W klubie, do którego wchodzimy, na razie jest dość mało ludzi, ale może zawsze tu tak jest, miejsce wygląda na takie, w którym najtańszy drink to pół najniższej krajowej w Polsce. Tom ściska moją dłoń, prowadząc mnie do jednej z loży, która jest granatową kanapą wokół okrągłego stołu, przy którym siedzą już dwie blondynki.
Młodsza na nasz widok, od razu szturcha w bok swoją starszą siostrę, obie uśmiechają się szeroko i podrywają się do góry.
– Dlaczego nie powiedziałeś, że weźmiesz ze sobą swoje Inne Plany? – pyta młodsza z nich.
– Żebyś nie przygotowała listy stu pytań – odpowiada krótko Tom i obraca się do mnie. – Moje siostry Emma i Sarah.
– Joanne – przedstawiam się, widząc, że przyglądają mi się odrobinę zbyt intensywnie, niż byłoby to komfortowe.
– Ben pisał, że już jadą – mówi młodsza z nich, Emma, a po chwili znów spogląda wprost na mnie. – Zamówić Ci coś? On na pewno chce whisky.
– Cokolwiek bierzesz sobie – odpowiadam, odprowadzając ją wzrokiem do baru.
– Więc dokąd jutro lecisz? – pyta swojego brata Sarah.
– Australia, na początku listopada będę na tydzień w Londynie, a później lecimy na Hawaje – opowiada Tom, siadając obok mnie na kanapie. – A Ty, kiedy wracasz do Indii?
– Za tydzień, ale w tym roku na pewno przylecimy na święta – mówi Sarah i uśmiecha się do mnie. – Pochodzisz z Londynu Joanne?
– Nie, pochodzę z Polski. Mieszkam tu ponad pół roku.
– Co Cię skłoniło do przejechania....
– Nie Sarah – przerywa jej ostro Ton. – Żadnego wywiadu. Jesteśmy przyjaciółmi, nie potrzebujesz więcej informacji.
– Ok, ok jak sobie chcesz – mówi rozbawiona, a Emma wraca do nas, szybko wywiązuje się między nimi dyskusja o ich rodzicach, a ja uśmiecham się, starając się, nie uciekać myślami za daleko. Tu i teraz powinno być wystarczające.
Kiedy dołącza do nas Benedict z żoną, dziewczyny całkowicie dominują rozmowę, widać po nich jaką darzą się sympatią, a ja spoglądam prosto w jasne oczy Sherlocka Holmesa naprzeciwko mnie.
– Tak? – pytam, gdy Tom idzie do baru.
– Zastanawiam się, czym się zajmujesz, poza naszym wspólnym znajomym – mówi Cumberbach z bezczelnym uśmiechem, który w jego wypadku chyba po prostu był jego standardowym wyrazem twarzy.
– Jestem pisarką.
– Scenarzystką?
– Nie. Piszę książki, wiesz takie papierowe na półkach, na pewno kojarzysz – sarkam, a on się śmieję.
– To ciekawsze niż się spodziewałem. Wyglądasz bardziej na jakąś blogerkę czy inną fotomodelkę z Instagrama, a jednak musisz mieć coś w głowie – mówi, obracając szklankę w dłoniach. – Więc czemu tak się bronisz przed wizją poznania nas?
– Nie bronię się konkretnie przed wami, nie przeceniaj się, jestem dość sceptyczna wobec wszystkich ludzi.
– Mentalność buntowniczej nastolatki?
– Raczej starej panny – sarkam po raz kolejny, a on mruży oczy, jakby chciał powiedzieć coś jeszcze, ale ostatecznie rezygnuje, sięgam po swojego drinka, a Tom do nas wraca.
W klubie przybywa ludzi, nam systematycznie ubywa alkoholu w szklankach, a ja nawet przez chwilę nie czuję się nie na miejscu, śmieje się, biorę udział w rozmowie. Nie chcę uciec i nie wiem, czy jest to spowodowane tym, że są mi kompletnie obcy, czy alkoholem, czy może niebieskimi oczami Toma utkwionymi we mnie.
CZYTASZ
may I feel? • T.H
FanfictionTrochę jak kot codziennie wybieram to samo miejsce z widokiem na park, grzeje się w ciepłe słońca, kawy i londyńskiej jesieni. Tu najłatwiej mi się skupić, siedząc samotnie w tłumie, gdy piszę kolejne szczęśliwe zakończenie. Dlatego, że szczęśliwe z...
