Przedostatni odcinek!
***
Wtorkowe popołudnie Weronika i Filip spędzali na wspólnym gotowaniu. W końcu mieli kuchnię tylko dla siebie, toteż dziewczyna wpadła na pomysł, by przyrządzić noodle z krewetkami i cukinią w sosie curry. Filip za wszelką cenę chciał jej pomóc, jednak kończyło się na tym, że co chwila to całował ją w policzek, to objął w pasie od tyłu, albo pieścił w jakikolwiek inny sposób. Jego zachowanie rozpraszało ją do tego stopnia, że zdążyła już spalić cukinię na patelni i rozgotować makaron.
- Idź może na balkon i sprawdź, czy cię tam nie ma, co? - spytała w pewnym momencie.
- Przepraszam, myszko - oparł brodę na jej ramieniu, przyglądając się, jak Weronika miesza w garnku mleko kokosowe. - Ale ty tak ślicznie dzisiaj wyglądasz...
Zarumieniła się, a na jej twarzy pojawił się uśmiech. Filip położył jej ręce na biodrach, a jego usta musnęły jej szyję. Chwilę później zaczął składać na niej coraz to namiętniejsze pocałunki, a jego dłonie powędrowały pod czarny sweter dziewczyny.
- Filip, chcesz zjeść dziś obiad, czy nie? - zapytała, odsuwając się od niego.
- Wolałbym chyba zjeść ciebie - szepnął jej do ucha. W tym samym momencie zaczęła dzwonić komórka Weroniki.
- Pomieszaj chwilę, to pewnie ze szkoły jazdy - podała mu drewnianą łyżkę i szybkim krokiem ruszyła w stronę salonu, gdzie zostawiła telefon. Czekała na telefon od biura z ośrodka szkolenia kierowców - wczoraj obiecano jej, że dziś zadzwonią z informacją, kiedy odbędzie się egzamin praktyczny.
Dziewczyna podniosła leżący na stoliku kawowym telefon i zastygła z wibrującym samsungiem w dłoni. Dzwonił jej ojciec. Zrobiła w głowie szybkie rozeznanie, co takiego mogło się stać, że dzwoni do niej prawie po pół roku braku dania jej jakiekogolwiek znaku życia. Drżącą dłonią przeciągnęła zieloną słuchawkę.
- Halo? - spytała.
- Cześć, córcia - powiedział. Córcia? Weronika była mocno zaskoczona tym określeniem.
- Cześć, co tam? - zapytała, wychodząc na balkon. Obejrzała się, by upewnić się, czy Filip nie poszedł za nią, jednak wciąż był w kuchni.
- Wiesz... - westchnął. - Muszę ci o czymś powiedzieć. Rozwodzę się z mamą.
Weronika oparła się o mur budynku i zamknęła oczy. Zupełnie nie wiedziała, jak ma na to zareagować. Nawet cieszyła się z tej informacji, bo pamiętała, jak matka go traktowała, jak jeszcze odwiedzała dom rodzinny. Ale skąd ta nagła zmiana?
- Och - wydusiła z siebie. - Jak... ee, co się stało?
- Poznałem kogoś - powiedział. Weronika uniosła brwi.
- Co? - rzuciła zaskoczona.
- Mama nie protestowała - ciągnął. - Sama stwierdziła, że już dawno powinniśmy byli to zrobić.
- Ok... - dziewczyna zaczęła chodzić po balkonie. - To... kiedy teraz... no wiesz, rozprawa, takie tam?
- W piątek - odpowiedział. - Nie będą raczej robić problemów, ty i Marta jesteście dorosłe, a my nie mamy wspólnego majątku.
- Jasne - Weronika pokiwała głową. Słysząc ulgę i radość w głosie ojca, cieszyła się, że sprawy potoczyły się w ten sposób. Może teraz chociaż z nim odnowi kontakt, który do tej pory ograniczał się do telefonów w ukryciu i kartek na urodziny i święta?
- Może... - kontynuował. - Spotkamy się po rozprawie? Będę w Warszawie przez kilka dni.
- Chętnie - odpowiedziała bez wahania. Wiedziała, że pewnie będzie to dość niezręczne spotkanie, ale chociaż z jednym z rodziców chciała mieć normalny kontakt.
CZYTASZ
Kawa i xanax w hotelu Marmur | Taconafide
FanfictionNadzwyczajne życie zwyczajnych mieszkańców Warszawy.