Nie budzi mnie żaden dźwięk i dopiero teraz uświadamiam sobie, jaka w jego domu panuje cisza. Nie ma kroków sąsiadów na górze, krzyków dzieciaków z dołu, setek samochodów przejeżdżających co rano pod oknem... jest po prostu idealnie, tak spokojnie.
Lekko unoszę się, żeby sięgnąć po telefon, który wczoraj wyłączyłam po wyjściu spod prysznica, Tom obejmuje mnie w pasie, jak zawsze wtulając się twarzą w moją szyję. Wsuwam swoją dłoń pod jego i robię zdjęcie, w którym udaje mi się też uchwycić jego koszulę i moją sukienkę rzucone niedbale na oparcie fotela w kącie pokoju. Nikt na szczęście nic ode mnie nie chciał w ciągu ostatnich dwunastu godzin, odkładam komórkę, czując lekki pocałunek na swoim nagim ramieniu. A po chwili kolejny i następny, mruczę jak kot, wciskając się mocniej w jego gorące ciało i kładę jego dłoń na swoich piersiach, ale on przesuwa ją od razu w dół między moje nogi. Przywieram plecami jeszcze mocniej do jego torsu, czując, jak pieści mnie palcami. Kochamy się w takiej pozycji gdzieś na skraju snu i rzeczywistości, gdzieś między tymi delikatnymi pocałunkami, a jego zębami na moim ramieniu, gdy kończy i nie przestajemy się obejmować, nawet pomimo tego, że sekundę temu wypowiadałam jego imię, dochodząc.
– Dzień dobry – szepcze. – Mógłbym tak zostać na kilka tygodni, nie chcę wcale tam lecieć.
– Chcesz. Jesteś atencyjnym gwiazdorem, pamiętasz?
– Teraz wolałbym być bezrobotny, żeby móc zatrzymać Cię w moim łóżku.
– Mam książkę do napisania, jak tego nie zrobię, będę musiała przeprowadzić się pod most – odpowiadam cicho, przewracając się na drugi bok, by spojrzeć mu w oczy. – A Ty masz rolę do zagrania, nagrody do zgarnięcia i kilometry na plaży w Australii do przebiegnięcia.
– Jakbyś nie miała za co żyć, mogłabyś wprowadzić się do mnie, przydałby mi się ktoś do podlewania kwiatów.
– Nie masz kwiatów Cwaniaku – sarkam, a on się śmieje.
– Nie mam, ale mam duże łóżko do ogrzania.
– Więc będę w nim, czekać na Ciebie jak wrócisz.
– Obiecujesz? – pyta, nachylając się do moich ust.
– Tak, to możemy sobie obiecać – odpowiadam pewnie, całując go. – Chodź pod prysznic, Luke ma być po Ciebie za trzy godziny.
– Pojedziesz z nami na lotnisko?
– Wiesz, że nie. Masz trzy godziny, żeby się porządnie ze mną pożegnać.
– A nie zrobiłem tego właśnie? Brzmiałaś na całkiem zadowoloną – śmieje się, a ja uderzam go poduszką prosto w twarz i uciekam z łóżka, zanim zdąży zareagować, jednak dogania mnie jeszcze w sypialni, łapie mnie w pasie i unosi nad ziemię. – Nie zachowuj się jak dziecko, bo dostaniesz klapsa.
– Grozisz czy obiecujesz? – pytam, zanim mnie pocałuje i z łatwością zaniesie pod prysznic.
Przebieram się w rzeczy, które zostawiłam tu ostatnio na właśnie taką ewentualność i schodzę na dół, gdzie Tom robi tosty, których tym razem udaje mu się nie spalić. Obserwuję go chwilę z daleka, ma wilgotne włosy, jednodniowy zarost i okulary, mogliby mnie torturować godzinami, ale nie znalazłabym w swoje głowie piękniejszego widoku.
Wyglądał zwyczajnie.
Wyglądał, jakby był mój. Jakbym nie musiała od jutra dzielić się nim z tysiącami jego fanek i współpracowników na całym świecie. W tej chwili był tylko dla mnie.
Jemy śniadanie na kanapie, oglądając powtórki Top Gear, a Tom opowiada o swojej wizycie w programie i kilku innych razach, gdy spotkał prowadzących i że zawsze kończyło się to tym, że wszyscy byli kompletnie nawaleni. Nie mogę, nie spoglądać co chwilę na zegarek, zwłaszcza jak Tom idzie sprawdzić, czy na pewno spakował wszystkie niezbędne rzeczy i zaczyna znosić walizki na dół.
CZYTASZ
may I feel? • T.H
FanfictionTrochę jak kot codziennie wybieram to samo miejsce z widokiem na park, grzeje się w ciepłe słońca, kawy i londyńskiej jesieni. Tu najłatwiej mi się skupić, siedząc samotnie w tłumie, gdy piszę kolejne szczęśliwe zakończenie. Dlatego, że szczęśliwe z...
