Część 48

1K 145 44
                                    


Mieszkał u Adila od tygodnia. Siostra odwiedzała go codziennie i sprawdzała jak sobie radzi, przez co czuł się jak niepełnosprawny umysłowo. Noc po wyjściu ze szpitala była szalona. Zupełnie stracił kontrolę nad tym co robi. Chyba się upił, ale tak naprawdę niczego nie był pewny. Pamiętał tylko jak stał już pod drzwiami Adila i dobijał się do nich jak wariat. Bolała go głowa i niedawna rana na ręce. Z kimś się pobił, to pewne. To co jednak go niepokoiło to nie to, że znowu wraca do agresywnych zachowań, ale to że nie przyniosiły mu ona żadnej ulgi. Kiedyś przynajmniej po bitce w jego głowie zostawała tylko błoga nicość.

Nie chciał słuchać paplaniny przyjaciela, dzień w dzień mówił to samo, bardzo wziął sobie do serca rolę uzdrowiciela i rodzica w jednym. Najbardziej drażniło go kiedy wspominał, nie on wręcz kazał mu skontaktować się z rosyjskim łyżwiarzem. Z tym, że złość na tego drobnego blondyna mu nie przeszła, nie znał Jurija Plisekstyego, po prostu nie kojarzył jego osoby, nawet z publicznego punktu widzenia. A przecież był bardzo znany i to w dyscyplinie zbliżonej do jego własnej. Jak to ogóle możliwe, że w jego świecie Yuri Plisetsky nie istniał? Kojarzył każdego z jego przeciwników, każde zawody, w których rzekomo brał udział, ale jego postać została przez zniszczony umysł Otabeka zupełnie wycięta. Jawił się jako tajemnicza, zaciemniona jednostka, w końcu ktoś musiał wygrać poprzednie grand prix. Jego zdziwienie sięgało szczytów, gdy widział filmiki z zawodów, na których rzeczywiście widać wyraźnie rosyjskiego tygrysa w formie życia. Na zdjęciach w Internecie zrobionych przez fanki widział siebie i blondyna, rozmawiali, śmiali się, cóż z tego skoro żadnych z tych słów sobie nie przypominał.

Próbował szukać w Internecie jakiś technik przypominania utraconych wspomnień, bo prawda była taka, że chciał sobie go przypomnieć. Wyglądało to tak, jakby był jedyną dobrą częścią jego smutnego życia. Znajdował tylko jakieś durne ćwiczenia oddechowe, wymyślanie swoich wersji wydarzeń, nawet hipnozę. Siedział przy kuchennym stole i wpatrywał się w laptop już od paru godzin. Na zewnątrz dopiero wstawało słońce, słyszał jak Adil zaczyna krzątać się pod domu, z czego wynikało, że za chwilę wyjdzie z pokoju w swojej kraciastej piżamie i będzie prawił mu kazania, jak co dzień.

- Długo już ta siedzisz?

- Nie wiem.

- Wyglądasz jak śmierć.

- Zmieniłem profesję z hokeisty na ponurego kosiarza, także bądź dla mnie miły.

- Tak jakbym kiedykolwiek nie był - postawił przed współlokatorem kubek wypełniony zieloną herbatą. Zauważył, że od powrotu ze szpitala Otabek pije praktycznie tylko zieloną herbatę, choć nigdy wcześniej tego nie robił. Zapytany twierdził, że bardzo mu smakuje i ma przyjemny gorzki posmak. Wyjątkowo dzisiaj postawił także drugi identyczny kubek z tą samą zawartością. Otabek zrobił zdziwioną minę. Wpatrywał się w kubek naprzeciwko jak w zaczarowany przedmiot, mocno zmarszczył brwi intensywnie myśląc. Ładne, męskie dłonie Adila obejmowały kubek, z którego wypływała kłębami para. Czym dłużej dłonie dotykały gorącego przedmiotu, tym bardziej miał ochotę odciągnąć je od źródła bólu. Dlaczego Adil nie reagował? Przecież to na pewno boli, herbata była gorąca. Chciał dotknąć jego dłoni własną i przesunąć ją na bezpieczną odległość. Minęła chwila zanim zdał sobie sprawę, że ten fizyczny ucisk w brzuchu to nie strach, a podniecenie... przeraził się, kiedy pod wpływem zapachu herbaty uczucie potęgowało się co raz mocniej. Wyobraził sobie natarczywe usta, które pragną jego mocniej niż on sam czyichkolwiek. Do kogo należały? Dlaczego nagle zrobiło mu się przejmująco gorąco?

- Słuchasz mnie?

- Co? - głos Adila sprowadził go na ziemię, jak bolesny łomot obuchem w głowę.

Calineczka| Otayuri Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz