46. Would you run away with me?

1.2K 140 20
                                    

Sam lot nie jest zły, spanie w samolotach powoli staje się dla mnie coraz łatwiejsze, dlatego, gdy wysiadam na lotnisku w Hanoi, nie czuję zmęczenia. Dopiero trzy godziny podróży samochodem do Ha Long jest czystym koszmarem, ochroniarz, który mnie odbiera, z całych sił stara się mnie zagadywać, a ja denerwuje się coraz bardziej.

Przecież Rogalska może mieć rację, przecież mój przyjazd tutaj może znów wszystko zniszczyć. Cholera, to jego praca, a ja egoistycznie postanowiłam przelecieć pół świata, bo poczułam się niepewnie w związku z własnymi uczuciami.

Mam ochotę kazać kierowcy zawrócić na lotnisko, Tom nigdy by się nie dowiedział, że tu jestem, a ja oszczędziłabym sobie ewentualnego rozczarowania kolejną kłótnią. W sumie pierwszą kłótnią odkąd do siebie wróciliśmy.

Jednak nigdy nie byłam na tyle odważna, by mówić głośno, czego się boję, więc wysiadam grzecznie pod hotelem gdzie jakiś miły chłopak od razu łapie moją walizkę i prowadzi do recepcji. Odbieram klucz i jadę na górę, chcę czekać na Toma w pokoju i spróbuję w tym czasie nie zwariować z niepewności.

Wyjmuję laptopa, próbując popchnąć moją zagadkę kryminalną do przodu, ale czuję się strasznie niepewnie, mój korektor w wydawnictwie twierdzi, że jest naprawdę dobrze, ale ja nadal jestem poza swoją strefą komfortu. Zawsze pisałam o uczuciach, nigdy o morderstwach. Jednak rozwój osobisty podobno jest najważniejszy, a skoro tak, to muszę spróbować. Najwyżej czeka mnie klapa i kiepskie recenzje.

Co przy moim braku odporności na jakąkolwiek krytykę będzie końcem świata.

Wieczorem zamawiam sobie późny obiad, odczytując wiadomość do Luka, że będę w hotelu za dwie godziny. Biorę szybki prysznic i w szlafroku wracam przed laptopa, gdzie już zamiast książki czeka na mnie nowy odcinek „Big Bang Theory".

W końcu słyszę śmiechy dochodzące z korytarza i słyszę, jak otwiera drzwi, jest zaskoczony zapalonym światłem, ale kiedy widzi mnie, na jego twarzy maluje się najpiękniejszy uśmiech świata.

– Cześć Kochanie – mówię, przygryzając usta, gdy idzie stanowczo przez pokój i łapie mnie w ramiona, podrywając do góry.

– Luke to załatwił? – pyta, gdy oplatam go nogami w pasie i zanim pocałuję go namiętnie. Biorę głęboki wdech, próbując uspokoić mieszankę pożądania i radości, jaką powodował we mnie dotyk jego dłoni.

– Tak, potrzebowałam pomocy, by dostać się z Polski do Hanoi.

– Drań nie dał po sobie poznać nawet jednym spojrzeniem.

– To dobrze, chciałam, żebyś miał niespodziankę.

– Jesteś najlepszą niespodzianką, jaką mogłem sobie wymarzyć – mówi, wpijając się znów w moje usta i idzie w stronę łóżka, trzymając mnie w ramionach. – Muszę iść pod prysznic.

– Potrzebujesz towarzystwa? Co prawda byłam dopiero co... – zaczynam, a on obraca się gwałtownie i niesie mnie do łazienki. Puszczam wodę, pozwalając sobie dłuższą chwilę patrzeć na jego absurdalnie perfekcyjne ciało, zanim nie przypomnę sobie, że należy ono do mojego mężczyzny i nie wtulę się w jego ramiona. Sunę dłońmi i paznokciami po jego plecach aż do pośladków, gdy myje włosy i widzę lekki uśmiech na jego ustach.

– Stęskniłaś się, co? – pyta, śmiejąc się, a przesuwam dłoń, czując w niej, jak robi się twardy.

– Ty chyba też.

– W łóżku Ci pokaże jak bardzo – mówi, zdecydowanym tonem, a ja popycham go na ścianę.

– Ale po co mamy iść do łóżka?– pytam, schodząc ustami w dół po jego umięśnionym brzuchu, klękam przed nim i zaczynam pieścić go ustami.

may I feel? • T.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz