23. All I think about is karma

1.2K 139 42
                                        

Budzi mnie uporczywy dzwonek telefonu, wciąż jest noc, szukam po omacku komórki w łóżku obok mnie i drugą ręką zapalam lampkę na szafce przy łóżku.

– Wszystko w porządku Kochanie? – pyta Thomas zaniepokojonym głosem, którego sam dźwięk koi moje serce lepiej niż nie jedno wino. – Nie odpisywałaś i się martwiłem .

– Zgadnij, gdzie jestem?

– W moim łóżku.

– W Twoim łóżku – odpowiadam z uśmiechem. – Pokłóciłam się z Josie, to było głupie z mojej strony, że sądziłam, iż coś się zmieniło. Ona dalej widzi tylko to, co chce, mając w dupie, jak jest naprawdę.

– Dawno wróciłaś?

– Nie wiem, nie spojrzałam na zegarek. Kamal mnie podrzucił, spotkałam go w klubie i...

– Kto? – przerywa mi chłodnym tonem.

– Mój terapeuta. Jesteś zazdrosny?

– Jestem zły, że jestem tu, a powinienem być w Londynie, to ja powinienem po Ciebie przyjechać i pocieszyć Cię teraz.

– Właściwie to nie potrzebuję pocieszenia. Jestem bardziej zawiedziona i wkurzona niż smutna, ale nie miałabym nic przeciwko, jakbyś tu był ze mną.

– Będę już niedługo – mówi ciepło, a ja się uśmiecham jeszcze szerzej. – Kocham Cię. Idź spać, napisz rano, odczytam, jak wstanę.

– Dobrze, też Cię kocham.

Rozłączam się i próbuje znów zasnąć, ale nie daję rady, chce mi się pić i boli mnie głowa. Uroki picia alkoholu w klubie na rozluźnienie, zawsze wypiję za dużo, jak się denerwuję. Idę na dół, nalać sobie wodę i krążę chwilę po salonie. Czwarta nad ranem...

Śpiewamy bluesa, bo czwarta nad ranem

Uśmiecham się na wspomnienie harcerzy na krakowskim rynku, drących się na całe gardło piosenki Starego Dobrego Małżeństwa za drobniaki.

Kraków. Karol.

Idę na górę, odblokowuje jego numer i piszę smsa.

>Jak jeszcze raz sprzedasz komuś bzdurę o tym, że do siebie wracamy, to zmienię Twoje życie w piekło. Przysięgam.

Wiem, że to groźby bez pokrycia, wiem, że nie zrobię tego, ale chcę, żeby wiedział, że tego tak nie zostawię. Jestem taka wściekła, że zaciskam pięści, aż paznokcie przebiją skórę wewnątrz moich dłoni. Najbardziej jestem wściekła chyba na samą siebie.

Dlaczego wszystko, co robię, tylko przyciąga do mnie więcej kłopotów? Powinnam zdecydowanie przestać dawać ludziom kolejne szanse. Raz wystarczy, ludzie się nie zmieniają.

Wracam do łóżka, ale już nie udaje mi się zasnąć, leżę, patrząc w sufit i próbując się uspokoić. Leki, które brałam teraz, były naprawdę dobre, to muszę im przyznać. Czułam się zła, ale obyło się bez ataku paniki, nie czułam też w żołądku tego ucisku, tej świadomości stresu. Byłam po prostu wkurwiona.
A nie pamiętam, kiedy ostatni raz tak się czułam.
Rano, zanim wstanę, rozpinam kilka guzików koszuli i robię sobie zdjęcie, by wysłać je do Toma, a później zaczynam się ogarniać. Gdy przychodzę do kawiarni, Józefina siedzi już w środku przy jedynym ze stolików, pijąc kawę. Siadam naprzeciwko niej i rzucam okiem, czy wśród znajomych twarzy są jakieś stalkerki, ale było pusto.

– Przepraszam – mówi Josie, jak tylko zamawiam kawę. – Nie powinnam się wpierdalać w Twoje życie, nie powinnam, grzebać Ci w telefonie. To nie ja, to alkohol. Wszystko, co wczoraj powiedziałam, było podłe.

may I feel? • T.HOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz