Special 200

613 78 64
                                    


Dawno, dawno temu, w głębokiej rosyjskiej kniei, tundrze nieprzebytej, gdzie zima drogowców nie zaskakiwała, gdyż trwała tam rok cały, dzielny książę Otabek na swym wiernym rumaku Potyi brnął po pas w zaspie śniegu.

Jako, że mąż był z niego niebywale  honorowy i odważny, a przy tym nienagannie w aparycji ujmujący nie zrażał go trud drogi. W głowie jego tliła się wówczas jedna myśl, by odnaleźć wysoką wieżę i uwolnić uwięzioną tam tragiczną piękność, zamkniętą wbrew woli, dla smutku ostoję.

Przebył kraj cały jak długi i szeroki, walcząc z monstrami przeróżnymi, nienażartą ogrzycę Milę pokonując, baba jagę Georgiję przechytrzając zamknąwszy ją w damskiej saunie, gdzie zwabiona niezdrową fascynacją kobiecym ciałem, doskonała żywota w odorze damskich perfum, nawet nieodgadywalną odgadywankę błazna JJ'ia odgadując, a brzmiała ona następująco:

Wymyśl wędrowcze zagubiony wbrew woli, dwuznaczność, która mnie rozpierdo...zadowoli

Książę Otabek odrzekł bez wahania 

Nie wiesz czy lubię ostre jedzenie, czy w głowie tylko mi chędorzednie, nie wiesz czy mam wywalone na wszytko, gdy powiem ci durniu ,,pieprzę wszystko,,

Niepocieszony błazen przyznał mu rację i wypuścił pięknego księcia w dalszą drogę.

Nieprzebytymi ścieżkami dotarł w końcu do upragnionego celu. Zsiadł z konia wiernego i stanąwszy pod wieżą wielką zaparł się pod boki, w pozie heroicznej zakrzyknął.

Calineczko spuść swe włosy!

Upragniony złoty Kłos nie zawisł jednak z jedynego okienka zamkniętego szczelnie na cztery spusty. Ponowiona prośba obeszła się skutku, tak samo jak i trzecia, dziesiąta i szesnasta.

Zdarte gardło księcia doskwierało bardziej niż odmrożone kończyny, dygotał z zimna stukając o siebie kolanami odzianymi jedynie w zamszowe rajstopy. Że też dał się matce namówić na tę podróż. Przecież nawet jeśli jakaś królewna tam i kiedyś żyła, pewnie dawno zamarzła w tym wypizdowie.

Chciał już zawracać i na swym wiernym rumaku odjechać, ale cichy szelest, który wcześniej wydawał się odległym stukotem, teraz zamienił się w mocny tętent i przedziwne dyszenie. Jego oczom ukazały się wielkie sanie ze złotymi płozami. Zajechały mu drogę, wchodząc w zamaszysty zakręt i  obsypując księcia śniegiem aż po czubek nażelowanej głowy.

- Szukasz kogoś panie? - w pojeździe ciągniętym przez dziesięć dorodnych, brązowych pudli siedział mężczyzna o posturze wspaniałej, muskularnej, o gładkim licu i srebrnej grzywie falistych włosów.

- Szukam uwięzionej tu w niewoli zacnej białogłowy, przybyłem uratować ją niezwłocznie, gdy dowiedziałem się o jej niedoli.

- Zagraniczny?

- Z Kazachstanu...

- To wiele wyjaśnia - zamyślił się piękny mężczyzna w saniach - wsiadaj piękny książę. Białogłowy tu nie znajdziesz, ona już od kilku lat w moim pałacu w luksusy opływa - zamaszystym kopem posrebrzanego kozaczka otworzył przymarznięte drzwiczki do sań.

- Jak to opływa?

- Wiele lat temu ktooś rzucił na nią klątwę i postawił ultimatum jeśli w pałacu chcesz wygód zaznać przeróżnych z więzienia swego zwyzywaj podróżnych.

Otabek zatrwożył się straszliwie. Białogłowej nie przystoi brzydkich słów używać. Cóż to za niewychowana i niehonorowa dziewucha, która dla wygód swoje dobre imię splamiła. Poważnie zastanawiał się czy chce pojąć za żonę taką dziewoję.

Calineczka| Otayuri Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz