Ostatnio dodaję rozdziały częściej, ponieważ niedługo wyjeżdżam na prawie tydzień i niestety będzie tu trochę cicho. Niewiele się dziś dzieje, ale życzę miłego czytania :)
***
- I jak tam biochemia? - zapytała Barbara Majewska, matka Igi, gdy córka zadzwoniła do niej tuż po wyjściu z sali, w której pisała egzamin.
- Chyba dobrze - Iga oparła się o ścianę. Niesamowicie bolała ją głowa - ze stresu, nerwów i potwornej duchoty, jaka panowała w sali. - Ale nie wiem, czy będzie z tego piątka.
- No to nie będzie, świat się nie zawali - matka roześmiała się. Iga uśmiechnęła się lekko. Jej mama sama była weterynarzem i dziewczyna musiała przyznać, że naprawdę miała szczęście do takiej rodzicielki. Nie zmuszała jej, by została weterynarzem - zamiast tego zaraziła ją miłością do zwierząt i chęcią ich leczenia. Iga robiła wszystko, by matka była z niej dumna, za każdym razem, gdy coś jej nie szło, była na siebie niesamowicie zła, ale wiedziała, że mama nigdy jej nie skrytykuje, bo sama widziała, jak bardzo córka się stara.
- A wyniki kiedy? - zapytała.
- Jutro, powiedziała, że postara się rano.
- Będzie dobrze, córeczko - zapewniała mama. - A, słuchaj, kochanie. Nie pytałam cię wczoraj przed egzaminem, ale chodzą u nas plotki, ze ty spotykasz się z jakimś piosenkarzem.
Na dźwięk słowa piosenkarz Iga parsknęła śmiechem, ale natychmiast spoważniała. Wczoraj wieczorem koleżanka z roku wysłała jej artykuł z jakiegoś portalu plotkarskiego. Dotyczył oczywiście jej i Kuby. Iga nie była zaskoczona - wiedziała, że prędzej czy później zaczną o nich mówić. W tym momencie miała jednak żal do siebie, że jej rodzice dowiedzieli się o nowym chłopaku w ten sposób.
- Tak. To mój sąsiad - odpowiedziała i zaczęła powoli iść korytarzem. Gdy trafiła do bardziej tłocznej części uczelni, wyraźnie widziała, że kilka osób na nią zerka. Zaczęło się...
- Tata pokazywał mi go w internecie - ciągnęl matka Igi. - Dość oryginalny chłopak.
Większość rodziców nazwałaby go raczej kryminalistą i kazałoby swojej córce natychmiast przestać się z nim widywać. Ale państwo Majewscy tacy nie byli - i za to Iga ich kochała najbardziej.
- No to kiedy go poznamy? - dopytywała matka. Iga zaczęła kierować się w stronę wyjścia z uczelni. Zauważyła, że na dziedzińcu panowało jakieś zamieszanie, było mnóstwo osób, ale nie chciała przerywać rozmowy z mamą i sprawdzać, co się dzieje. Cofnęła się o kilka kroków i odpowiedziała:
- A chcecie?
- Oczywiście, że chcemy! - zawołała. - To zdjęcie, które wrzucili do internetu... tam, gdzie jesteście razem, no wiesz. Wyglądasz na nim na taką szczęśliwą, że aż mi się ciepło na sercu zrobiło, gdy cię zobaczyłam. Dawno nie byłaś tak rozpromieniona.
Iga spochmurniała, gdyż przypomniała sobie koszmar, jaki przez kilka ostatnich miesięcy zafundował jej były chłopak. Szybko jednak wróciła myślami do Kuby i na jej twarzy znów pojawił się uśmiech.
- Kuba bardzo mi pomógł - powiedziała. - Gdyby nie on, możliwe, że nie uwolniłabym się od Konrada.
- Zaraz zaraz - ton głosu matki gwałtownie się zmienił. - To on jest tym sąsiadem, który cię przed nim obronił?
- Tak, mamo.
Nastąpiło długie milczenie po drugiej stronie.
- Teraz to już na pewno muszę go poznać - powiedziała matka. - Przyjedźcie w sobotę na obiad. Będziesz już po egzaminach.
CZYTASZ
Kawa i xanax w hotelu Marmur | Taconafide
FanfictionNadzwyczajne życie zwyczajnych mieszkańców Warszawy.