Stoję przed lustrem i próbuję zrobić sobie zdjęcie, które z każdym kolejnym ujęciem podoba mi się mniej. Światło dzienne znikło dawno temu, a lampa w moim pokoju daje mocno zimną poświatę, która nie sprzyja mojej bladej skórze. W końcu próbuję ostatni raz i się poddaję, jest ok, nie będzie lepiej. Nigdy nie będę wyglądać jak Jessica Chastain, jestem niższa, okrąglejsza w biodrach i moje włosy to czarne kłębowisko nietoperzy, ale powinnam to akceptować. Jak wiele innych rzeczy w sobie. Wysyłam zdjęcie do Toma, pomimo tego, że od dwudziestu godzin nie odezwał się ani słowem. Wiedziałam, że jest zajęty, ale liczyłam trochę, że zdjęcie w koronkowej koszuli nocnej, którą mi przysłał kurierem, będzie odpowiednią motywacją do rzucenia wszystkiego i odpisania.
Jeszcze raz spoglądam na siebie w lustrze, wyglądam w niej idealnie, ale zdecydowanie widziałam, że nie kupił jej po to, bym w niej spała, tylko po to, by ją ze mnie zdjąć. A sama myśl o jego dłoniach wywołuje u mnie szeroki uśmiech. Przebieram się w normalną piżamę, leginsy z logiem ramones i wyciągnięty męski podkoszulek ze znaczkiem Supermana. Wiem, że nie ma sensu czekać na odpowiedź, bo nie dostaje nawet raportu, że odczytał wiadomość. Dla pewności sprawdzam telefon jeszcze raz po wyjściu z łazienki i idę spać, tylko po to by kilka godzin później obudził mnie dzwonek do drzwi.
Nie miewam gości.
A już na pewno nie takich o drugiej w nocy.
Może się pali?
Może sąsiedzi mają problem z dzieckiem?
Pękła rura w łazience i ich zalewasz?
Podchodzę niepewnie do drzwi i wyglądam przez wizjer, ale jedyne co widzę to oślepiające światło korytarza i jednego słonecznika, który zasłania wszystko. Otwieram lekko drzwi, nie zdejmując łańcucha, a za kwiatami pojawia się najpiękniejszy uśmiech świata.
– Zobaczyłem to zdjęcie i rzuciłem wszystko, żeby przylecieć do Ciebie – mówi Tom, uśmiechając się.
– Kłamca – śmieję się, zamykając drzwi i zdejmując łańcuch, Tom wręcza mi kwiaty, które rzucam na podłogę i wskakuje mu w ramiona. Od razu mnie podnosi i sadza na szafce kuchennej kilka kroków dalej.
– Liczyłem, że wciąż będziesz mieć ją na sobie.
– Zamknij się – odpowiadam, ściągając z siebie koszulkę i zaczynam nierówną walkę z guzikami jego koszuli, kiedy on próbuje rozsznurować moje spodenki.
Kilka pocałunków później, siedzę przed nim całkiem naga, dziękując sobie samej, że ogoliłam wieczorem nogi. Jego dłonie zaciskają się na moich biodrach, gdy przesuwa mnie na sam brzeg i bez zbędnej gry wstępnej wchodzi we mnie zdecydowanie, a z naszych ust wydobywa się niemal jednoczesne westchnienie. Uśmiechamy się do siebie, patrząc sobie w oczy i oboje jesteśmy doskonale świadomi tego, jak mocno za sobą tęskniliśmy. Obejmuję go mocno nogami, krzyżując je na jego zgrabnym tyłku i wzdycham przy każdym jego ruchu. Szafka pode mną wydaje niepewne skrzypnięcia, które skutecznie wytrącają nas z rytmu, nawet mimo całego kipiącego między nami pożądania i w końcu przenosimy się do łóżka. Akurat dziś, kiedy to całe zaskoczenie jego przejazdem potęguje to, jak bardzo go pragnę, muszę być cicho, bo każde nasze głośniejsze wytchnienie, będzie słychać u wszystkich moich sąsiadów. Tom kładzie mnie na materac, gdzie od razu przewracam się na brzuch i tłumię jęki w poduszkach pod moją twarzą, gdy bierze mnie od tyłu.
Kończy, zagryzając zęby na mojej łopatce, by samemu być cicho i opada obok mnie na materac.
– Co tu robisz? – pytam, przytulając się do niego, gdy próbuje uspokoić oddech, spogląda na mnie i uśmiecha się szeroko.
– Mam trzy dni przerwy więc...
– Więc postanowiłeś połowę tego czasu spędzić w samolocie.
– Tak. Bo drugą połowę spędzę z Tobą – odpowiada, nachylając się, by obsypać moje ramię pocałunkami.
CZYTASZ
may I feel? • T.H
ФанфикшнTrochę jak kot codziennie wybieram to samo miejsce z widokiem na park, grzeje się w ciepłe słońca, kawy i londyńskiej jesieni. Tu najłatwiej mi się skupić, siedząc samotnie w tłumie, gdy piszę kolejne szczęśliwe zakończenie. Dlatego, że szczęśliwe z...
