3. This ain't for the best

2.3K 197 70
                                        

Tom zniknął z mojego radaru na prawie tydzień, wcześniej oczywiście zdarzały mu się dłuższe nieobecności, ale ta sprawiła, że zaczęłam już podejrzewać, że zmienił kawiarnię, albo znów związał się z jakąś młodszą nawet ode mnie dziewczyna z okładki. Jednak w końcu znów mija mój stolik z lekkim uśmiechem, a ja mam ochotę podziękować wszechświatowi za to, że utrzymuje w moim życiu jakąś pozorną równowagę, nawet jeśli robi to tylko w rzeczach błahych, jak stali klienci kawiarni.

Pana Idealnego ominęło nieprzyjemne załamanie londyńskiej jesiennej pogody, gdy ostatnie dwa dni przesiedziałam w środku kawiarni, ale na szczęście dziś znów wyszło przyjemne słońce. Jakby podążało za jego hollywoodzkim uśmiechem.

Ominęło go też moje kolejne załamanie, gdy trzy dni próbowałam walczyć makijażem z zapuchniętymi powiekami, aż wreszcie udało mi się przespać całą noc. Jak głupia zalogowałam się na stary profil na Facebooku i znów zobaczyłam te tysiące powiadomień i oznaczeń na zdjęciach z życia, którego już nie ma. Zdechło.

Dziś wciąż nie mam kompletnie głowy do tego, by pisać dalej, więc beznamiętnie przewijam Instagram, gdzie między zdjęciami aktorów i muzyków, których obserwuję, wyskoczy ktoś z przeszłości. Krysten Ritter spamuje zdjęciami z Davidem Tennantem, Billie Joe Armstrong tymi z trasy po Ameryce południowej a Karol wrzucił zdjęcie z córką.

Na chwilę się nad nim zawieszam i w końcu klikam dwa razy, by je polubić.

Przełączam się na swój profil, który ostatnią aktualizację miał cztery miesiące temu. Zdjęcie zrobione przy tym stoliku przedstawia dwie filiżanki po espresso i laptopa, na którym jest tytuł nowej książki. #Backtooffice. Ponad dwieście pięćdziesiąt polubień. Przewijam w dół, zdjęcia mojej astronomicznej półki z komiksami, jakieś z koncertu Końca Świata, selfie w nowych kolczykach, zwierzęta Kaśki, tu restauracja, tam ramen, kolorowe shoty, jakieś spotkanie z czytelnikami. Cudze życie. Przytrzymuje palec tak długo, aż zdjęcia przewijają się do czasu przed tym, jak wróciłam do Darka.

Do tych prawie trzech lat kompletnego szaleństwa, któremu na imię Karol.

Warszawa, kolejne spotkanie literackie, kolejne selfie, Hiszpania, San Diego, w końcu i Chorwacja. Usunęłam dawno temu wszystkie ślady po naszym związku, ale zostawiłam kilka wspólnych zdjęć na tle lokacji z Gry o Tron i kilka z konwentów. Czemu? Może to sentyment, może kwestia tego, że sam ma wielu fanów i on nigdy specjalne się nie krył z naszą przyjaźnią.

Nawet przed żoną.

I naprawdę użyłaś słowa przyjaźń? Bądź szczera, chociaż we własnej głowie. Nie chodziło o przyjaźń, chodziło o dużo, dużo...

Ktoś potyka się o moje krzesło i wtedy orientuje się, że zmieniłam muzykę Eda na Halestorm i nie słyszę nic, co się dzieje wokół mnie. Wyjmuję słuchawki z uszu i odruchowo zaczynam przepraszać, że się nie przesunęłam.

– To moja wina, przepraszam. Zajrzałem Ci przez ramię i spotkała mnie za to kara – mówi ktoś za moimi plecami, a ja doskonale znam ten akcent, ten głęboki głos, który topi serca milionów kobiet na całym świecie.

Obracam się na krześle, a mój wzrok zawiesza się na jego brzuchu w obcisłym niebieskim podkoszulku. Podrywam się i rozglądam dookoła, by uniknąć spojrzenia niebieskich oczu Toma, na ziemi przy mojej torbie widzę dużą plamę kawy, od sprawdzam, czy nie dostało się moim notatkom, ale wszystko jest w porządku.

– Przepraszam jeszcze raz, jeśli torba oberwała, to zapłacę za pralnie.

– Nie, nic jej nie jest. Mnie też – odpowiadam i silę się na uśmiech. – Powinnam zajmować mniej miejsca, a nie siedzieć w połowie przejścia.

may I feel? • T.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz