4. Między słowami

2.1K 87 23
                                    

    Ostatnie dwa dni były dla Kuby naprawdę męczące. W sobotę wieczorem zadzwonił do niego Krzysiek Kondracki, jego hypeman i manager w jednym, który poinformował go, że są problemy z jego sklepem internetowym QueQuality. Pojawiły się kłopoty z serwerem, przez co zamówienia wielu klientów nie dotarły do sklepu, natomiast opłaty zostały ściągnięte z kont. Emilka Orłowska pracująca w biurze obsługi klienta, była na urlopie, a że mieli i tak za mało ludzi do pracy, Kuba musiał zająć się odpisywaniem na maile wściekłych klientów. Z uwagi na rosnącą popularność Kuby i jego sklepu, zamówień było naprawdę dużo, więc odpisywanie na pełne pretensji wiadomości zajęło raperowi prawie całą niedzielę. Dodatkowo wieczorem musiał spotkać się z Krzyśkiem i paroma innymi osobami, aby omówić kilka szczegółów dotyczących zbliżającej się trasy koncertowej. W poniedziałek były dwa wywiady, po południu sesja zdjęciowa, we wtorek musiał z ekipą odwiedzić kilka warszawskich klubów, w których w tym miesiącu miał zagrać koncerty, a wieczorem Krzysiek załatwił mu kolejny wywiad, tym razem na wizji. Ponieważ serwery na stronie nie zostały naprawione, Kuba wciąż musiał zmagać się ze zdenerwowanymi klientami, jego telefon wibrował jak oszalały, sygnalizując, że przyszła nowa wiadomość. Dzień był tak wypchany obowiązkami, że Kuba nie miał nawet kiedy zjeść porządnego obiadu ani wypić kawy. Krzysiek nie miał dla niego większych planów aż do przyszłego poniedziałku, toteż moment, w którym raper wszedł do domu, był dla niego najpiękniejszą chwilą ostatnich kilku dni.

W środę nie obudził go telefon od Krzyśka ani nikogo innego z ekipy. Pojawiły się cztery nowe wiadomości ze sklepu, ale Kuba stwierdził, że odpisze na nie po śniadaniu. Planował dzisiaj trochę pobiegać, ponieważ czuł, że jego kondycja ostatnio naprawdę wymięka.

Po zjedzeniu tostów z serem i bekonem, jajecznicy i wypiciu porządnego kubka kawy, przyszła pora na mycie zębów i ubieranie się. Kuba wrzucił na siebie biały t-shirt, czarną, dresową bluzę oraz krótkie, granatowe spodenki. Będąc przy drzwiach, założył jeszcze białe, sportowe buty reeboka, złapał butelkę wody i wyszedł z mieszkania. Kiedy przekręcał klucz w zamku, poczuł nieprzyjemny zapach. Skrzywił się i zauważył, że pod drzwiami Igi stoi wielki worek ze śmieciami. O proszę, pomyślał. Zawsze to ona robiła mu awantury, kiedy na kilka godzin zostawił śmieci na klatce, a teraz co? Kuba pokręcił głową, wstrzymał oddech i zbiegł po schodach.

Zawsze biegał jedną i tą samą trasą, pomiędzy blokami w swojej okolicy. Średnio przebiegał dystans trzech kilometrów, zdarzało mu się zrobić więcej, lecz rzadko. Wrócił myślami do Igi i ich dziwnego spotkania na balkonie parę dni temu. Po tym incydencie nie mieli okazji porozmawiać, ponieważ Kuba wychodził wcześnie rano z domu i wracał wieczorami. Widział, że paliło się u niej światło, gdy wracał, któregoś dnia zaobserwował ją na balkonie, gdy rozmawiała przez telefon. Wciąż ciekawiło go, co takiego musiało się stać, że zastał ją w takim stanie.

Po drodze skoczył jeszcze do żabki, by zrobić małe zakupy. Za kasą stała pani Lidia, sympatyczna, lecz trochę wścibska, starsza kobieta. Znała wszystkich w okolicy i uwielbiała plotki. Kuba położył na ladzie pieczywo, kilka piw, ser żółty i dwa jogurty.

- Dzień dobry, pani Lidio - uśmiechnął się do kasjerki.

- Dzień dobry, panie Kubusiu - powiedziała ciepłym głosem. Raper uśmiechnął się jeszcze szerzej - na początku denerwowało go to, w jaki sposób starsza pani się do niego zwraca, ale później stwierdził, że to całkiem miłe. - A pan znowu tyle tego piwska kupuje? Taki młody, a wątrobę zaraz będzie trzeba przeszczepiać!

- Oj pani Lidio, już nie przesadzajmy - machnął ręką.

- Panie Kubusiu - ściszyła głos, choć drugi klient był na końcu sklepu. - A co się dzieje z tą pana sąsiadką? Tą małą blondynką?

Kawa i xanax w hotelu Marmur | TaconafideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz