocyklami rzeczy, w pokoju miałem istny garaż. Nawet czasami trzymałem tam motocykl w czasie zimy. Nie chciałem żeby marznął - tu wypowiedź przerwał mu chichot blondyna - Jak się czujesz?

- Dopóki Mila nie przyszła mi dołożyć było całkiem nieźle. Muszę wrócić jutro na lodowisko inaczej nie zdążę z przygotowaniami do Grand prix.

- Głupio wyszło z tym wypadkiem. Ah, mam coś dla ciebie. Dowiedziałem się, że masz słabość do wiśniowego smaku - po tych słowach Otabek zdjął plecak i wyjął z niego torebkę pełną krwistoczerwonych żelków.

Oczy Yuriego zaszkliły się pełne zachwytu. Oprócz kotów i jazdy na łyżwach, jego największa miłością były słodycze, co było rzeczą niepojęta patrząc na jego wątłą budowę ciała. Otabek podszedł bliżej i podał Yuriemu prezent, który ten bez wahania przyjął.

- Dziękuję. Usiądź... - powiedział Yuri wskazując na puste miejsce na łóżku.

- Właściwie to wpadłem tylko zapytać jak się czujesz. Za chwilę mam trening - przez twarz blondyna przebiegł cień zawodu.

Calineczka| Otayuri Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz