Wtorek Iga i Kuba zarezerwowali sobie na przeprowadzkę dziewczyny do mieszkania rapera. Jak dobrze, że mieszkała naprzeciw niego - dzięki temu dość szybko uwinęli się z przenoszeniem rzeczy. Iga nadal nie była przekonana co do tego pomysłu. Średnio co kilkanaście minut wyobrażała sobie, że jeszcze tego samego dnia będzie zabierała się stamtąd z powrotem.
Nigdy w życiu nie przypuszczałaby, że ich relacje zmienią się ze szczerej niechęci do miłości. Ale pomimo tego, że na obecną chwilę skoczyłaby za Kubą w ogień, obawiała się wspólnego mieszkania. Tak, jak powiedział pewien czas temu - i tak głównie spędzają noce razem, albo u Igi, albo u niego. Niemniej jednak to będzie pierwszy raz, kiedy nie będzie miała własnego kąta i trochę ją to przerażało. Gdzie ucieknie, kiedy się pokłócą? Do łazienki? Na balkon?
- Wygląda na to, że szafę też będzie trzeba kupić większą - skomentował Kuba, kiedy Iga upychała swoje ubrania na wieszakach w jego szafie.
- Też? - odwróciła się, zamykając białe drzwi od szafy w jego sypialni.
- No, mówiłem ci przecież - odparł, otwierając jeden z kartonów, stojących pod drzwiami. - Zamówiłem nam nowe łóżko.
- Kuba, Boże... - Iga zamrugała oczami. Przez moment nie wiedziała, co powiedzieć. - Przecież te, które masz jest dobre.
- Nie, nie jest dobre - zaprzeczył, wyciągając z kartonu grube książki. - Słyszałaś, jak ostatnio skrzypiało.
- Oj, troszeczkę... - wywróciła oczami.
- Wiesz, że po pierwszym tygodniu mieszkania ze mną musiałbym zbierać połamane deski z podłogi? - posłał jej znaczące spojrzenie, odkładając książki. Iga nic nie powiedziała, tylko pokręciła głową, rozglądając się po sypialni. Mieszkanie Kuby, choć znajdowało się w tym samym bloku i na tym samym piętrze, było dużo większe od jej kawalerki, dzięki czemu mogła spokojnie pomieścić się ze wszystkimi swoimi rzeczami.
Do sypialni wszedł zaciekawiony całym zamieszaniem Gryzio. Obwąchał nierozpakowane jeszcze kartony i usiadł obok nóg Kuby, gdzie zaczął drapać się za uchem. Raper kucnął i pogłaskał go po grzbiecie, a pies szczeknął groźnie i uciekł z pokoju.
- Coś zrobiłem nie tak? - zapytał zmieszany Kuba.
- Nic, nie przejmuj się - powiedziała Iga, siadając w fotelu obrotowym, obitym czarną skórą. - Różnie znosi zmiany.
Rozmowę przerwał dźwięk SMSa w telefonie Kuby. Raper podniósł iPhone'a z biurka, przy którym siedziała Iga, odczytał wiadomość i westchnął ciężko.
- Muszę jechać po południu do wytwórni - skrzwił się.
- Co? - rozczarowana Iga ściągnęła brwi. - Przecież mieliśmy spędzić ten dzień razem.
- Wiem, mała, ale Krzychu napisał, że to pilne - odpowiedział, odpisując koledze krótkie ok. Następnie odłożył telefon, przykucnął przy fotelu, na którym siedziała dziewczyna i wziął ją za rękę. - Wrócę najszybciej, jak tylko się da. Kupię jakieś wino, zamówimy pizzę...
- Znowu pizza? - uniosła brwi. - Przecież dostałeś od Wery książkę kucharską, sam byś coś ugotował.
Roześmiał się, kładąc głowę na jej kolanach. Pogłaskała go po ciemnych, niezbyt ułożonych włosach.
- Ale zarosłeś - powiedziała Iga. - Do fryzjera chyba też powinieneś pójść.
- Jeszcze się nawet nie rozpakowałaś, a już traktujesz mnie jakbyśmy byli dwadzieścia lat po ślubie - stwierdził, ponownie unosząc głowę. Iga nachyliła się i pocałowała go delikatnie w usta.
CZYTASZ
Kawa i xanax w hotelu Marmur | Taconafide
FanfictionNadzwyczajne życie zwyczajnych mieszkańców Warszawy.