Stewardessa upomina mnie, żebym schowała laptopa, przytakuję jej i w pośpiechu kończę pisać ostatnie zdanie. Tom posyła mi jeden zmęczony uśmiech, prawie osiemnaście godzin lotu nieźle dało mu w kość. Ja za to czułam się wspaniale, latanie samolotem zawsze wyzwalało u mnie dużą ekscytację, a kilkanaście lotów z przesiadkami do Oklahomy, które odbyłam w moim życiu, doskonale mnie do tego przygotowało. Zwłaszcza że teraz nie leciałam najtańszym połączeniem, teraz mogłam rozkoszować się klasą biznesową, szybszą odprawą i przy tym nawet te kilkanaście godzin było przyjemne.
– Ile Ci zostało do napisania? – pyta Tom, wrzucając moją torbę z laptopem do schowka, zanim zaczniemy podchodzić do lądowania w Honolulu.
– Dwa rozdziały. Więc nie wiem, czy nie zrobię sobie małych wakacji na nadrobienie książek, które mam do przeczytania podczas pobytu tutaj.
– Ja będę pracował, a Ty będziesz leżeć na leżaku z książką?
– Tak – odpowiadam, uśmiechając się szeroko.
– Kiedyś zabiorę Cię na prawdziwe wakacje i...
– I wtedy będziesz leżeć na plaży ze mną, a ja kompletnie nie będę mogła się skupić na lekturze – odpowiadam i całuję go krótko. Wyglądam za okno, słońce niedługo będzie zachodzić, a pod nami są na razie tylko chmury. Nie mogę się doczekać lądowania, uwielbiam to. – Wiesz, co uważam za najpiękniejszy widok, jaki widziałam w życiu? Gdy lecieliśmy do Liverpoolu, podchodziliśmy do lądowania w nocy, a ja widziałam pod sobą światła miasta, małe czerwone światełka w kompletnej czerni, dłuższe żółte światła autostrad.... Jak żar w ognisku.
– Myślę, że znajdę na świecie kilka widoków, które będą mogły, z tym konkurować – odpowiada Tom, ściskając moją dłoń.
– Na pewno, ale to był pierwszy raz, jak leciałam do Wielkiej Brytanii i ogrom tych emocji naprawdę sprawił, że to widok, którego nie mogę zapomnieć.
– Myślę, że nie były to emocje związane tylko z moją ojczyzną – mówi chłodno, spoglądając w telefon.
– Słucham?
– Byłaś wtedy z Karolem, prawda?
– Tak, podobnie, jak w setkach innych miejsc, ale to wcale nie czyni ich dzięki temu lepszymi – odpowiadam. – Wręcz przeciwnie.
– Ciekawe czy kiedyś pomyślisz tak o Hawajach?
– Jak przyłapie Cię na zdradzie i złamiesz mi serce, mogę Ci to zagwarantować – warczę, odwracając głowę do okna.
– Przepraszam Joe – szepcze, biorąc moją dłoń. – Jestem zwyczajnie zazdrosny.
– Jesteś zazdrosny o wspomnienia. To głupie.
– Ja jestem głupi.
– Przez grzeczność nie zaprzeczę – sarkam wciąż zdenerwowana, a on zaciska mocniej palce wokół mojej dłoni. Wzdycham cicho i biorę gumę do żucia, żeby pozbyć się tego nieprzyjemnego uczucia, gdy samolot zaczyna obniżać lot.
Londyn opuszczałam w płaszczu, wełnianej spódnicy i swetrze, przebrałam się już podczas przesiadki w San Francisco, ale i tak moje cienkie spodnie i lekka koszula z długim rękawem nie są odpowiednim strojem na wieczór o temperaturze dwudziestu pięciu stopni i pachnące upałem powietrze.
– I o tym właśnie mówiłem! – krzyczy rozradowany Luke, zakładając mi na szyję sznur z papierowych kwiatów, który dostał po kontroli paszportowej. – Zdecydowanie powinienem się urodzić w znacznie cieplejszym miejscu. Chodźcie, nasze auto już czeka.
CZYTASZ
may I feel? • T.H
FanfictionTrochę jak kot codziennie wybieram to samo miejsce z widokiem na park, grzeje się w ciepłe słońca, kawy i londyńskiej jesieni. Tu najłatwiej mi się skupić, siedząc samotnie w tłumie, gdy piszę kolejne szczęśliwe zakończenie. Dlatego, że szczęśliwe z...
