9. Say my name and everything just stops

1.9K 168 24
                                        

Następnego dnia rano wciąż mam na sobie jego koszulę, nie zdjęłam jej nawet na chwilę, noszę ją, jak tarczę przed złymi snami, które przychodzą co wieczór, jak leżę w łóżku. Myję twarz zimną wodą, mając nadzieję, że pomoże na opuchnięte oczy i zaczynam zabierać się za sprzątanie. Kawałek po kawałku, mebel po meblu doprowadzam moje mieszkania do porządku i w końcu koło południa mogę wziąć prysznic i zalegnąć w łóżku, które jest moją jadalnią, biurem, sypialnią i salonem w jednym. Czekając na to, aż komputer się włączy i połączy z Internetem, odpisuje na wiadomość.

Tom >Gdzie jesteś? Znów uciekłaś do innej kawiarni?

>Nie, potrzebują posprzątać dom i pobyć sama.

Tom >Nie będę Ci dziś przeszkadzał. Dziś.

Uśmiecham się lekko, ale tylko na sekundę, bo dziś znów widzę wszystko w samych szarościach. Jakby kolory jego mieszkania w jedną noc wyparowały z mojej głosy.

Gdy mój Skype włącza się automatycznie przy stracie systemu, od razu słyszę, przychodzę połączenie.

– Część Małpo – mówię czule, widząc uśmiechniętą Kamilę. – Czemu nie śpisz o tej porze? U Ciebie jest trzecia nad ranem!

– Właśnie wróciłam do domu z sympozjum w Jersey, Zoe ma kaszel i nie śpi, więc jej pilnuję, żeby Liam się wyspał do pracy – mówi moja siostra. Siedzi w swoim gabinecie, wciąż ma na sobie garsonkę i jej rude włosy są ściągnięte w idealny kok. Uosobienie profesjonalizmu, które dziesięć lat temu piło ze mną tanie wina w bramach przed koncertem Comy. Mamy ten sam kolor oczu, stalową szarość, która w jej wypadku potrafi być mordercza jak nóż.

– Co u Ciebie słychać? – pytam, siląc się na uśmiech.

– Dobrze, wszystko się układa. Liczę na awans po tych badaniach, które aktualnie prowadzę, ale jestem za młoda, złej płci i na dodatek jeszcze jestem imigrantką, wiec na razie na marzeniach się skończy. A poza pracą wszystko po staremu. Liam i Zoe mają się dobrze, mama ma masę pacjentów, a tata dba o ranczo i małą, jak my pracujemy – opowiada swoim klasycznym chaotycznym tonem. – A Mariana chciałaby, żebyś przyleciała do Nowego Jorku po świętach i zobaczyła ja w „Dziadku do orzechów".

– Oglądam ją w tym, odkąd skończyła dwanaście lat.

– Dlatego my się wykręciliśmy – mówi Kamila, szczerząc zęby. – Wszyscy poza tatą, tata chce jechać, mogłabyś pojechać z nim.

– W takim razie napiszę jej, że podoba mi się jej plan.

– A co u Ciebie? Pamiętaj, że jestem sama, matka nas nie podsłuchuje i widzę, jak wyglądają Twoje oczy.

– Było nieźle, naprawdę nieźle, ale ostatnio... Karol był w Londynie – mówię, a moja siostra mruczy pod nosem coś, co brzmi mniej więcej jak: zajebię go. – To, że się z nim spotkałam, wyszło w pewien sposób na plus Kama. Chyba dało mi zakończenie.

– A co było złego w zakończeniu, kiedy zostawiłaś, go, bo Cię zdradził?

– To, że nie do końca się z tym pogodziłam, nie do końca mogłam sobie wybaczyć, że go zostawiłam. Teraz wiem, że dobrze zrobiłam. On się nie zmieni, a ja naprawdę mam dość. Potrzebuje... czegoś innego. Ostatnio znów czuję tę pustkę, czuję się sama i nienawidzę tego, myślałam, że mogę być sama, nie rozmawiać z ludźmi, a teraz od tego waruję – mówię, nie dodając, że dokładniej to mam ochotę rozmawiać z jedną osobą, cały cholerny czas.

– Bierzesz leki?

– Nie. To nie ich zasługa, że nagle potrzebuję znów kogoś w moim życiu – odpowiadam, a ona bierze głęboki wdech.

may I feel? • T.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz