Stoję przed laptopem, na którym rozmawiam z Rogalską, która rozpaczliwie próbuje mi pomóc wybrać strój na dzisiejsze popołudnie. Czuję, jak niemal tracę głowę, tylko przez to, że nie wiem, dokąd mnie zabiera i dlatego, że właśnie on mnie gdzieś zabiera.
– Bułko! Która spódnica? – pytam, machając przed monitorem dwoma wieszakami. – W niedzielę zrobiłam porządki w pudłach i w końcu wygrzebałam z nich wszystkie stylowe rzeczy.
– Folkowa. Dobrze wygląda z czarnym swetrem, w tej granatowej w połączeniu z nim wyglądasz jak w żałobie – mówi chłodno i dopiero po chwili gryzie się w język. – Przepraszam.
– Daj spokój, powoli chowam czarne ubrania w kartony.
– Więc wciąż nie powiesz mi, kto to jest? – pyta Kaśka z uporem maniaka, w końcu odpowiedziałam jej tyle samo co mojej siostrze i to spowodowało, że jest jeszcze bardziej żądna szczegółów. Poprawiam czarny obcisły sweter i wciągam wybraną spódnicę z lekkiego materiału, która sięga mi za kolano. – Uwielbiam Cię w tych wszystkich ubraniach w stylu pin up.
– Dziękuję. Wiesz, że opowiem Ci wszystko, jak będziemy razem. Oficjalnie – mówię, siadając z powrotem na krzesło przy stoliku, a ona uśmiecha się do mnie.
– Nawet ułożyłaś włosy! Wow. Wyglądasz jak Ditta... czyli idziecie w stronę związku?
– Tak. Mam wielką nadzieję, że tak. Naprawdę go lubię, to naprawdę dobry facet, miły, zabawny, kupił mi kwiaty i nie próbował więcej przelecieć.
– Odstawiłaś leki? – pyta, mrużąc oczy.
– Skąd ten pomysł?
– Ostatni raz tak się na coś cieszyłaś jeszcze przed rozwodem Karola. Jesteś podekscytowana, wesoła...
– Bo jestem sama w domu, jak wyjdę do ludzi, znów wszystko się zacznie na nowo. Noszę leki przy sobie, po ostatnim ataku nie chce ryzykować.
– On wie, prawda?
– O wszystkim – odpowiadam, znów się uśmiechając.
– I nie uciekł. To świetny znak.
– Świetny. Dobrze wyglądam?
– Wyglądasz fenomenalnie – przyznaje Rogalska z uśmiechem. – Niech dziś też Ci zrobi jakieś zdjęcie, to z jelonkami było uroczę.
– Nie wiem dokąd dziś idziemy, zobaczymy.
– Muszę kończyć, podobno mam coś do zrobienia. Trzymaj się i napisz, jak wrócisz.
Przytakuję, zanim się rozłączy i kończę robić makijaż, wyznając zasadę, że nigdy nie jest za wcześnie na czerwoną szminkę. Wkładam na siebie płaszcz, na którym dostrzegam jeszcze włosy rudego kocura mojej byłej teściowej, nie mam już czasu na ogarnianie, więc postanawiam, że powyciągam je, czekając na metro.
Wysiadam na Charing Cross i idę szybkim krokiem w stronę hotelu, ciesząc się, że pogoda dalej sprzyja spacerom. Gdy wchodzę do lobby, czuję się jak w muzeum, jedna noc kosztuje tu pewnie tyle, ile ja wydaje w miesiąc. Mam wrażenie, że ktoś zaraz odkryje skażenie biedą i wrzuci mnie za drzwi, albo weźmie za prostytutkę ze wschodniej Europy. Dziękuję sobie, że nigdy nie oszczędzałam na stylizowanych ubraniach i nie wyglądam dziś jak uboga krewna. Siadam na jednym z krzeseł obitych kwiecistym materiałem, który lekko zlewa się z moją spódnicą i piszę smsa do Toma, który po kilku minutach wysiada z windy i rozgląda za mną, widzę też, jak chwilę zamiera, gdy wstaję i idę w jego stronę.
– Nie wiem, kim jesteś i z kim się umówiłaś, ale chodźmy, zanim się pojawi – mówi, łapiąc moją dłoń i wciąga mnie z powrotem do windy.
CZYTASZ
may I feel? • T.H
FanfictionTrochę jak kot codziennie wybieram to samo miejsce z widokiem na park, grzeje się w ciepłe słońca, kawy i londyńskiej jesieni. Tu najłatwiej mi się skupić, siedząc samotnie w tłumie, gdy piszę kolejne szczęśliwe zakończenie. Dlatego, że szczęśliwe z...