47. Prawdziwy głos

1K 82 25
                                    

Po krótkim spacerze z Gryziem Iga przebrała się w zwiewny, biały tank top z nadrukiem oraz dżinsowe szorty. Po koncercie Kuba wraz z ekipą wyszedł do fanów, więc do czasu imprezy musiała sama się sobą zająć. Czuła się trochę osamotniona - Weronika spędzała mnóstwo czasu z Filipem, mimo że on też miał swoje obowiązki. Iga co chwila powtarzała sobie w myślach, że przecież Kuba jest raperem, a jego temperament nie pozwalał mu po koncercie po prostu zejść ze sceny i zamknąć się z busie. Mimo wszystko, i tak było jej trochę ciężko.

- Słuchaj, tylko masz być grzeczny, rozumiesz? - mówiła do Gryzia, zakładając mu z powrotem smycz. Kuba napisał jej SMSa, że za chwilę przyjdzie po nią do busa i razem pójdą na imprezę. - Nie skacz na ludzi i broń Boże, nie szczekaj na nich. Idziemy na ognisko, tam będzie dużo kiełbasy...

Uszy kundelka wystrzeliły w górę i zaczął merdać ogonem. No tak. Użyłaś zakazanego słowa, Iga, brawo.

- Ale dostaniesz tylko jedną - tłumaczyła, kiwając palcem. Gryzio zaskomlał. - No dobra, może dwie.

Zabrała ze sobą telefon i wyszła z busa. Kuby jeszcze nie było, zaś pies zaczął wyrywać się na smyczy, nie mogąc znieść, że Iga stoi w miejscu. Postanowiła przejść się z nim dookoła busa, a gdy wykonała pierwsze okrążenie, spotkała na swojej drodze Igora.

- Boże - podskoczyła. - Wystraszyłeś mnie.

- Kto by się bał zakapturzonego faceta z szalonymi oczami? - roześmiał się. Iga wyczuła od niego alkohol.

- Najwidoczniej ja - posłała mu uśmiech.

- Idziesz na imprezę? - spytał.

- Tak, czekam na Kubę - odparła.

- Co to za facet, który pozwala na to, by czekała na niego jego dama? - kucnął, by pogłaskać Gryzia. Iga zaśmiała się.

- Dlaczego właściwie ty nie masz dziewczyny? - zapytała. Spojrzał na nią z trudnym do odgadnięcia wyrazem twarzy i stwierdziła, że chyba była zbyt bezpośrednia. - Sorry, nie powinnam...

- No coś ty, za co przepraszasz? - podniósł się z uśmiechem. - Moja księżniczka chyba nie jest zainteresowana.

- Czyli masz jakąś na oku? - dopytywała.

- Wiesz - uniósł palec do góry. - Powiedziałbym ci, ale jestem pijany i na bank bym tego jutro żałował.

- Ok... - Iga pokiwała powoli głową, nabierając pewnych podejrzeń.

- Dobra, powiem ci, no! - Igor uderzył otwartą dłonią w swoje udo. - Może coś mi doradzisz, jesteś w końcu dziewczyną.

- Zgadza się - usłyszeli nagle czyjś głos. Zza busa wyłonił się Kuba. Miał skrzyżowane ręce na piersiach i wydawał się być mocno zdenerwowany. - Moją dziewczyną.

Podszedł do zdezorientowanej Igi i objął ją ramieniem, mierząc Igora wyzywającym wzrokiem. Ten, nie chcąc wszczynać kłótni, uśmiechnął się nerwowo i powiedział:

- Co do tego, nie mam żadnych wątpliwości. Do zobaczenia na imprezie!

Zostawił ich samych. Kuba zignorował Gryzia, domagającego się jego uwagi i zwrócił się do Igi:

- Czy ja naprawdę nie mogę zostawić się nawet na pięć minut?

- Chciałabym zauważyć, że zostawiłeś mnie na jakieś pięć godzin - mruknęła.

- Mała, jestem w pracy - westchnął ciężko, łapiąc ją za rękę.

- A ja chcę się bawić, po to tu przyjechałam - odparła. - Kuba, już o tym rozma...

Kawa i xanax w hotelu Marmur | TaconafideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz