Od rana padała okropna mżawka, która ustała dopiero, jak zdążyłam dojść do kawiarni, wyglądając, jak porażona piorunem panda. Poprawiam włosy i makijaż zdając sobie sprawę, że w przypadku tego pierwszego jestem na straconej pozycji. Angielska pogoda i włosy kręcące się na deszczu to okropne połączenie. Zamawiam kawę, podłączam laptopa i od razu zabieram się za pisanie.
Fanki przychodzą dziś trochę później niż zazwyczaj, dostrzegam wśród nich nowe twarze, jedna obsesyjnie wychodzi na papierosa i może być w moim wieku, druga jest na pewno ode mnie starsza. Cóż, pewnie poznały się na stronie typu "I blame Tom Hiddleston for my high standards in men", gdzie od słowa do słowa ustaliły miejsce, w którym ich ukochany aktor pija kawę. Dla mnie najbardziej irytujące jest jednak to, że są dziś dużo głośniejsze.
Puszczam w słuchawkach ostatnią płytę Panic at the disco i kończę pisać kłótnie między moimi bohaterami.
Tom wpada do kawiarni wcześniej, prosto ze swojego porannego treningu i znów ma na sobie dres. Widzę, że jest spocony, zmęczony i szuka mnie wzrokiem, a gdy się do niego uśmiechnę, macha mi z daleka, a później podchodzi do lady złożyć zamówienie. Dopiero po chwili słyszę jakieś poruszenie, zauważam, że najstarsza fanka robi mu zdjęcie, nawet specjalnie się z tym nie kryjąc, a mnie opada szczęka. Tom nie kończy składać zamówienia, tylko od razu podchodzi do ich stolika.
– Czy mogłabyś usunąć to zdjęcie? – pyta ostrym tonem, a dziewczyny zamierają i chowają się w sobie. Wszystkie, poza tą jedną, która jest winna temu zamieszaniu, ona akurat uśmiecha się szeroko.
– Nie wiem, o czym mówisz.
– Wiesz, zrobiłaś mi zdjęcie, a nie życzę sobie tego. To mój czas prywatny, nie spytałaś o zgodę i proszę, usuń je – mówi Tom ostrym, ale spokojnym tonem.
– Naprawdę nie mam pojęcia, o co Ci chodzi – parska kobieta i odwraca się do koleżanek.
– Poproszę ostatni raz, usuń je. Nie mam zazwyczaj nic przeciwko waszej obecności tutaj, ale to jest przekroczenie pewnej granicy.
– Nie wiem, kim jesteś człowieku. Przychodzę tu tylko na ciasto pistacjowe.
Teraz ja parskam głośnym śmiechem. Dziś nie mieli ciasta pistacjowego, właściwie nie widziałam go od kilkunastu dni i naprawdę sama szerze za nim tęskniłam.
Tom nie mówi do nich nic więcej, wychodzi gwałtownie, a dziewczyny przy stoliku zaczynają krzyczeć na idiotkę, która zrobiła mu zdjęcie, że spaliła ich przykrywkę. Mam ochotę rzucić w nią filiżanka, głupia pizda. Nie wie, że spocony człowiek po treningu może nie mieć ochoty na zostawanie gwiazdą jej Insta? Pewnie nie, nie wygląda na taką, co lubi wysiłek fizyczny.
Wchodzę na Skypa, Rogalska jest niedostępna, wiec piszę jej dokładną relację z całego zajścia i wracam do książki. Godzinę później stalkerki znów zaczynają być dziwnie poruszone, bo Tom wraca do kawiarni. Wziął prysznic, wciąż ma wilgotne włosy i przebrał się w koszulę z lekką marynarką. Wyłączam muzykę i znów bezczelnie ich podsłuchuję, umierając z ciekawości, co powie im tym razem.
A po chwili kompletnie nie wierzę w to, co się dzieje, Tom przeprasza je za swój wybuch, a później dosiada się do ich stolika i próbuje im wytłumaczyć, jak trudne jest życie w ciągłym świetle reflektorów. A mnie po prostu strzela kurwica.
Kiedy widzę, że Tom chce się zbierać, pakuje swój bałagan do torby i wybiegam za nim na przyjemne wrześniowe powietrze. Hiddleston idzie cholernie szybko, ale w końcu udaje mi się go dogonić.
– Co jest z Tobą nie tak człowieku?! – krzyczę, a on odwraca się do mnie z wyraźnym zaskoczeniem na twarzy, które po chwili przechodzi w uśmiech. – Jesteś naprawdę tak cholernie miły, że musiałeś je przeprosić?! Miałeś cholerną rację, żeby na nie wrzeszczeć, zachowały się jak idiotki! – wyrzucam z siebie, stojąc dokładnie naprzeciwko niego. – Czy może jesteś tak atencyjną gwiazdką, że się wystraszyłeś smrodu w Internecie?
CZYTASZ
may I feel? • T.H
FanfictionTrochę jak kot codziennie wybieram to samo miejsce z widokiem na park, grzeje się w ciepłe słońca, kawy i londyńskiej jesieni. Tu najłatwiej mi się skupić, siedząc samotnie w tłumie, gdy piszę kolejne szczęśliwe zakończenie. Dlatego, że szczęśliwe z...