Nie mogę spać, ciągle jest mi za gorąco albo za zimno i wiercę się, jak bym była chora, a w końcu robi mi się niedobrze. Biegnę do łazienki, gdzie wymiotuję całe wypite wczoraj wino, słyszę, że Tom idzie na dół i rozumiem, że będę musiała przeżyć to upokorzenie. Zapala światło kilka minut później, gdy siedzę obok toalety na podłodze z mokrym ręcznikiem na twarzy.
– Zaparzyłem Cię miętę – mówi Tom, a ja słyszę, że mój stan lekko go bawi.
– Jesteś najlepszym człowiekiem na świecie – jęczę słabo.
– Wiem, miałem Ci wczoraj zwrócić uwagę, że trochę za dużo kieliszków wypiłaś, ale nie chciałem być posądzony o kontrolowanie Cię. Następnym razem nie będę miał skrupułów.
– Kocham Cię Tom, prawdopodobnie jesteś miłością mojego życia, ale wyjdź stąd.
– Prawdopodobnie?
– Wynoś się! – krzyczę, słysząc jego rozbawiony ton i wymiotuję jeszcze raz.
Nie pamiętam, kiedy ostatni raz wymiotowałam po alkoholu, zawsze sądziłam, że mam mocną głowę. Ba! Przecież się przechwalałam moją słowiańską mocną głową, a pokonało mnie kilka kieliszków szampana.
Kilkanaście Radlak, kilkanaście kieliszków. Bądź wdzięczna, że zaczęłaś wymiotować dopiero nad ranem, a nie na imprezie, to byłoby naprawdę wspaniałe ukoronowanie udanego wieczoru.
Mam ochotę, dać sobie w twarz, ale tylko myję ją wodą, myję zęby i wracam do łóżka, gdzie siedzi Tom, wydaje się mieć ze mnie niemały ubaw, co tylko powoduje u mnie dużo większe uczucie zażenowania. Zwijam się w łóżku, a on wskazuję na kubek i owija mnie kołdrą.
– Będziesz żyć? – upewnia się.
– Nie wiem.
– Mam nadzieję, że tak. Nie uśmiecha mi się bycie z inną dziewczyną Joanne.
– To bardzo romantyczne Tom, zwłaszcza że przed chwilą słyszałeś, jak wymiotuję – sarkam, a on znów zaczyna się śmiać i gładzi mnie po włosach.
– To Ty zaczęłaś z tą miłością Twojego życia.
– Ja jestem nawalona.
– Nie myśl, że Ci tego nie wypomnę. Spróbuj się przespać Kochanie.
Biorę kilka łyków mięty i zwijam się w kłębek, a Tom kładzie się obok mnie, jednak na szczęście daje mi wystarczająco przestrzeni, żebym mogła dalej miotać się z boku na bok.
Budzę się i spoglądam na zegarek, jest po czternastej, cholera jasna, czyli jednak udało mi się zasnąć. Wypijam do końca miętę i idę pod prysznic, nie próbując szukać Toma, muszę się najpierw ogarnąć. Kac, z rokiem na rok jest coraz gorszy. Naprawdę powinnam ograniczyć picie, robię się na to stanowczo za stara.
Może to kwestia leków? W sumie odkąd je zmieniłam, nie wypiłam tyle, wracam do sypialni i piszę smsa do Kamala, mając nadzieję, że to leki, a nie moja nieodpowiedzialność. Tom wpada do pokoju kilka minut później w wyciągniętym dresie i czapce z daszkiem, ale uśmiecha się, jakby był na czerwonym dywanie.
– Mam coś dla Ciebie. – Wręcza mi papierową torbę, w której znajduję styropianową miskę. – Ramen, najłagodniejsza wersja, więc powinien Cię postawić na nogi.
– Mam ochotę Cię ucałować.
– Nie mam nic przeciwko, tylko wezmę prysznic. – Rzuca mi pilota od telewizora i zaczyna się rozbierać, a ja muszę naprawdę mocno zagryźć usta, by uwierzyć, że to, co mnie otacza to rzeczywistość, a nie jedna z moich książek. Ten mężczyzna był mój i tylko mój.
CZYTASZ
may I feel? • T.H
ФанфикшнTrochę jak kot codziennie wybieram to samo miejsce z widokiem na park, grzeje się w ciepłe słońca, kawy i londyńskiej jesieni. Tu najłatwiej mi się skupić, siedząc samotnie w tłumie, gdy piszę kolejne szczęśliwe zakończenie. Dlatego, że szczęśliwe z...
