Budzi mnie dzwonek do drzwi, próbowałam, odespać noc nad morzem, która spędziliśmy na zdecydowanie lepszych rzeczach niż sen, ale nie było mi to dane. Zawijam się w szlafrok i otwieram drzwi, za którymi stoi uśmiechnięty czarnoskóry chłopak w podkoszulku firmy kurierskiej.
– Joanna Radlak? – pyta, a ja przytakuję w odpowiedzi, gdy wręcza mi bukiet stokrotek, owinięty papierem z małą kartką. – Chwileczkę muszę Panią odnaleźć, zmienili nam oprogramowanie i nie ogarniam go przed pierwszą kawą.
Wybucham śmiechem, odczytując liścik.
Nie mogę codziennie mówić Ci tego tak, jak bym tego chciał, więc będę robił to poprzez kwiaty.
Dzień dobry Kochanie.
– Coś przeskrobał? – zagaja znów chłopak, podając mi tablet do podpisu
– Nie, po prostu wyjechał na jakiś czas.
– Czyli będę częściej Panią odwiedzał. – Uśmiecham się lekko i przytakuję. – To do zobaczenia.
Zamykam drzwi i wstawiam kwiaty do szklanki, jeśli mam dostawać je co rano, powinnam pomyśleć o zakupie wazonów. Nie mam dziś ochoty wychodzić z mieszkania dalej niż do sklepu po jedzenie, wygrzebuję z szafki kawiarkę i parzę sobie od razu wielki kubek ze Starbucksa, który dostałam od starej znajomej. Siadam w łóżku i powoli zaczynam szukać sobie lekarza tu na miejscu, dopóki Rogalska nie przerywa mi telefonem.– Młoda wie więcej niż ja i Kamila? – pyta, zanim zdążę choćby wyjąkać powitanie. – Dalszego Młoda wie najwięcej?
– Ok. Ile chcesz wiedzieć?
– O! Więc teraz łaskawie mi powiesz cokolwiek. Dziękuję. Jesteś świetną przyjaciółką – sarka, ale widzę, że umiera z ciekawości.
– Ma na imię Thomas, ma trzydzieści sześć lat, żyje pod dużą presją w pracy, dużo podróżuje, przez to wszystko nie bardzo ma czas na związek z kimś, kto nie mógłby się dostosować do jego grafiku. I właśnie porwał mnie na jedną dobę nad morze.
– Czyli znów jesteś na każde zawołanie starszego gościa, który zwyczajnie Ci imponuje.
– Nie mów jak moja matka. To zupełnie inaczej się rozgrywa tu niż w rozmowie... poza tym nie chcę Cię martwić, ale w tym roku skończysz trzydzieści lat i nazywanie kogoś sześć lat starszego od siebie „starszym gościem", już Ci nie przystoi – mówię, uśmiechając się wrednie.
– Czyli to nie kolejny zagubiony chłopiec? Porządny ogarnięty pracoholik? – upewnia się, a ja przytakuję lekko. – Czym się zajmuję?
– Obecnie jest najemnikiem
– Co do cholery? POCZEKAJ! – krzyczy, nagle łącząc fakty. – Czy Ty powiedziałaś Thomas? Thomas Wiliam Hiddleston?
Uśmiecham się szeroko, wysyłam jej zdjęcie z przedwczoraj z klifów, a ona piszczy, rzucając słuchawki na biurko i zaczyna podskakiwać. Ostatni raz taką reakcję wzbudziło u niej zakupienie biletów na „Złodzieja" z Sir. Kenem i chyba zaręczyny, ale tego drugiego nie mogę być pewna.
– Już? – pytam, gdy ponownie zakłada słuchawki, ale znów widzi zdjęcie, które jej wysłałam i wydaje z siebie jeszcze jeden krótki pisk rannego lisa. – Mam ochotę Cię uderzyć. I Ty się dziwisz, że nikomu nie mówiłam?
– Jak?
– Tak jak opowiadałam. Potknął się o moje krzesło i zaczęliśmy rozmowę, wszystko, co mówiłam, było prawdą Bułko.
– Seks.
– Tak. Seks też jest całkiem na prawdę – śmieję się, a ona zagryza mocno swoje pełne usta.

CZYTASZ
may I feel? • T.H
FanfictionTrochę jak kot codziennie wybieram to samo miejsce z widokiem na park, grzeje się w ciepłe słońca, kawy i londyńskiej jesieni. Tu najłatwiej mi się skupić, siedząc samotnie w tłumie, gdy piszę kolejne szczęśliwe zakończenie. Dlatego, że szczęśliwe z...