Takie luźne pytanie - chciałybyście, aby około 50, może 60 części ta opowieść się zakończyła, czy wolicie dalej losy Weroniki, Igi i chłopaków? Bo mam pomysł na nowe opowiadanie, ale to jeszcze nic pewnego. Wasze zdanie jest dla mnie bardzo ważne :)
***
- Nie wierzę. Ty sobie chyba żartujesz, Filip - Weronika wbiła wzrok w budynek, którego zdjęcia niemal zawsze gościły na pocztówkach kupowanych w Sopocie. Budynek, na którego tle rodzice robili jej zdjęcia, kiedy jako dziecko jeździła na wakacje nad morze. Przepięknie podświetlone na złocisty kolor litery Grand Hotel biły ją po oczach, jednak nie potrafiła oderwać od nich wzroku.
- Czy ja wyglądam, jakbym żartował? - Filip złapał ją za rękę. Weronika wpatrywała się jak zaczarowana w hotel. Nigdy nie sądziła, że doczeka dnia, kiedy przekroczy jego bramę. Gdy raper prowadził ją w kierunku wejścia, z każdą kolejną sekundą miała coraz większe wrażenie, że to tylko wycieczka po luksowym nadmorskim hotelu, że spędzi tu dwie godziny i wróci do obskurnego motelu za grosze. Nie docierało do niej, że będzie gościem słynnego Grand Hotelu w Sopocie.
- Witamy w Sofitel Grand Sopot - w eleganckim holu przy recepcji powitała ich uśmiechnięta brunetka. Weronika była tak zajęta oglądaniem wnętrza, że dopiero po kilku sekundach dotarło do niej, że ktoś coś do niej mówi.
- Dobry wieczór - Filip stanął przy błyszczącym, drewnianym blacie. - Rezerwowałem pokój na nazwisko Szcześniak.
Recepcjonistka wpisała nazwisko Filipa w wyszukiwarkę na komputerze i po pewnym czasie poszła po klucz. Weronika dyskretnie przyglądała się mijającym ją gościom hotelu i stwierdziła, że strój każdej jednej osoby musiał być warty więcej niż to, co zarobi przez cały rok. Przez moment poczuła się nieswojo w białej koszuli i krótkiej, łososiowej spódnicy, jednak kiedy patrzyła na hawajską koszulę Filipa, robiło się jej trochę lepiej.
Różnica była tylko taka, że on był gwiazdą, a ona kelnerką z warszawskiej knajpy.
- Pokój 226 - powiedziała recepcjonistka. - Drugie piętro, po lewej stronie korytarza. - Śniadanie podajemy o dziewiątej rano. Zapraszamy do skorzystania z szerokiej oferty atrakcji naszego hotelu, w pokoju znajdą państwo ulotkę, która pomoże państwu zapoznać się ze wszystkim, co oferujemy.
- Dziękujemy - powiedzieli jednocześnie Filip i Weronika, po czym ruszyli do windy. Raper szedł dość szybkim krokiem, natomiast dziewczynie najwyraźniej się nie spieszyło. Hol był tak piękny, że nie wiedziała, na czym ma oko zawiesić.
- Myszko, pospiesz się - ponaglił ją. - Pierwszy raz tu jesteś, czy jak?
Posłała mu poirytowane spojrzenie i przyspieszyła kroku. Winda dojechała na drugie piętro, wysiedi i zaczęli iść niemalże niekończącym się korytarzem, utrzymanym w odcieniach pomarańczy, ciemnej zieleni i bieli. Weronika nie mogła się doczekać, aż wejdą do pokoju - czuła się trochę jak dziecko przed rozpakowaniem gwiazdkowych prezentów.
Kiedy Filip otwierał drzwi ze złotymi cyferkami tworzącymi liczbę 226, dziewczyna kurczowo ścisnęła rączkę walizki. Znaleźli się w środku i raper włączył światło - po tym Weronika od razu zaczęła rozglądać się dookoła. Nie był to zbyt duży pokój, mniej więcej wielkości sypialni Filipa, ale od razu poczuła się w nim bardzo komfortowo. Ściany pomalowane były jasnobeżową farbą, duże łóżko okrywała śnieżnobiała pościel, a dookoła unosił się kwiatowy zapach płynu do płukania. Naprzeciwko łóżka stała olchowa szafka z rozmaitymi trunkami, a tuż nad nią wisiał plazmowy telewizor. Przy drzwiach znajdowała się dość duża szafa, a zaraz naprzeciw niej drzwi do łazienki. W pokoju był również ekspres do kawy, mała lodówka i kilka niewielkich szafek. Dopiero po chwili Weronika zwróciła uwagę na prześwitujące zza kremowych zasłon światła i, nie zdejmując nawet butów, puściła walizkę i podbiegła do drzwi balkonowych.
CZYTASZ
Kawa i xanax w hotelu Marmur | Taconafide
FanfictionNadzwyczajne życie zwyczajnych mieszkańców Warszawy.