Kolor twojej cery - mleko, miód, wbijam w ciebie zęby, dieta cud
Ty już musisz wracać, nie mam słów, ty mnie znów przepraszasz, że to już, że tak krótko
Filip postanowił wykorzystać wolną środę i napisać trochę nowych tekstów. Inspiracji nie trzeba było daleko szukać - gdy myślał o Weronice, do głowy przychodziło mu mnóstwo słów, jakimi mógłby opisać to, co ich łączyło. Zrobił sobie mocną, czarną kawę w dużym kubku, usiadł wygodnie przy stole na balkonie i, paląc papierosa i słuchając ptaków, buszujących pośród gałęzi drzew, zabrał się za pisanie.
We wtorek nie było im dane się zobaczyć, gdyż Weronika pracowała prawie do dziesiątej wieczorem. Zawsze gdy miała takie późne zmiany, bardzo się o nią martwił - chociaż do pracy miała piętnaście minut drogi piechotą, a ulica była ruchliwa, to jednak nigdy nie wiadomo, co komu przyjdzie do głowy. Tym bardziej, że kwestia byłego chłopaka Weroniki nadal nie została wyjaśniona.
Stwierdził, że nic nie będzie z tym robił - ufał jej i sądził, że jeśli sama poczuje, że coś jest nie tak, to po prostu mu powie. Może nie chciała go denerwować i sama wolała załatwić tę sprawę - w tym wypadku powinien to uszanować.
Myśląc nad kolejnym wersem piosenki, rysował z boku kartki jakieś niezidentyfikowane wzory. Kiedy kolejne słowa wpadły mu do głowy, usłyszał dźwięk dzwonka telefonu, dochodzący z salonu. Odłożył papierosa na popielniczkę i wrócił do środka - dzwonił Jan.
- Co tam? - Filip odebrał.
- Siema, stary, odwołali nam sesję w piątek, a w sobotę muszę jechać do Krakowa i wrócę dopiero w poniedziałek wieczorem - poinformował go Jan. - Sprawy rodzinne.
- Czyli mam wolny weekend? - Filip uniósł brwi.
- Tak, masz szczęście - zaśmiał się Jasiek. - Wypocznij, na razie.
- Cześć.
Rozłączył się i odłożył iPhone'a. Przez chwilę zastanawiał się nad pewną kwestią, aż w końcu zerknął na zegar ścienny - było za dziesięć dwunasta. Weronika miała jeszcze kilka minut przerwy w pracy, a jemu do głowy przyszedł całkiem fajny pomysł i postanowił, że nie będzie czekał do popołudnia, aż się zobaczą, tylko zadzwoni do niej i złoży jej pewną propozycję.
Wyszedł z powrotem na balkon i wybrał numer do dziewczyny. Odebrała po dwóch sygnałach:
- Halo? - miała dość niespokojny głos.
- Cześć, myszko. Nie przeszkadzam?
- Nie, mam przerwę... coś się stało? Zazwyczaj nie dzwonisz, kiedy jestem w pracy.
- Wiem, wiem, ale wszystko gra - odparł. - O której w piątek kończysz pracę?
- O trzeciej, a co?
- W takim razie jutro spakujesz się, a pojutrze po pracy przyjadę po ciebie i pojedziemy na weekend nad morze.
Cisza w telefonie. Filip cierpliwie czekał, aż jego dziewczyna coś powie.
- Ty żartujesz? - zapytała w końcu, ale doskonale wiedziała, że to nie jest żart.
- Jestem poważny jak nigdy - odpowiedział.
- Filip, przecież ja... - urwała. - No... to dość niespodziewane, wiesz...
Raper powiedział jej o telefonie od Jaśka i nagłej zmianie planów. Nie był zdziwiony jej reakcją - często ją zaskakiwał zabierając do różnych miejsc w Warszawie, ale ten weekend będzie pierwszym, który spędzą poza stolicą. A przynajmniej Filip miał nadzieję, że Weronika nie uprze się, by nigdzie nie wyjeżdżać.
CZYTASZ
Kawa i xanax w hotelu Marmur | Taconafide
FanficNadzwyczajne życie zwyczajnych mieszkańców Warszawy.