1. Wydaje mi się, że to rozdział przed wielkim finałem. Potem już tylko epilog. Ale mogę się mylić, nie mam żadnych planów XD
2. Jeśli ktoś chce, polecam posłuchać piosenkę przed przeczytaniem, albo chociaż przeczytać tekst. Poza tym jest piękna i bardzo pasuje do mojej wersji Otayuri :)
3. Kto się jara "Ice Adolescence"?
Yuri Plisetsky nie lubił dzieci. Były małe, rozwrzeszczane, wszystko brudziły i miały się za pępek wszechświata. Rodzice musieli spełniać każdą ich zachciankę wymuszaną płaczem albo krzykiem. A mimo to wielu ojców zrobiłoby dla swojego dziecka wszystko, mimo braku poszanowania dla jego czasu, marnotrawstwa pieniędzy i zwłaszcza nerwów. Nie uważał jednocześnie, żeby Miko sprawiał jakieś specjalne problemy wychowawcze, choć nie przebywał z nim na co dzień i nie wiedział jaki jest naprawdę. Nie zmienia to jednak faktu, że nie chciał się tego dowiedzieć i za wszelką cenę unikał blond szkraba. Problem polegał na tym, że owy szkrab upodobał sobie blond tygrysa i niczym kaczątko za kaczą mamą podążał za nim krok w krok, bezustannie zadając pytania i dopraszając się odrobiny uwagi od ulubieńca. Yuri nie prosił się o to uwielbienie, wprost przeciwnie, starał się być tak oziębły jak zwykle, a może i bardziej. Nie dawał się wciągnąć w gierki, nie chciał zrobić mu karuzeli, ani grać w łapki, nie dawał mu słodyczy, a już najbardziej nie tolerował próśb o robienie głupich min. Wszystkie jego starania kończyły się jednak przegraną, Victor na niego naskakiwał i kazał spędzać czas z własnym synem kiedy sam był zajęty, a Prosiak trenował układ. Prawdziwe piekło wstąpiło na ziemię, kiedy Miko nazwał go swoim braciszkiem. Poczerwieniał jak przejrzała wiśnia i ledwo powstrzymał się od wydarcia na pocieszną blond kulkę ledwo odstającą znad ziemi.
- Braciszku! Nauczysz mnie jeździć?
- Nie.
- Pobawimy się w chowanego?
- Nie.
- Weźmiesz mnie na barana?
- Nie.
- Braciszku! Lubisz lepić bałwana?
- Nie.
I po takiej bolesnej serii chłopiec był gotów przyczepić się do jego nogi tuląc ją jak najcenniejszego misia. Yuri wzdychał niczym męczennik nawet już się zanim nie siląc.
- Braciszku. Pan krówka i ja będziemy patrzeć jak jeździsz – Prosiak trzymał syna nad balustradą, tak by mały widział co dzieje się na lodowisku. Miki trzymał w rączkach wielką, pluszową krowę, którą dostał od cioci Mili i opierał brodę między jej błękitnymi różkami. Yuri tak jak doradził mu Victor starał się uprościć swój program. W sumie wychodziło mu to na dobre, bo ciągle powtarzał te same kroki próbując je jakoś zmodyfikować. Dzień mijał za dniem, a on czuł się co raz lepszy, jego układ stawał się dojrzalszy i mniej wariacki.
- Świetnie ci idzie braciszku! – krzyknął Miki zanim Yuri zrobił pierwszy krok na lodzie.
Przypomniało mu się jak nie potrafił odnaleźć swojego Agape. Teraz nie sprawiłoby mu to żadnego problemu. Piosenkę wybrał już dawno temu, jeszcze z Otabekiem, przesłuchali wtedy całą noc u niego w pokoju, przebrnęli przez klasykę, rocka, jazz, a nawet pop. Nie pamiętał przyjemniejszych chwil w swoim życiu niż tamta noc. Ostatecznie wybrali "Universe" Exo, bez począkowego zrozumienia tekstu. Nadal uważał, że to dobry pomysł, nawet kiedy układ uległ zupełnej transformacji, nie stracił na charakterze, a utwór nawet mocniej wpasowywał się w jego sytuację. Czuł, że dojrzał. Niezależnie czy to agape, czy eros. Teraz rozumiał już oba rodzaje miłości, równie mocno, miał gdzie ulokować te uczucia. Ten układ miał pokazać jak bardzo zmienił się od ostatnich zawodów, niczego nie musiałby robić już na siłę.
CZYTASZ
Calineczka| Otayuri
Fanfiction|Zakończone| Kazachstańscy hokeiści w połączeniu z Yurim Plisetskym na jednym lodowisku to zdecydowanie nienajlepszy pomysł. To moje pierwsze opowiadanie, więc nie jest zbyt górnolotne, dlatego proszę o wyrozumiałość 😊